Melisso, E-BOOK, B(557), Baxter Mary Lynn(28)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]MARY LYNN BAXTER
Melisso, wróć
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Nie zrobiłaś tego!
- Ałeż zrobiłam.
- Nie wierzę ci. To niemożliwe, żebyś tak po
prostu weszła tanecznym krokiem do przełożonej
pielęgniarek i powiedziała, że odchodzisz.
Melissa Banning siędziała ze skrzyżowanymi nogami
na łóżku Laurie i patrzyła na przyjaciółkę z wyrazem
zatroskania na twarzy.
- Zgoda, nie powiedziałam, że odchodzę, w każdym
razie niezupełnie. Oświadczyłam, że mam dość, że
potrzebuję odpoczynku albo...
- Albo co? - spytała Laurie. Sprawiała wrażenie,
jakby wciąż nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.
Melissa nie bawiła się w subtelności.
- Albo zarobię się na śmierć.
- Mimo wszystko trudno mi uwierzyć, że praca
tak ci dopiekła, kochanie. - Laurie niepewnie spog
lądała szarymi oczami, szukając twarzy Melissy. - Co
się stało? Przecież jesteś urodzoną pielęgniarką. Od
kiedy pamiętam, nigdy nie myślałaś ani nie mówiłaś
o niczym innym niż praca.
Melissa nadal milczała, więc przyjaciółka podjęła
wątek.
- Boję się myśleć, co stałoby się z tobą w zeszłym
roku po tej tragedii, gdybyś nie miała zajęć w szpitalu.
To był dla ciebie ratunek.
Laurie mówiła prawdę. Półtora roku temu rodzice
Melissy i jej młodszy brat zginęli podczas katastrofy
łodzi. Przez długie miesiące Melissa była pogrążona
w rozpaczy. W końcu jakoś się pozbierała, udało
jej się rozprawić ze zgryzotą i znaleźć w niej coś
twórczego. Praca dyplomowanej pielęgniarki nabrała
dla niej nowego znaczenia. I tak było aż do tej pory.
Pod badawczym spojrzeniem Laurie Melissa spuściła
głowę i zamknęła oczy, starając się powstrzymać łzy.
- Masz rację. - Starała się opanować niepotrzebne
emocje.
- Dlaczego więc zrywasz z tym wszystkim? - Laurie
wstała, eksponując swoje sto siędemdziesiąt pięć
centymetrów wzrostu, po czym niezgrabnie podeszła
do okna.
Przez chwilę Melissa zapomniała o kłopotach,
zahipnotyzowana sposobem, w jaki słońce przenikało
przez krótką roletę i układało się na czarnej grzywie
włosów Laurie. Efekt był olśniewający. Laurie olśnie
wała zresztą pod każdym względem, szczególnie swoją
osobowością. Chociaż nie była piękna ani nawet
ładna, nadrabiała ten brak uśmiechem, a uśmiechała
się bardzo często. Melissa nie wiedziała, co zrobiłaby
teraz bez jej przyjaźni i wsparcia.
Melissa odeszła ze szpitala już miesiąc temu, ale
dopiero tego ranka zadzwoniła do Laurie, która
pracowała w firmie zajmującej się reklamą. Za
proponowała, że przyjedzie do niej na kilka dni.
Laurie zaprosiła ją natychmiast, nie żądając dodat
kowych wyjaśnień.
Teraz Melissa spoglądała na przyjaciółkę, stojącą
z rękami w kieszeniach luźnych spodni, i wyraźnie
widziała zaniepokojenie malujące się na jej twarzy.
- Myślisz pewnie, że oszalałam. - Było to bardziej
stwierdzenie niż pytanie.
- Nie oszalałaś. Raczej się zaplątałaś, to lepsze
słowo. Po prostu zupełnie nie pasuje do ciebie robienie
czegokolwiek na chybcika. Jesteś najbardziej zor
ganizowaną i racjonalną osobą, jaką znam.
Melissa przekręciła się na łóżku, opierając plecami
o poduszkę.
- Już nie. W końcu się złamałam.
- Wcale ci tego nie wyrzucam, naprawdę - po
spiesznie powiedziała Laurie. - Sama w żaden sposób
nie mogłabym być pielęgniarką. A już z pewnością
nie wytrzymałabym na intensywnej terapii. - Przerwała
i wzdrygnęła się. - Nie mam kłopotów w kontaktach
z ludźmi, ale dotyczy to tylko zdrowych. Nie po
trafiłabym zajmować się chorymi. Na samą myśl
o kłuciu kogokolwiek igłą robi mi się słabo.
- Zawsze byłaś delikatna. - Melissa uśmiechnęła się.
- Owszem, ale i dumna z tego.
- Jesteś beznadziejna - urwała na chwilę. - No
właśnie, beznadzieja. Tym słowem można podsumować
stan mojego ducha. Ale po prostu nie wytrzymuję.
Wiesz, Laurie, mam dwadzieścia osięm lat, a prze
chodzę kryzys, zupełnie jakbym była o dwadzieścia
lat starsza.
- Kryzys, zgoda. Tylko że nie ma to nic wspólnego
z problemami pięćdziesięciolatek.
- Wiesz, o czym myślę.
- A naprawdę, to co cię tak trzepnęło? - Oczy
Laurie wyrażały współczucie.
- Było kilka powodów. Wydaje mi się, że nałożyły
się przeżycia po śmierci rodziny, potwornie ciężka
praca i stresy.
- Kiedy byłaś na dyżurze, to wszystko na ciebie
zwalali, mam rację?
- Powiedzmy, że byłam kimś, kto ciągnął tę robotę,
tym bardziej że pielęgniarek ciągle brakuje.
- To mnie nie dziwi. W gazetach jest pełno ogłoszeń
o pracy dla pielęgniarek. - Przerwała i ruszyła do
drzwi sypialni. - Nie wiem jak ty - dodała, zmieniając
temat - ale ja umieram z pragnienia. Napijesz się coli
czy mrożonej herbaty?
- Herbaty.
- Ja też. Tylko we wschodnim Teksasię mrożona
herbata smakuje przez okrągły rok. - Nagle zmarsz
czyła brwi. - Zdaje się, że nie wyszłam na najlepszą
gospodynię, skoro tak późno proponuję ci coś do picia.
- Nic takiego nie przyszło mi do głowy. Poza tym
nie miałaś czasu myśleć o herbacie, bo wypłakiwałam
się na twoim ramieniu.
- Gdybym była na twoim miejscu, to też pozwoliła
byś mi się wypłakać - rzuciła Laurie, stojąc na progu.
W chwilę później wróciła, niosąc dwie filiżanki
wypełnione po brzegi herbatą z kawałkiem cytryny.
Przez chwilę piły w milczeniu.
- Ile ci dali? - spytała Laurie.
Melissa odgarnęła kosmyk włosów z policzka
i zmarszczyła brwi.
- Czego?
- Czasu - wyjaśniła Laurie. - Ile czasu?
- Aha, masz na myśli urlop?
- Jasne.
- Powiedziałam dyrektorowi, że potrzebuję co
najmniej sześciu miesięcy, może roku.
- Dużo. Mówisz poważnie?
- Nigdy w życiu nie byłam bardziej poważna.
- Myślisz, że dadzą ci aż tyle?
- Wątpię, ale w każdym razie o tyle prosiłam.
- I co masz zamiar robić? - spytała Laurie,
marszcząc czoło.
Melissa skoncentrowała się na poprawianiu serwetki,
zamoczonej przez dno szklanki.
- Może nie uwierzysz, ale nie robiłam takich
odległych planów, choć oczywiście wiem, że muszę
sobie znaleźć jakąś pracę, najlepiej na pół etatu. Mam
trochę zaoszczędzonych pieniędzy, ale w żadnym
wypadku nie chcę ich wydawać na życie. A co miesiąc
płacę straszne pieniądze za mieszkanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona początkowa
- McMahon Barbara - Wesołych Świąt, E-book PL, Romans, McMahon Barbara
- Michael Gerber - Barry Trotter 01 - Barry Trotter i bezczelna parodia, E-BOOK Wydawnictwa
- Micro JAVA Gamme Development, e-book, JAVA
- Miller Library; Animal Rights & Animal Welfare Subject Guide, E-book, do posegregowania
- McGraw-Hill - Hacking Exposed, Hacking and IT E-Book Dump Release
- Milion otwartych drzwi - John Barnes e-book, Fantastyka, fantasy
- Merton ; Social Theory & Social Structure--The Sociology Of Knowledge, E-book, do posegregowania
- Między Dźwiną a Wilią. Wspomnienia żołnierza Armii Krajowej Ziemi Wileńskiej Mieczysław Potocki e-book, Literatura faktu
- Mediacja w sprawach cywilnych w amerykańskim systemie prawnym - zastosowanie w Europie i w Polsce Gmurzyńska Ewa e-book, E-booki
- McGraw.Hill.HackNotes.Web.Security.Portable.Reference.eBook-, Hacking and IT E-Book Dump Release
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- licowka.xlx.pl