Meyer Stephenie - Intruz [prolog], ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 1 -
Pytanie
Moje cialo mój domie
mój koniu mój psie gonczy
co ja poczne
kiedy mnie opuscisz
Gdzie bede spac
jak bede jezdzic
na co polowac
Dokad pojade
bez ciebie mój gniady
byles tak chetny i raczy
jakze odgadne
co w gaszczu przede mna
skarb tam czy moze zasadzka
bez ciebie moje cialo
mój psie wierny i bystry
kiedy umrzesz
Jakze to bedzie
 - 2 -
lezec bez ciebie
bez dachu i drzwi
z wiatrem zamiast oczu
Z chmura na cala zmiane
czym sie zakryje?
May Swenson
PROLOG
Uzdrowiciel nazywal sie Fords Deep Waters.
Poniewaz byl dusza naturalnie byl we wszystkim dobry : wspólczujacy, cierpliwy, szczery, prawy i
pelny milosci. Zdenerwowanie bylo u niego niezwyklym uczuciem.
Zirytowanie bylo jeszcze rzadsze. Jednak, jako ze Fords Deep Waters zyl w ciele czlowieka, irytacja
byla czasem nieunikniona.
Gdy szepty studentów uzdrowicielstwa zabrzeczaly w dalekim rogu sali operacyjnej jego usta
zacisnely sie w cienka linie. Ten wyraz twarzy wydawal sie nie na miejscu na ustach, które o wiele
czesciej sie usmiechaly.
Darren, jego staly asystent, zauwazyl grymas i poklepal go po ramieniu.
"Oni sa tylko ciekawi Fords" powiedzial cicho.
"Wprowadzenie trudno nazwac interesujaca czy wyzywajaca procedura. Kazda dusza na ulicy moze ja
przeprowadzic w naglym przypadku. Dzisiaj nie ma nic, czego mogli by sie nauczyc poprzez
ogladanie." Fords byl zaskoczony ostrym tonem pobrzmialym w jego normalnie kojacym glosie.
"Oni nigdy wczesniej nie widzieli doroslego czlowieka," powiedzial Darren.
Fords uniósl brew. "Nie widza nawzajem swoich twarzy? Nie maja luster?"
"Wiesz o co mi chodzi - dzikiego czlowieka. Nadal bez duszy. Jednego z powstanców."
Fords spojrzal na nieprzytomne cialo dziewczyny lezace twarza w dól na stole operacyjnym.
Wspólczucie naroslo w jego sercu gdy przypomnial sobie w jakiej kondycji bylo jej biedne, zniszczone
cialo kiedy Poszukiwacze przywiezli ja do Obiektu Uzdrowicielskiego. Ten ból, który musiala znosic ...
Oczywiscie teraz byla perfekcyjna - calkowicie wyleczona. Fords tego dopilnowal.
"Ona wyglada tak samo jak kazdy z nas," Fords wymamrotal do Darrena. "My wszyscy mamy twarze
ludzi. I kiedy ona sie obudzi tez bedzie jedna z nas."
"To tylko ich ekscytuje, to wszystko."
"Dusza, która dzisiaj wszczepimy, zasluguje na wiecej szacunku niz gapienie sie na cialo jej nosiciela
w ten sposób. I tak bedzie miala zbyt duzo trudnosci z którymi bedzie musiala sobie poradzic w
czasie aklimatyzacji. To nie fair wciagac ja w to." Przez to nie mial na mysli gapienia sie. Fords
uslyszal ostry ton powracajacy do brzmienia jego glosu.
Darren poklepal go po raz drugi. "Wszystko bedzie dobrze. Poszukiwacz potrzebuje informacji i - "
Na slowo Poszukiwacz Fords poslal Darrenowi spojrzenie, które mozna bylo okreslic jako ostre.
Darren zamrugal zszokowany.
"Przepraszam,"Uprawiedliwil sie od razu. "Nie chcialem zareagowac tak ostro. Ja tylko boje sie o te
dusze."
Jego oczy przeniosly sie na pompe stojaca za stolem. Swiatlo bylo stale, matowoczerwone,
wskazujac, ze jest zajete w trybie hibernacji.
"Ta dusza zostala wybrana specjalnie do tego zadania," powiedzial Darren uspokajajaco. "Ona jest
wyjatkowa jak na nasz rodzaj - odwazniejsza niz wiekszosc. Jej zycia mówia same za siebie. Mysle,
ze zglosilaby sie na ochotnika gdybysmy mogli ja spytac."
"Kto z nas by sie nie zglosil gdyby zostal o cos poproszony w imie wiekszego dobra? Ale czy w tym
przypadku jest to naprawde potrzebne? Czy przejawia sie przez to wieksze dobro? Pytanie nie dotyczy
 - 3 -
jej woli, ale tego czy w porzadku jest prosic jakakolwiek dusze o znoszenie tego."
Studenci uzdrawiania takze dyskutowali o duszy w stanie hibernacji. Fords mógl uslyszec ich szepty
bez wiekszego problemu; ich glosy zaczely sie podnosic, stawac sie glosniejsze z podniecenia.
"Ona zyla na szesciu planetach."
"Ja slyszalem, ze na siedmiu."
"Slyszalem, ze nigdy nie zyla dwa razy w tym samym gatunku nosiciela."
"Czy to mozliwe?"
"Byla juz niemal wszystkim. Kwiatem, niedzwiedziem, pajakiem-"
"Morskim glonem, nietoperzem-"
"Nawet smokiem!"
"Nie wierze w to - nie siedem planet."
"Co najmniej siedem. Zaczela na Orgin"
"Naprawde? Orgin?"
"Ciszej prosze!" Przerwal Fords. "Jezeli nie umiecie obserwowac cicho i profesjonalnie bede musial
was poprosic abyscie wyszli."
W zawstydzeniu szesciu studentów ucichlo i odsunelo sie od siebie nawzajem.
"Zaczynajmy Darren."
Wszystko bylo przygotowane. Odpowiednie lekarstwa byly rozlozone obok ludzkiej dziewczyny. Jej
dlugie, ciemne wlosy byly zabezpieczone czepkiem chirurgicznym odslaniajac jej szczupla szyje.
Gleboko uspiona powoli wdychala i wydychala powietrze. Jej opalona skóra miala ledwie widoczne
slady jej ... wypadku.
"Prosze zacznij ciag roztapiania Darren"
Siwowlosy asystent czekal juz przy pompie z reka na tarczy. Przesunal wlacznik bezpieczenstwa i
obrócil tarcze w dól. Czerwone swiatlo na czubku malego, szarego cylindra zaczelo pulsowac,
blyskajac szybciej niz uplywajace sekundy, zmieniajac kolor.
Fords skoncentrowal sie na nieprzytomnym ciele; przesuwal skalpel po skórze u dolu czaszki malymi,
precyzyjnymi ruchami po czym spryskal ja srodkiem, który powstrzymal krwawienie zanim rozszerzyl
pekniecie. Fords zaglebil sie delikatnie pomiedzy miesnie szyi uwazajac, aby ich nie uszkodzic,
odslaniajac blade kosci u góry kregoslupa.
"Dusza jest gotowa Fords" poinformowal Darren.
"Ja takze. Przynies ja."
Fords poczul Darrena przy swoim lokciu i bez patrzenia wiedzial, ze jego asystent jest gotowy z
wyciagnieta reka i czeka; pracowali ze soba od wielu lat. Fords pozostawil szpare otwarta.
"Wyslij ja do domu," wyszeptal.
Reka Darrena znalazla sie w polu widzenia, srebrny blysk obudzonej duszy na jego dloni.
Fords nigdy nie spojrzal na odsloniona dusze bez bycia oszolomionym jej pieknem.
Dusza mienila sie polyskliwymi kolorami sali operacyjnej, jasniej niz odbijajacy swiatlo srebrny
przyrzad w jego rekach. Jak zywa wstega skrecala sie i wirowala rozciagajac sie, zadowolona z bycia
uwolniona z pompy. Jej cienkie, leciutkie sploty, w liczbie prawie tysiaca, falowaly delikatnie jak
blade, srebne wlosy. Chociaz wszystkie dusze wygladaly slicznie, tak wydawala sie Fordsowi
wyjatkowo pelna wdzieku.
Fords Deep Waters nie byl odosobniony w swojej reakcji. Uslyszal ciche westchnienie Darrena i
pelne podziwu pomruki studentów.
Darren delikatnie umiescil male blyszczace stworzenie w otworze zrobonym przez Fordsa w szyi
czlowieka. Dusza gladko wslizgnela sie w zaoferowana przestrzen wplywajac do obcego ciala. Fords
podziwial sprawnosc, z jaka przejmowala jej nowy dom. Jej sploty wily sie scisle wokól nerwów,
niektóre wydluzajac sie i zdazajac glebiej, do miejsc, których nie mógl dojrzec, w dól i w góre do
mózgu, nerwów wzrokowych, kanalów usznych. Byla bardzo szybka, wyjatkowo stanowcza w swoich
ruchach. Wkrótce tylko jeden maly segment jej blyszczacego ciala byl widoczny.
 - 4 -
"Dobra robota," wyszeptal do niej, wiedzac, ze nie moze go uslyszec. Ludzka dziewczyna byla ta,
która posiadala uszy, a ona byla wciaz uspiona.
Rutynowa kwestia bylo zakonczenie pracy. Oczyscil i wyleczyl rane, stosujac srodek przeciwbólowy,
który zapieczetowal zamkniete ciecie za dusza, a potem musnal pozostala na jej szyji linie pudrem
zmniejszajacym blizny.
"Perfekcyjnie jak zwykle," powiedzial asystent, który z jakiegos niezrozumialego Fordsowi powodu,
nigdy nie zmienil imienia swojego nosiciela, Darrena.
Fords westchnal. "Zaluje dzisiejszej pracy."
"Ty tylko wykonujesz swoje obowiazki jako Uzdrowiciel."
"To rzadki przypadek, w którym uzdrowicielstwo powoduje uraz."
Darren zaczal czyscic miejsce pracy. Wydawalo sie, ze nie wie co ma odpowiedziec. Fords wypelnial
swoje powolanie. To wystarczalo Darrenowi.
Ale nie Frodsowi Deep Waters, który byl prawdziwym uzdrowicielem od sedna swojego istnienia.
Spojrzal za zdenerwowaniem na cialo ludzkiej kobiety, spokojne podczas snu, wiedzac, ze ten spokój
bedzie zniszczony gdy tylko sie obudzi. Ta niewinna dusza, która wlasnie umiescil w jej ciele bedzie
musiala przetrwac cala straszliwosc konca mlodej kobiety. Gdy pochylil sie nad istota ludzka i
szeptal jej do ucha Fords marzyl zarliwie, ze dusza w srodku moze go teraz slyszec.
"Powodzenia maly wedrowcze, powodzenia. Mam wielka nadzieje, ze nie bedziesz go potrzebowac."
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl