Miasto utrapienia, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jerzy PilchMiasto utrapieniaŒwiat KsišżkiProjekt graficzny serii Małgorzata KarkowskaZdjęcie na okładce Flash Press MediaZdjęcie autora Maria ZbšskaRedaktor prowadzšcy Ewa NiepokólczyckaRedakcja Mira ŁštkowskaRedakcja techniczna Lidia LamparskaKorekta Elżbieta Jaroszuk Bożena BurzyńskaCopyright € by Jerzy Pilch 2004Œwiat Ksišżki Warszawa 2004Bertelsmann Media Sp. z o.o. ul. Rosoła 10, 02-786 WarszawaSkład i łamanie Joanna DuchnowskaDruk i oprawa GGP Media, PóflneckISBN83-7391-370-X Nr 4614Przeze mnie droga w miasto utrapienia Dante AlighieriPrologUrodziłem się w roku 1976 - dwa lata po największym w dziejach tryumfie polskiego futbolu i dwa lata przed wyborem polskiego Papieża. Przez całe dzieciństwo, a może i póŸniej, byłem absolutnie pewien, że Polska jest odwiecznš piłkarskš potęgš oraz że papież zawsze jest Polakiem.Było dla mnie rzeczš oczywistš, że wszyscy dotychczasowi papieże byli Polakami, że wszyscy następni będš Polakami, że wybieranie papieża Polaka jest stałym obyczajem ludzkoœci. Według mojego absolutnego przekonania nie tylko Jan Paweł II, ale też Jan Paweł I, Paweł VI, Jan XXIII i w ogóle wszyscy ich niezliczeni poprzednicy byli Polakami.Dziwiło mnie imię papieża Piusa XII. Pius? Nikt - nawet żaden z moich szkolnych kolegów, nie miał tak na imię, chociaż połowa lat siedemdziesištych to musiał być sezon solidnie zakręconych chrzcin - chodziłem do klasy z Esmeraldš Dorsz, Luizjanš Poœwiat oraz Olivierem Gruchałš. Tworzyliœmy niezły kwartet - nazywam się Patryk Wojewoda.Imiona naszej czwórki (a właœciwie pištki, ponieważ pod koniec siódmej klasy doszła jeszcze Nicoll Bażanowska) ze smętnš monotoniš skłaniały nauczycieli do rytualnych komentarzy i dowcipów. Zwłaszcza koty - czyli zastraszeni studenci na praktykach pedagogicznych albo jeszcze bardziej zastraszone szczawice przychodzšce do pracy prosto po studiach, albo nawet starzy belfrzy, ale debiutujšcy u nas na zastępstwie - gorliwie uprawiali ten obronny humor.Olivier Gruchała był najczęstszš ofiarš. Absolutna większoœć profesorstwa, wymawiajšc jego imię, nie była w stanie się powstrzymać, by odruchowo nie dodać: Twist. Charles Dickens, gdyby znał takš moc rażenia swej postaci, byłby pewnie dumny i szczęœliwy. Olivier Twist Gruchała ani specjalnie dumny, ani specjalnie szczęœliwy nie był - z czasem jednak przywykł. Z czasem zresztš do naszej - jak mawiała matematyczka pani Ogiegłowa - menażerii onomastycznych osobliwoœci przyzwyczajali się wszyscy.Wszyscy - z wyjštkiem księdza Kubali. Siwowłosy, wysoki oraz sfrustrowany wynikłš z upadku komunizmu koniecznoœciš odbywania lekcji religii w szkolnej pracowni biologicznej kapłan ostro i namiętnie piętnował nasze imiona. Za ostro i za namiętnie. Chyba rzeczywiœcie pracownia biologiczna Ÿle na niego działała. Dla nas to była normalka, przez całš podstawówkę uczyliœmy się w pracowni biologicznej.Jak w czwartej klasie wybuchł Czarnobyl, pani higienistka z płynem lugola przyszła do nas do pracowni biologicznej. Pamiętam dobrze, bo było to pierwszego maja po pochodzie. Najpierw miała być zbiórka przed gabinetem lekarskim, ale tam już na całego szalała choroba popromienna. Pomiędzy coraz gremialniej pawiujšcymi uczniami miotał się jakiœ facet, którego nigdy wczeœniej ani nigdy póŸniej nie widzieliœmy na oczy, i krzyczał z fanatyzmem: Uprasza się, by pozostała młodzież niezwłocznie udała się do sal, które sš jej macierzystymi siedzibami! Uprasza się, by pozostała młodzież niezwłocznie udała się do sal, które sš jej macierzystymi siedzibami! Konajšc ze œmiechu, wykonaliœmy polecenie. Najzabawniejsze, że pomogło - nasza klasa jako jedyna przy przyjmowaniu zapobiegawczego specyfiku nie pawiowała. Być może zaszło zjawisko szeroko rozumianej homeopatii: z powodu wiecznego smrodu, z powodu - kolejne okreœlenie matematyczki pani Ogiegłowej - dławišca organicznej aury, jaka panowała w pracowni, mdliło nas tam na okršgło.Tam w każdym razie pobieraliœmy nauki i tam docierały do nas rozmaite dziejowe wiadomoœci. Jak w siódmej klasie upadł mur berliński - dowiedzieliœmy się o tym też w naszej pracowni biologicznej: wicedyrektor szkoły pan Pazera wygłosił na fizyce gorzkš mowę, którš skończył uwagš, że wszystko, co dobre dla Niemców, jest złe dla Polaków i na odwrót. Olivier Twist Gruchała wyleciał wtedy z klasy, bo podniósł palce i zapytał, czy dotyczy to też najnowszego modelu bmw.Z rozpadu ZSRR mieliœmy wręcz w naszej pracowni biologicznej bezpoœredniš i nieustannš transmisję; nauczycielka ruskiego, słynna Piękna Pietia (która, nawiasem mówišc, po maturze omal mnie nie przeleciała), przez całš ósmš klasę użalała się nad rychłym końcem wielkiego kraju jej przodków i praktycznie na każdej lekcji zapowiadała, że być może dzisiejsza lekcja jest ostatniš lekcjš języka rosyjskiego w naszym życiu.I kiedy rok wczeœniej na skutek, sami już nie wiedzieliœmy czego - odzyskania niepodległoœci? zjednoczenia Niemiec? upadku ZSRR? cudu sprawionego przez Papieża? - okazało się, że nie będziemy już chodzić na religię do księdza na parafię, ale ksišdz będzie przychodził do szkoły, było dla nas jasne, że będzie przychodził do naszej pracowni biologicznej. I ksišdz Kubala przychodził, tyle że Ÿle to znosił. Niczego wprost nie mówił, starał się nie dać poznać po sobie, że to, co się dzieje, jest mu nie w smak (ja wiedziałem, bo zwierzał się moim starym), ale sztucznym rozdmuchiwaniem sprawy pretensjonalnoœci naszych imion najwyraŸniej odwracał uwagę od swoich prawdziwych furii. Nieraz z dosłownie psychicznym maniakalizmem piętnował i nasze imiona, i naszych starych - sprawców tych imion; sprawców kierujšcych się w dodatku niezrozumiałymi motywami działania.- Dlaczego wasi rodzice - Kubala podnosił głowę znad przypominajšcej rafę koralowš katedry i spoglšdał na nas z obrzydzeniem - dlaczego wasi rodzice nadali wam tak dziwaczne i pretensjonalne imiona? Skšd się wzięły te osobliwe pomysły? Chcieli zaspokoić głód wolnoœci albo egzotyki? Brawurowo dawali do zrozumienia, że skończyła się służalcza moda na imiona przywódców ruchu robotniczego? Waszym ojcom do tego stopnia podobały się modelki ze szmuglowanych z Zachodu „Playboyów", że imiona tych nieszczęœnic nadawali własnym córkom? Wasze matki bezgranicznie uległy magii jakiegoœ telewizyjnego serialu? Mieliœcie może jakiœ czcigodnych hotentockich przodków? Wszyscy? Prawie jedna czwarta klasy? Tak daleko idšcš, proszę was, zbieżnoœć wyklucza nawet rachunek prawdopodobieństwa! Nie! Nie! To się po prostu nie trzyma kupy: służalcza moda na komusze imiona skończyła się dawno, sproœne obrazki podziwia się nie dla imion, seriali obfitych w tandetne realia wtedy nie dawali, hotentockich przodków nie było w ogóle.... Nic, absolutnie nic się tu nie trzyma kupy...Truchlałem w trakcie tych peror, bo miałem dodatkowy stres osobisty. Zawsze mi się zdawało, że zaprzyjaŸniony z moimi starymi, często przesiadujšcy za stołem w naszej ogromnej kuchni i wygłaszajšcy tam podobne i jeszcze intensywniejsze tyrady ksišdz Kubala nagle spojrzy na mnie i uzmysłowiwszy sobie, że ze sprawcami mojego imienia jest przecież iv serdecznej zażyłoœci, zaznaczy mojš wyjštkowoœć, weŸmie w nawias moje imię, usprawiedliwi moich starych, powie coœ, nie daj Boże, o œwiętym Patryku, i najem się wstydu przed całš klasš.Ale on na koniec machał jedynie rękš i gapił się smętnie na spowite pustynnym pyłem farby emulsyjnej palmy i kaktusy; na pokryty brunatnymi zaciekami i niechybnie starszy od niektórych autentyków model koœciotrupa, na pożółkłe plansze z układami krwionoœnym, pokarmowym i nerwowym, na pociemniałe słoje z kruszejšcymi w formalinie dwoma płodami szympansa we wczesnej fazie rozwoju oraz z licznymi płodami królika we wszystkich fazach rozwoju. W osobnych i jeœli nie starszych od mezozoiku, to z pewnoœciš pamiętajšcych pierwszš wojnę œwiatowš naczyniach pływały martwe węże, żaby i inne gadzie szczštki. Ich martwotę oœwietlały dwa szmaragdowe jak Amazonka i jak ona ogromne akwaria; nad nimi wisiał podobno autentyczny i niezmiernie cenny kieł mamuta. Z terrariów z jaszczurkami, chomikami i œwinkami morskimi szedł upalny oddech Karaibów, dławišcy zapach Patagonii, zapach żywych i martwych wodorostów, żywych i martwych drapieżników, zapach płonšcych i wygaszonych ognisk. Ksišdz Kubala gapił się nostalgicznie, jakby wypatrywał w tych dżunglach mapy Ziemi Œwiętej, portretu Matki Boskiej albo zdjęcia Papieża, potem opuszczał głowę i mruczał do siebie:- Nic, absolutnie nic nie trzyma się tu kupy. Ale w końcu trudno. Jak zwał, tak zwał. Człowiek może mieć na imię nawet Jezus Chrystus - byle był ochrzczony.Im głębsza tajemnica, tym bardziej zaskakujšce powinno być jej wyjaœnienie. Imię Luizjany Poœwiat było ukoronowaniem fascynacji, jakš jej jebnięty tatuœ żywił dla Luizjany - stanu w USA. Esmeralda Dorsz istniała naprawdę. Olivier Twist Gruchała, jak się połapał, że jego ksywa nie tylko nie jest obraŸliwa, ale ma klasyczny fason - twardo podtrzymywał swój dickensowski rodowód. Nicoll Bażanowskiej wcale nie pamiętam - ale przecież i w jej wypadku musiały być jakieœ, mniej lub bardziej odjechane powody.Wszystkie imiona œwiata majš jakieœ mniej lub bardziej odjechane powody. Po kimœ, na czeœć kogoœ, po ojcu, po dziadku, dla szpanu. Bo po łacinie Margerytka znaczy perła. Bo babka była praczkš, a Klara to patronka praczek. Bo œw. Klaudiusz broni przed krostami, a w naszej rodzinie wszyscy mieli krosty. Bo chcieliœmy, żeby, jak doroœnie, była stewardesš, a œw. Bona strzeże stewardes. Bo 13 maja było Serwacego. Bo Greta Garbo tak się nazywała. Bo bohater tej ksišżki œnił mi się p... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl