Medicus z Saragossy, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Noah GordonMedicus z SaragossyNoah GordonUrodzi� si� w Worcester w stanie Massachusetts, kszta�ci� w prywatnych szko�ach tego miasta, potem studiowa� na uniwersytecie w Bostonie, gdzie uko�czy� dziennikarstwo (1950) oraz filologi� angielsk� (1951). Przez kilka lat pracowa� w jednym z nowojorskich wydawnictw jako redaktor, p�niej by� reporterem w "Boston Herald" i wydawc� czasopism medycznych ("Psychiatrie Opinion", "The Journal of Hu-man Stress"), przez wiele lat asystentem wolantariuszem na oddziale chirurgii Szpitala Miejskiego w Bostonie, sanitariuszem pogotowia ratunkowego, pracownikiem szpitala dla umys�owo chorych. Jego zwi�zki z medycyn�, zainteresowania i fascynacje znalaz�y sw�j wyraz w trylogii o dziejach lekarskiej rodziny Cole'�w (Medicus, Szaman, Spadkobierczyni Medicusa), we wsp�czesnej powie�ci Lekarze, a tak�e w barwnych dziejach syna toleda�skiego z�otnika, bohatera ksi��ki Medicus z Saragossy. Powie�ci te przynios�y mu mi�dzynarodow� s�aw� i wiele nagr�d, m.in. nagrod� J. F. Coopera przyznawan� przez Stowarzyszenie Historyk�w Ameryka�skich "za wysoki poziom literacki fikcji historycznej, ��cz�cej talent historyka z kunsztem pisarza".Nak�adem Wydawnictwa "Ksi��nica"ukaza�y si� ponadto powie�ci Noaha GordonaDIAMENT JEROZOLIMSKI LEKARZE MEDICUSRABINSPADKOBIERCZYNI MEDICUSA SZAMANNoah GordonMedicus z SaragossyPrze�o�y�a z angielskiego Barbara KorzonWydawnictwo " Ksi��nica "Tytu� orygina�u The Last JewOpracowanie graficzne Mariusz BanachowiczNa ok�adce wykorzystano fragment obrazu"Widok Saragossy" Juana Bautisty Martineza del MazoCopyright (c) 2000 by Lise Gordon, Jamie Beth Gordon, Michael Seay GordonWszelkie prawa zastrze�one. �aden fragment niniejszego utworu niemo�e by� w jakikolwiek spos�b wykorzystywany lub reprodukowany bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy, z wyj�tkiem kr�tkich cytat�w w��czanych do recenzji i tekst�w krytycznych.For tbe Polish editionCopyright (c) by Wydawnictwo "Ksi��nica", Katowice 2000W ksi��ce wykorzystano cytaty z Pisma �wi�tego w przek�adzie Jakuba WujkaISBN 83-7132-644-0Wydawnictwo "Ksi��nica" sp. z o.o.ul. Konckiego 5/22340-040 Katowicetel. (032) 757-22-16, 254-44-19faks (032) 757-22-17e-mail: ksiazki@ksiaznica.com.plWydanie drugie Katowice 2003Sk�ad i �amanie:Z.U. "Studio P", KatowiceDruk i oprawa: OpolGraf SAKalebowi, Emmiei Babciz mi�o�ci�Cz�� pierwszaPierworodnyToledo (Kastylia) 23 sierpnia 1489 rokuRozdzia� 1Syn z�otnikaNieszcz�cia Bernarda Espiny zacz�y si� w pewien upalny dzie� z powietrzem ci�kim niczym kawa� �elaza i jaskrawym, bezlitosnym s�o�cem wisz�cym na niebie jak kl�twa. W chwili gdy tego ranka brzemiennej niewie�cie z nag�a odesz�y wody, t�ok w jego lecznicy ju� si� przewali�, a dw�ch pozosta�ych jeszcze pacjent�w czym pr�dzej przep�dzi� z izby. Kobieta nie przyby�a tu rodzi�; przywioz�a swojego starego ojca, n�kanego uporczywym kaszlem. Dzieci�tko by�o jej pi�tym i nie zwleka�o z przyj�ciem na �wiat. Espina pochwyci� �liskie r�owe cia�ko, a gdy poklepa� drobniutkie po�ladki, krzepki ma�y peon wyda� z siebie cienki a dono�ny wrzask, na co czekaj�cy za oknem j�li �mia� si� i wznosi� wiwaty.Pomy�lny por�d wprawi� medyka w dobry humor, budz�c w nim z�udn� nadziej�, i� ca�y ten dzie� oka�e si� r�wnie szcz�liwy. Na popo�udnie nie mia� �adnych wezwa�, zamy�la� wi�c na�adowa� kosz �akociami, wzi�� flaszk� czerwonego wina i wraz z rodzin� wybra� si� nad rzek�, gdzie dzieci b�d� mog�y popluska� si� w wodzie, on za� i Estrella, siedz�c w trawie pod cienistym drzewem, b�d� s�czy� wino, raczy� si� s�odyczami i spokojnie sobie gaw�dzi�.Ko�czy� bada� ostatniego ju� pacjenta, gdy na dziedziniec ci�ko wtoczy� si� zdro�ony osio� - nadmiernie wida� poganiany w tej spiekocie - nios�c na grzbiecie cz�owieka w br�zowej szacie nowicjusza. G�osem urywanym z t�umio-nego podniecenia przybysz powiadomi� medyka, i� wzywa go padre Sebastian Alvarez, przeor klasztoru Wniebowzi�cia.Przeor �yczy sobie, by�cie przybyli niezw�ocznie.Musia� wiedzie�, �e ma do czynienia z przechrzt�, Espina od razu to wyczu�. Go�� okazywa� mu wprawdzie tyle szacunku, ile si� nale�y profesji medyka, przemawia� do� jednak prawie tak wynio�le, jakby si� zwraca� do �yda.Bernardo w milczeniu skin�� g�ow�. Osio�kowi nakaza� da� wody, po trochu, nie za du�o naraz, a je�d�cowi jad�o i napitek. Niespiesznie wyszed� odda� mocz, obmy� twarz i r�ce, po czym prze�kn�� kawa�ek chleba. Nowicjusz jeszcze si� posila�, kiedy on dosiada� ju� konia, by stawi� si� na wezwanie.Min�o jedena�cie lat, odk�d przyj�� chrzest i sta� si� �arliwym wyznawc� swojej nowej wiary. Czci� ka�d� niedziel�, codziennie chodzi� na msz� wraz z �on� i zawsze ch�tnie s�u�y� Ko�cio�owi. Teraz te� bezzw�ocznie pod��y� na rozkaz przeora, bacz�c jednak, by zanadto nie zmordowa� konia; o tej godzinie s�o�ce mia�o kolor p�ynnej miedzi.Do klasztoru hieronimit�w przyby� akurat w por�, by us�ysze� rozg�o�ny d�wi�k dzwon�w wzywaj�cych wiernych na Anio� Pa�ski. Ujrza� czterech spoconych braciszk�w z koszem czerstwego chleba i wielkim kot�em sopa boba, pe�nych chrze�cija�skiej nadziei, i� cienka zakonna wodzian-ka doda nieco cia�a wychud�ym n�dzarzom zebranym u klasztornej furty.Przeor pogr��ony w poufnej rozmowie z bratem zakrystianem, Juliem Perezem, przechadza� si� po kru�ganku. Espin� uderzy�a niezwyk�a powaga maluj�ca si� na obu twarzach i... tak, oszo�omienie. S�owo to nagle przysz�o mu na my�l, kiedy padre Sebastian bardzo pos�pnie pozdrowi� go imieniem Jezusa Chrystusa, odprawiwszy wpierw zakrystiana.- W naszym gaju oliwnym znaleziono zw�oki m�odzie�ca. Zosta� zamordowany - powiadomi� go kap�an. By� w �rednim wieku, a do twarzy na sta�e przyr�s� mu wyraz g��bokiej troski, jakby wiecznie si� martwi�, �e B�g nie10pochwala jego uczynk�w. Neofit�w wszak�e zawsze traktowa� przyzwoicie.Bernardo pokiwa� g�ow�, lecz w m�zgu odezwa� mu si� sygna� ostrzegawczy. Prawda, �e w �wiecie kr�luje zbrodnia, �e z po�a�owania godn� regularno�ci� ludzie znajduj� wci�� czyje� zw�oki, jednak�e... po co umar�emu lekarz?- Chod�my.Ojciec Sebastian poprowadzi� go do celi, gdzie z�o�ono cia�o. Roi�o si� tu ju� od much, a w powietrzu wisia� s�odkawy od�r ludzkich szcz�tk�w. Bernardo stara� si� oddycha� p�ytko, lecz niewiele to pomog�o.Odchyliwszy narzucon� mi�osiernie derk�, zobaczy� krzepkie m�odzie�cze cia�o odziane jedynie w koszul�. Z nag�ym skurczem b�lu rozpozna� t� twarz i szybko nakre�li� znak krzy�a, nie bardzo wiedz�c, dla kogo to czyni - dla martwego �ydowskiego ch�opca, dla samego siebie czy ze wzgl�du na obecno�� mnicha.Przeor popatrzy� mu w oczy.- Dowiemy si� wszystkiego o tej �mierci - powiedzia�cicho. Wszystkiego, co mo�liwe.Bernardo milcza�. Dziwi� si� coraz bardziej, cho� pewne rzeczy dla obu od pocz�tku by�y oczywiste.� To Meir, syn Chilkiasza Toledana - rzek� pokr�tkiej chwili, co przeor potwierdzi� skinieniem g�owy.Ojciec zabitego ch�opca by� znanym z�otnikiem, najlepszymw ca�ej Kastylii. - Je�li mnie pami�� nie myli - doda�medyk - ten m�odzik mia� ledwo pi�tna�cie lat. Wkracza�dopiero w wiek m�ski. W tym stanie go znaleziono?� Tak. Znalaz� go brat Angelo, kt�ry zaraz po jutrzniposzed� zebra� oliwki, korzystaj�c z porannego ch�odu.� Czy pozwolisz mi go zbada�, ojcze? - zapyta�Espina. Przeor w odpowiedzi machn�� tylko niecierpliwier�k�.Twarz ch�opca by�a nietkni�ta i tak m�odzie�czo niewinna! Na jego ramionach i piersi widnia�y jednak sine, podbieg-�e krwi� pi�tna, uda pokryte by�y ca�� siatk� sp�kanych �y�ek. Na plecach zmar�ego Espina odkry� trzy powierzchowne zranienia zadane czym� t�pym a ci�kim, na lewym11boku ponad trzecim �ebrem ci�cie od miecza b�d� lancy. Odbyt by� rozerwany, mi�dzy po�ladkami pozosta�a sperma. Paciorki zakrzep�ej krwi otacza�y wianuszkiem podci�te gard�o. Bernardo zna� rodzin� ch�opca. Byli to zawzi�ci �ydzi, niez�omnie wierni swojej religii, nienawidz�cy takich jak on odszczepie�c�w, kt�rzy dobrowolnie wyrzekli si� wiary ojc�w.Kiedy uko�czy� badanie, ojciec Sebastian poprowadzi� godo �wi�tyni, gdzie kl�cz�c na twardej kamiennej posadzce, wsp�lnie odm�wili Pater Noster. Przeor, podni�s�szy si� z kl�czek, wydoby� ze stoj�cej za o�tarzem szafki ma�� szkatu�k� z drzewa sanda�owego, z niej za� prostok�tny, mocno uperfumowany zwitek szkar�atnego jedwabiu. Gdy go rozwin��, Bernardo ujrza� jasny wysuszony szcz�tek d�ugo�ci oko�o p� pi�dzi.- Czy wiesz, co to jest? - spyta� zakonnik i z pewn�niech�ci� wr�czy� mu �w przedmiot.Espina podsun�� si� bli�ej ku pe�gaj�cemu �wiat�u wotywnych �wieczek i zacz�� go bacznie studiowa�.� To fragment ludzkiej ko�ci, wasza wielebno��.� Tak jest, m�j synu.Bernardo by� w pe�ni �wiadom, �e stoi na skraju zdradliwej przepa�ci, ujawniaj�c wiedz� zdobyt� podczas d�ugich godzin sp�dzonych potajemnie przy stole sekcyjnym. Ko�ci� surowo zabrania� sekcji zw�ok, on jednak pope�ni� �w grzech, kiedy jeszcze by� �ydem, w czasach gdy terminowa� u Samuela Prova, s�ynnego �ydowskiego lekarza, kt�ry stale uprawia� te niedozwolone praktyki.� To fragment ko�ci udowej, najd�u�szej ko�ci ludzkiegocia�a. Jej koniec, ten przy kolanie - powiedzia�, patrz�cprzeorowi prosto w oczy. Ponownie skupi� uwag� na zbiela�ym kawa�ku ko�ci, badaj�c jego ci�ar, wygi�cie, bruzdyi inne znaki szczeg�lne. - Pochodzi z prawej nogi niewiasty.� Potrafisz wszystko to rozpozna� tylko patrz�c?� Tak.P�omienie �wiec barwi�y oczy przeora na ��to.- To naj�wi�tszy ze szcz�tk�w. Ko�� osoby bliskiejZbawicielowi.Relikwia. Espina z nowym zainteresowaniem przyjrza� si� ko�ci. Nigdy nawet przez my�l mu nie przesz�o, �e kiedykolwiek b�dzie trzyma� w r�ku tak� �wi�to��.� Czy to ko�� jakiej� m�czennicy, ojcze?� �wi�tej Anny, m�j synu - cicho odrzek� przeor.Bernardo dopiero po chwili poj�� znaczenie tych s��w.Matka Naj�wi�tszej Dziewicy? Nie, to nie do wiary, pomy�la� i ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl