Melancholia, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marek BieńczykMelancholia. O tych, co nigdy nie odnajdš stratyProjekt graficzny Maria TurbaczewskaRedakcja i korekta ZespólCopyright (c) by Marek Bieńczyk, Warszawa 1998Copyright (c) for this edition by Wydawnictwo Sic!,Warszawa 1998Ksišżka uhonorowana Wyróżnieniem Fundacji KulturyWarszawa 1998 Wydanie IISbN 1427-4825 ISBN 83-86056-50-9I. Na placu CarrouselWiktorowi HugolAndromacho, o tobie mylę. Strumień mały,To biedne, smutne lustro, gdzie zalnił przed latyTwych wielkich cierpień wdowich majestat wspaniałyTen Simois, kłamca, łzami twoimi bogaty,Użynił nagle pamięć mšż, płodnš w widzenia, Gdym przez nowy Carrousel przechodzšc nie zwlekał. Starego nie ma już Paryża (tak się zmienia Kształt miasta, prędzej jeszcze niż serce człowieka);Dzi to pole baraków już tylko pamiętam, Ten stos głowic w obróbce, kolumny i trawy, Od kału zzieleniałe bloki, fundamenty I skład wszelkich rupieci szybkami jaskrawy.Tu niegdy menażeria miała swe obozy,Tu raz ujrzałem, kiedy chłodnym, czystym ranemBudzi się Praca, gdy asenizacji wozyW cichym powietrzu dudniš mrocznym huraganem,Łabędzia, który wygramoliwszy się z klatki, O bruk wyschnięty stopy płetwiste wycierał, Włóczšc po szorstkiej ziemi piór swych jedwab gładki. Przed rynsztokiem bez wody ten ptak dziób otwierałI kšpišc niespokojnie białe pióra w kurzu,Z sercem pełnym rodzinnych jeziora błękitówRzekł: ŤWodo, kiedy spłyniesz? Kiedy zagrzmisz, bu-rzo?ť. Widzę tego biedaka, najzgubniejszy z mitów,Jak mšż u Owidiusza w niebo lazurowe W niebo, które przenika ironia złowroga, Na konwulsyjnie drżšcej szyi wznosił głowę Chciwš, jakby z wyrzutem zwracał się do Boga.Paryż się zmienia! Lecz trwa w smutku mego glorii! Pałace, rusztowania, marmuru kawały, Stare przedmiecia, wszystko godne alegorii, I drogie me wspomnienia sš cięższe niż skały.Także sprzed Luwru obraz ten jeden wyniosłem: Mylę o moim wielkim łabędziu z podlotem Szaleńca, jak wygnańcy miesznym i wyniosłym, I bez przerwy trawionym tęsknotš! A potemO tobie, Andromacho, ty, która wypadła Z ršk męża, dzika łania pod władzš Pirrusa, Przed pustym grobem zgięta w ekstazie, pobladła, Ty, wdowo po Hektorze, żono Hellenusa!Mylę o tej Murzynce chorej na grulicę, Drepcšcej w błocie, szukajšcej dumnym okiemKokosów, co zostały w przepysznej AfryceZa niezmierzonym murem mgły i dymów mrokiem.O tych wszystkich, co łzami własnymi się pojš, O tych, co nigdy, nigdy nie odnajdš straty, I jak dobrš wilczycę ssajš Boleć swojš, I o wštłych sierotach uschniętych jak kwiaty.Także w lesie, gdzie duch mój błška się wygnany, Stare Wspomnienie z mocš dmie w róg budzšc dreszcze! Mylę o marynarzach ród wysp zapomnianych, O jeńcach, zwyciężonych!...i o innych jeszcze.Charles Baudelaire, Łabęd (w przekładzie M. Jastruna)Przechodniu, zatrzymaj się (skoro już przeczytałe ten wiersz, a to dla mnie ważne) przed nowym Carrousel.Dzisiaj (kończy się włanie rok 1996 i dojrzewajš już wina dla uczczenia nowego stulecia) jego kolejna przebudowa dobiegła niemal końca i został otwarty dla publicznoci - choć ostatnie prace jeszcze trwajš i nie wszystkie rusztowania zniknęły; lecz przez ostatnie lata był plac Carrousel, jak w Paryżu Baudelaire'a, wielkim "polem baraków", "stosem w obróbce", "składem rupieci". Blisko półtora wieku od chwili Baudelairowskiej miejskiej włóczęgi, jakiej wiersz Łabęd jest jednym z piękniejszych opisów, Paryż przez kilkanacie lat żmudnych robót odtwarzał dokładnie na tym samym dziedzińcu Luwru przestrzeń melancholijnego dowiadczenia, w której spotykały się jak wówczas, i spotykajš nadal, odchodzšce z gruzami miasto stare i budowane na nim, jeszcze tu niewyraziste, jeszcze fragmentaryczne, miasto nowe.Walter Lepenies w wygłoszonym paręset metrów dalej wykładzie inauguracyjnym w College de France, po-Gwięconym "końcowi utopii i powrotowi melancholii", mówił niedawno o kolejnej chwili historycznej, gdy w myli europejskiej może przeważyć skłonnoć melancholijna. Nastaje raz jeszcze czas melancholii, opowiadał i zarazem przestrzegał przed ponownym w dziejach Europy odwróceniem monety, której Melancholia i Utopia sš - jak pisał Gunter Grass - orłem i reszkš. Co prawda ostatnie utopie się rozsypały: wraz z upadkiem muru berlińskiego dobiegła kresu socjalistyczna utopia "celu", i, zaraz za niš, kapitalistyczna utopia "rodków" ustanowiona na przekonaniu, że postęp wiedzy i techniki stanowi najlepszy sposób przeobrażenia Europy, całego wiata, w powszechne społeczeństwo obywatelskie; lecz homo europaeus nie ma prawa teraz, w kolejnej chwili historycznej deziluzji, szukać schronienia w melancholii. I konkludował zdaniem Paula Yalery: "Najbardziej pesymistyczna ocena człowieka, rzeczy, życia i jego wartoci, wchodzi w cudownš zgodę z działaniem i optymizmem, których ocena ta się domaga. - I to jest europejskie".W tym samym mniej więcej czasie, choć kilometr dalej, Jean Baudrillard mówił, odwrotnie, o utopii urzeczywistnionej, jakš w ostatnim dziesięcioleciu przyniosły zjawiska powszechnej "orgii wyzwolenia" oraz "niemiertelnoci funkcjonalnej". Żyjemy, twierdzi Baudrillard, w wiecie "po orgii", w którym wyzwolilimy wszystkie możliwoci, przebieglimy wszystkie drogi, wykorzystalimy wszystkie rodki produkcji, a nawet wirtualnej nadprodukcji rzeczy, ideologii, przekazów... W tym szaleństwie nasycenia, w tym obłędzie wyczerpywania produkcyjnych możliwoci, jak również w rozwoju psychologicznych i sportowych technik "spełniania" siebie samego, "wyrubowywania" naszej tożsamoci i skutecznoci, osišgnęlimy - na podobieństwo nie-zużywalnej płyty kompaktowej - przerażajšcy, niebezpieczny stan nasycenia, w którym nie ma miejsca nabrak, stratę, na być może zbawienne w tej nowej sytuacji cywilizacyjnej stany melancholijne: wyobcowanie, różnicę, tęsknotę.Między czerwonym i zielonym wiatłem, między tym "już nie wolno i nie trzeba, by była", a "dobrze by była, choć może już nie sposób", mówionym melancholii pod koniec tego stulecia, wybierz sobie, przechodniu, co chcesz; lecz wczeniej przyjrzyj się ze mnš jej różnym obliczom na placu Carrousel.II. Flaneur i inni jeszczeWielki wiersz Baudelaire'a odczytywany bywa często jako poetyckie rozpoznanie nowoczesnego "podmiotu melancholijnego". Po pierwsze zatem, z cywilizacyjnego punktu widzenia jest to opis wygnania i samotnoci w coraz bardziej anonimowym miecie, w którym, jak napisze poeta w innym miejscu, przechodzień spotyka na ulicy nie tyle nawet nieznajomych, co nieznajomych, o których wie, że nie ujrzy ich nigdy więcej. W Paryżu lat pięćdziesištych ubiegłego stulecia rozgrywa się dramatycznie spiętrzone dowiadczenie nagłego przeobrażenia miasta, zagrażajšce formom jego dotychczasowego życia: jest to, rozpoczęta jeszcze za monarchii lipcowej, destrukcja pełnych życia i barw dzielnic centralnych, gdzie w jednej niepodzielnej przestrzeni współistnieli cyganeria, rzemielnicy i robotnicy. Przestrzeń tę naruszy, wraz z nastaniem Drugiego Cesarstwa, wraz z narastajšcymi procesami alienacji i reifikacji, nowa strategia piękna, która zastšpi opiewane w Baudelairowskiej poezji "kręte fałdy starych stolic" uporzšdkowanym systemem szerokich i prostych avenues, wielkich lecz bezludnych placów, patetycznych lecz pustych budowli, i obszernych10lecz zimnych monumentów. Flaneur, paryski włóczęga, porównujšc nowš dzielnicę Luwru z tym, co jeszcze niedawno istniało tu w sposób naturalnie żywiołowy i nieuporzšdkowany, łšczy te rozronięte, wyludnione konstrukcje z uczuciem nieautentycznoci, jakie wzbudza w nim ceremonialny reżym Drugiego Cesarstwa, a w wymiarze egzystencjalnym analogicznie doznaje chwilę teraniejszš, chwilę przeobrażenia miasta, jako czas już mu obcy, i wobec bogactwa i barw życia przeszłego - pozbawiony sensów. Andromacha "przed pustym grobem zgięta", a za niš wszyscy wymienieni w opowieci fldneura, stajš się więc figurami negatywnego odczucia historii jako procesu degradacji, odczucia, które z każdego wspomnienia czyni pamištkę utraty, za to, co przychodzi teraz i co stanie się w przyszłoci, każe doznawać jako nieautentyczne już zawczasu i już na zawsze. Melancholia -mechanizm tego wspomnienia mnożšcy kolejne obrazy braku i straty, jest bezkresnym rozpamiętywaniem w wiecie, który nie przestaje się przeobrażać, lecz przemienia się szybciej niż "serce człowieka". Paryż się zmienia! - Tym bardziej więc pogłębia się moja melancholia, mówi fldneur. Albowiem nie nadšża on z odpowiedziš: na zawrotne tempo zewnętrznego czasu dziejów i wydarzeń reaguje ociężałociš, spowolnieniem rytmu życia. Jego melancholia jest rozproszeniem powodowanym przez uporczywe roztrzšsanie straty, jest dryfowaniem wród kalekich, naruszonych sensów, i zarazem, paradoksalnie, jest ciężkim bezruchem wobec nadchodzšcej ponaddwiękowej szybkoci nowoczesnego miasta.Ale nie tylko przemiany społeczno-polityczne, które wpływajš na architekturę, ujawniajšcš bezporednio re-presywnoć przekształcanej przestrzeni urbanistycznej, a porednio represyjnoć nastałych dopiero co rzšdów, tworzš kontekst dla melancholii ulicznego łazika. Z psychologicznego punktu widzenia wiersz Baudelaire'a wietnie ilustruje nowy (już wkrótce, za niewiele dziesišt-11ków lat, opisany i analizowany po dzi dzień) podmiot freudowski, fatalnie naznaczony nie tyle rozpaczš przeżywanej chwili, co pierwotnym brakiem i nigdy nie wyczerpanym - otwarty dziób łabędzia nad wyschłš wodš - pragnieniem. I w pełni przepowiada poetyckim słowem teorię melancholii Freuda, której podwalinš jest dowiadczenie straty. W przeciwieństwie do żałobnika, u którego praca żałoby jest w przypadku pomylnym procesem krótkotrwałym, mniej lub bardziej szybko przyswajajšcym stratę, melancholik "nigdy, nigdy nie odnajduje straty" i z tego ubytku, z tego nieodnalezienia, czyni swój modus \ivendi, tymczasowy lecz ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl