Mezczyzni do wziecia 03 - Bankier i artystka, E-book PL, Romans, Rose Emilie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Emilie RoseBankier i artystkaTytuł oryginału: Bending to the Bachelor's WillROZDZIAŁ PIERWSZY- Trafiony, zakupiony - mruknęła do siebie Holly Prescott, kiedyzobaczyła, jak jedna z jej najlepszych przyjaciółek opuszcza Caliber Clubw towarzystwie przystojnego mężczyzny.Holly nie mogła zrozumieć, jak to możliwe,żedała się wciągnąć wcały tenśmiesznyspektakl, jakim było licytowanie kawalerów na aukcjicharytatywnej. Musiała stracić rozum. Tkwiła tu na ośmiocentymetrowychobcasach, ubrana w sukienkę rodem z konfekcji dla kobiet lekkichobyczajów, modląc się w duchu, aby te tortury skończyły się jaknajszybciej. Zamiast się męczyć w tym snobistycznymświatku,który podpłaszczykiem wyższych celów pił, jadł i się bawił, mogłaby teraz robić ty-siąc przyjemniejszych rzeczy.ciężko.- Nie zawsze jednak jesteśmy panami samych siebie - westchnęłaCaliber Club należał do jej ojca, a jedną z organizatorek aukcji byłamatka jej najlepszej przyjaciółki. Julia na i Andrea gorąco namawiałyHolly do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu.- Niedługo twoje trzydzieste urodziny - tłumaczyła Juliana. -Dlaczego nie miałabyś się trochę zabawić? Wiem, wiem, nie lubisz tegotypu imprez. Zaszyłaś się na tej swojej wsi i jest ci dobrze. Szanuję to. Alepomyśl tylko, wykupisz sobie jakiegoś fajnego kawalera, może nawetporomansujesz, wspomożesz szczytny cel, a przy okazji uspokoiszswojego ojca, który uważa,żedziczejesz na tej swojej farmie.1SR- Ale ja się do tego nie nadaję - oponowała Holly. -Nie mam nawetsukienki.- Tym się nie przejmuj, moja droga. - Andrea mrugnęłaporozumiewawczo do Juliany. - Zrobimy cię na bóstwo.Holly sama nie wiedziała, jak to się stało,żejuż po chwili uległanamowom przyjaciółek. Terazżałowałatej nierozważnej decyzji podjętejpod wpływem mocnych drinków, które z premedytacją serwowała Andrea.Holly nie miała ochoty nażadneromanse. Minęło już kilkanaściemiesięcy, od kiedy została sama. Jej ostatni związek kosztował ją nie tylkowiele bólu, ale i pieniędzy. Zainwestowała znaczną sumę w projektwynalazku swojego chłopaka, Lyle'a. A on pewnego dnia po prostuzniknął z jejżycia,bez jednego słowa wyjaśnienia. Takie to już miałaszczęście do mężczyzn.Na scenę wszedł kolejny kawaler przy głośnym aplauziezgromadzonych na sali pań. Wszyscy zdawali się bawić doskonale,wszyscy z wyjątkiem Holly. Czuła,żenie jest to miejsce dla niej. Niepasowała do tych ludzi, mimożesię wychowała w takimśrodowisku.Kilka kilometrów za miastem czekało na nią jej własne królestwo, jejzielona farma, zwierzęta, wolność.przez zęby.- Mówisz sama do siebie? - usłyszała za sobą głęboki baryton.Odwróciła się gwałtownie. Eric Alden, brat Juliany, spoglądał na nią zfiglarnym uśmiechem.- Niech to się już wreszcie skończy, chcę iść do domu - wycedziłaSR2Jakiż on przystojny, pomyślała. Wysoki, dobrze zbudowany,ciemnowłosy... Wspaniale się prezentował w smokingu. Przełknęłaślinę,starając się, aby jej głos zabrzmiał jak najbardziej naturalnie.- Właśnie złorzeczę twojej siostrze, która ubrała mnie w to coś. Tasukienka jest nieprzyzwoita.Wzrok Erica prześliznął się po jej sylwetce. Brązowy, połyskującyjedwab pięknie eksponował zgrabne ciało.- Masz rację - odparł krótko. - Absolutnie nieprzyzwoita.Nieprzyzwoicie piękna.Sposób, w jaki to wypowiedział, jego ciepły głos i przenikliwespojrzenie, sprawiły,żeserce Holly zaczęło bić szybciej.Spokojnie - zganiła sama siebie. - To brat Juliany. A do tegopracoholik, wicedyrektor banku i ulubieniecśmietankitowarzyskiej. Odtakich mężczyzn lepiej się trzymać z daleka.wiejskiej koszuli i sportowych butów.-Ślicznie wyglądasz! Prawie cię nie poznałem bez zgrzebnej,- A ciebie zapewne ubrał Armani albo Dolce & Gabbana, nic więcdziwnego,żety, w przeciwieństwie do mnie, wyglądasz przyzwoicie.- Jeśli to miał być komplement, to dziękuję. - Eric rozejrzał sięwokoło, jakby w obawie,żektoś mógłby ich usłyszeć. - Czy mogę z tobąchwilę porozmawiać? - Ton jego głosu zdradzał,żechodzi o cośpoważnego.- Ze mną? Oczywiście. - Delikatnie wziął ją załokieći poprowadziłw róg sali, gdzie hałas nie był tak dokuczliwy. Ponieważ szpilki dodały jejSR3sporo centymetrów, stojąc obok niego, była niewiele niższa. Kiedy więcuniosła oczy, tylko centymetry dzieliły ją od jego pociągającej twarzy.- Potrzebuję twojej pomocy.Oczywiście, jakżeby inaczej. Każdy mężczyzna, którego spotykałana swej drodze, przypominał zabłąkanego pieska, któremu Holly,miłośniczka pokrzywdzonych stworzeń, zaraz biegła na ratunek. Tak byłoz Lyle'em.- Pomocy? To znaczy?- Kup mnie.- Słucham?- Ocal mnie, proszę.Eric utkwił w jej oczach błagalne spojrzenie.- A dlaczego właśnie ja? Uśmiechnął się, jakby przepraszająco.- Znamy się od dawna. Wiem,żenie przyszłaś tu szukać męża, a janie potrzebujężony.Nie chcę udawać,żebawi mnie ta sytuacja. Po comam sprawiać przykrość jakiejś kobiecie, która się wykosztuje.Holly głęboko wciągnęła powietrze.- Nie mogę, przykro mi. Ja już kogoś wybrałam. - Widząc jegoposępną minę, dodała szybko: - Nie martw się. A nuż kupi cię jakaśpiękność, w której się zakochasz od pierwszego wejrzenia?- Holly, proszę cię. Zrobię, co zechcesz, tylko wyratuj mnie od tejśmiesznejlicytacji, do której mnie zmusiła moja matka.- Zmusiła?- Tak, zmusiła. Uważa,żejako syn organizatorki zrobiłbym jejafront, nie biorąc w tym udziału.SR4 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl