Misjonarze, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
BRIGITTE MUTH-OELSCHNERGDZIE MI�O�� LECZY�A TR�DMisjonarze, kt�rzy tworzyli histori�:DAMIAN DE VEUSTER(Hawaje)Przek�ad JAN �RODULSKIVERBINUMWydawnictwo Ksi�y Werbist�w Warszawa 1986Spis tre�ci1. Dobry cz�owiek z Molokai2. Ch�opiec o promiennych b��kitnych oczach3. �ebrak wystawia go na po�miewisko4. Umia� chodzi� ko�o zwierz�t5. Najprz�d chcia� by� trapist�6. Owoc Rewolucji7. Student teologii, kt�ry za du�o si� �mieje8. "Gruby Damian"9. Zamiast brata10. Po�egnanie na zawsze11. �aglowcem po morzach Oceanii12. Pierwsze kontakty w Honolulu13. Kto s�u�y Bogu, jest szcz�liwy14. Pierwsze sukcesy15. O Kanakach i wulkanach16. Konno, piechot� lub �odzi�17. Koniec nauki18. "Cz�owiek, kt�ry ��da"19. Inne kraje, inne obyczaje20. Czarne my�li21. Nareszcie towarzysz w habicie brata22. "Najniebezpieczniejszy parafianin"23. Wezwanie na Molokai24. C�rka Wakea i Hina25. "Chi�ska choroba"26. Na wygnaniu27. "Tu nie ma �adnego prawa"28. Wielka chwila.29. Nadgorliwi dziennikarze30. Cmentarz �yj�cych31. Na w�a�ciwym miejscu32. Codziennym pokarmem - �zy33. W niewoli mi�dzy uwi�zionymi34. Drugi misjonarz z Holandii35. Gdzie s� ludzie, tam s� problemy36. Nie ma spokoju w kolonii tr�dowatych37. Koniec strachu38. �wi�to nadziei39. Dzieci traktowane jak niewolnicy40. G�upie plotki41. Szef "zwariowanej wsi"42. Wizyta ksi�niczki43. Wzruszona do �ez44. Publiczne odznaczenie45. Rado�� i zadowolenie na Molokai46. Ale drewniana pi�a z tego brata47. Biedny ko� William48. Gibson, chytry lis49. "Niemoralni wyspiarze"50. Dobrze strze�ona tajemnica51. "Musz� p�yn�� do brzegu"52. "W miar� post�pu choroby"53. Nie ma ucieczki54. Uwi�ziony na zawsze55. Aloa oe, Honolulu56. Po raz ostatni w mie�cie57. "On b�dzie moj� praw� r�k�"58. Ubranie wisia�o na nim59. My, lud Hawaj�w60. Polemika i reklama61. Zazdro�� we w�asnym obozie62. Nowe zmartwienie63. "Nigdy go nie opuszcz�"64. Smutek i melancholia65. �wiat�o w ciemno�ci66. Przyja�� z malarzem67. Rado�� z powodu fajki z pianki morskiej68. "Pozdrawiam wszystkich przyjaci�"69. Czy sprawi�em wam k�opot?70. W przededniu �mierci71. Pod pandanusowym drzewem72. Brat jest w kolejce73. Oszczercy nie poddaj� si�74. �wi�ty wygl�da lepiej z daleka1. Dobry cz�owiek z MolokaiPo raz pierwszy spotka�em si� z nazwiskiem Damiana de Veustera wbiograficznej powie�ci Wilhelma Hunermanna Priester der Verbannten (Ojciecwygnanych). W ksi��ce opisano �ycie i dzie�o belgijskiego misjonarza, kt�ryuda� si� dobrowolnie mi�dzy tr�dowatych na hawajsk� wysp� Molokai, gdziesam si� p�niej zarazi�.Ten cz�owiek mnie zafascynowa�.Tr�d by� straszn� chorob� w czasach de Veustera, a wi�c w XIX wieku. By�ato choroba ma�o zbadana: powszechnie unikano i wyp�dzano tr�dowatych,kt�rzy �yli ca�kowicie na uboczu, z dala od spo�ecze�stwa, na wygnaniu.Tym wi�ksza jest posta� Damiana de Veustera.Z pewno�ci� nie by� �wi�tym od kolebki: stara� si� zrozumie� bli�nich,pom�c im, zawsze by� tym, kt�ry ni�s� radosne pos�annictwo najbiedniejszymz biednych.Dobry cz�owiek z Molokai leczy� przede wszystkim swoj� obecno�ci�,wsp�czuciem, sposobem bycia.Jego przyk�ad i zaanga�owanie s� dzi� dla nas wezwaniem do pomocy tym,kt�rzy �akn� nie tylko chleba i lek�w, lecz tak�e mi�o�ci.Lektura tej interesuj�co napisanej kr�tkiej biografii mo�e nas do tegozach�ci�.Albowiem tylko ludzie kochani maj� prawdziwe szanse by� zdrowymi i takimipozosta�.Ojciec Adalbert Ludwig Balling CMMKolonia2. Ch�opiec o promiennych b��kitnych oczachNiedzielne popo�udnie roku 1844.....La Ninde", przynale�na domiejscowo�ci Tremeloo, pogr��ona jest w g��bokiej ciszy. M�czy�nimiasteczka siedz�c w gospodzie pykaj� swoje gliniane fajeczki, coraz topoci�gaj� �yk z dzbana, opowiadaj�,milcz�.Jest mi�dzy nimi Frans de Veuster. To bardzo powa�ana osobisto�� w�r�dmiejscowej spo�eczno�ci. Bardzo pracowity wie�niak handluj�cy stale zbo�emna jarmarkach w Leuven, Mechelen, ba nawet w Antwerpii i Brukseli. Ten znakawa� �wiata,Frans. Jest dzisiaj bardziej milcz�cy ni� zazwyczaj. Czy gn�bi� go k�opoty?Nieprawdopodobne, tak orzeka najbli�szy s�siad. Przecie� razem z Ann�Katarzyn� Wauters z s�siedniego Haechtu wygra� wielki los! Zbo�e dobrzero�nie na piaszczystych polach, kt�re przodkowie wydarli pustkowiu i lasom.rodzinny J�zefa de Veuster w Tremeloo, dzi� muzeumDzieci uda�y si� Fransowi r�wnie dobrze. S� to dziarskie ch�opaki: August,Leoncjusz, Gerard i J�zef, z czarn� rozczochran� g�ow�, oraz �adnedziewcz�ta: Eugenia, Paulina, Konstancja i Maria (zmar�a w 14-tym roku�ycia).Eugenia przysparza ojcu wiele k�opotu. Niedawno zwierzy�a si� rodzicom, �eczuje si� w szczeg�lny spos�b powo�ana przez Boga i chcia�aby wst�pi� doklasztoru. Taka dorodna dziewczyna, my�li Frans poci�gaj�c od dawna ju�wygas�� fajeczk�. Lecz skoro B�g wzywa, kto o�mieli si� powiedzie� "nie"?Ostatecznie pozostaj� mi jeszcze inne dzieci - pociesza si� wie�niak igotuje si� do powrotu do domu.Stoj�cy po zachodniej stronie skromny i czysty jednopi�trowy dom zdradzapewien dostatek. Ospa�y pies le�y z wyci�gni�tymi �apami na progu, chwilamis�ycha� gnu�ne gdakanie kur.W paradnej izbie panuje wi�ksze o�ywienie. Dzieci zebra�y si� wok� matki,kt�ra, jako �e dzisiaj niedziela, wyj�a z szafy wspaniale wygl�daj�c�ksi��k� w czerwieni, b��kicie i z�ocie. Tylko matka potrafi z niej odczyta�w j�zyku staroflamandzkim cudowne opowiadania o przygodach i bohaterskichczynach m�czennik�w i �wi�tych.W�r�d dzieci wyr�nia si� ma�y J�zef. Urodzony 3 stycznia 1840 roku jestteraz w�a�nie w wieku, w kt�rym stawia si� wiele pyta� - zawsze jeszczeznajdzie nowe "dlaczego". Matka opowiada najch�tniej o mi�o�ci Boga i oludziach, kt�rzy Boga tak umi�owali, �e na�laduj� Go ca�ym �yciem, zewszystkich si�. Dawniej nazywano ich uczniami i aposto�ami. Dzi� mo�na Bogana�ladowa� w szczeg�lny spos�b w klasztorze, jak to planuje Eugenia, je�elitylko ojciec wyrazi sw� zgod�.Frans zgadza si�. Po walce wewn�trznej m�wi swoje "tak". Ju� w pa�dziernikujego najstarsza c�rka sk�ada �luby zakonne u urszulanek w Thildonk. Jakomatka Aleksa od Naj�wi�tszego Serca naucza p�niej w urszula�skimklasztorze w Uden pracuj�c z wielkim po�wi�ceniem a� do chwili, kiedy pozara�eniu si� tyfusem umiera w czasie wielkiej epidemii.Skoro podziwiana du�a siostra Eugenia na�laduje ca�kowicie Jezusa, Jef mo�eprzecie� robi� to samo: ze swoimi 5-cioma laty jest ju� tak du�y i dzielny!W samym �rodku lata odbywa si� w Werchter kiermasz. Ca�a rodzina �wi�tujepe�na rado�ci, rozkoszuj�c si� zgie�kiem jarmarcznym.Nagle wielkie poruszenie: Jef gdzie� przepad�. Ch�opaczek o b�yszcz�cychniebieskich oczach, zdecydowanie uparty, sta� si� oczywi�cie samodzielny.Ale oto matka mo�e odetchn��, gdy� Jef znalaz� si� w ko�ciele. By�oburzony, �e rodzina wytropi�a go pod ambon� i przeszkodzi�a w rozmowie zumi�owanym Bogiem.3. �ebrak wystawia go na po�miewiskoA w og�le ci doro�li! R�wnie� nast�pna pr�ba ma�ego Jefa, pr�ba po�wi�ceniasi� "doskona�o�ci", gruntownie si� nie powiod�a. Dzieci postanowi�yspr�bowa� pustelniczego �ycia i dobrze to przygotowa�y. Pi�kny s�onecznydzie� sprawia, �e "zakonnikom" tym �atwiej przychodzi czu� si� zwolnionymiz zaj�� w szkole w Werchter prowadzonej przez nauczycieli Bols�w, ojca isyna. Wkr�tce znalaz�y pi�kny placyk niewidzialny bezpo�rednio ze szkolnejdrogi i dlatego znakomicie odpowiadaj�cy m�odym �wi�tym. Kiedy dzwonekszkolny og�asza koniec zaj��, "opat J�zef" zezwala �askawie zje�� zabranyze sob� na przerw� chleb. Surowym spojrzeniem u�mierza chichot niegodziwychkumoszek, ale w ko�cu pod wiecz�r staje si� to i dla niego r�wnie� nudne.Wreszcie stroskany ojciec wraz ze s�u��cym znajduj� ch�opca iprzyprowadzaj� go do domu. Tym razem rodzice poprzestaj� tylko napo�ajaniu.Przy innej okazji zostaje o�mieszony - i tego mu nie oszcz�dzono. Otopodchodzi do dzieci m�ody �ebrak i opowiada, �e dla ka�dego z nich zostawi�w ich domu oswojon� srok�, a tymczasem teraz jest strasznie g�odny.Przychodzi im zatem zrezygnowa� ze wspaniale pachn�cych ciastek, kt�rematki dzi� wyj�tkowo da�y im do szko�y: rezygnuj� bez trudu. Kiedy malcyzastanawiaj� si� czy "sprawiedliwie" i po "chrze�cija�sku" dziel� si� zm�odzie�cem, kt�remu nale�y odda� wi�ksz� cz�� �wie�ego pieczywa, J�zefwo�a porywczo: "Dajcie mu wszystko!".Matka go uczy�a, �e ubogim brakuje wszystkiego. Jakie� wielkie by�o jegorozczarowanie i ile by�o �miechu starszego rodze�stwa, kiedy dowiedzia� si�w domu, �e da� si� tak g�upio nabra�.Pewnego dnia je�dzi� na �y�wach po zamarzni�tym zlewisku rzek Dyle i Laack.Nagle za�ama� si� pod nim l�d; jeden silny szus - i jest pozaniebezpiecze�stwem. Spontanicznie dzi�kuje J�zef swojemu Anio�owi Str�owiza pomoc.Z tego okresu pochodzi pierwszy zachowany list, jaki J�zef napisa� doswoich rodzic�w:"Werchter, dnia 31 grudnia 1848Z mi�o�ci� i wdzi�czno�ci� modl� si� za Was oboje codziennie do Dawcywszelkiego dobra, kt�rym Was obdarza. Je�eli B�g wys�ucha mej modlitwy -mo�ecie by� pewni, �e Nowy Rok b�dzie dla Was szcz�liwy. Niech te wyra�onew skromnej formie moje uczucia przekonaj� Was o moich dobrych ch�ciach.Wasz syn J. Veuster".J�zef do�wiadczy� jeszcze raz w spos�b szczeg�lny, �e czuwa nad nim r�kaBo�a. Ot� pewnego dnia uczniowie wzi�wszy si� za r�ce id� ulic� zajmuj�cca�� jej szeroko��. Nagle z szalon� szybko�ci� wypada zza zakr�tu zaprz�gkonny. Dzieci rozbiegaj� si� krzycz�c. Dla m�odego de Veustera jest ju�jednak za p�no. Pojazd przewraca go i przeje�d�a. Guz i kontuzja ramienia- to wszystko, co mu po tym wypadku pozosta�o.4. Umia� chodzi� ko�o zwierz�tJ�zef jest szcz�liwy, kiedy w wieku lat trzynastu mo�e rzuci� w k�t swojeszkolne ksi��ki. Wprawdzie nauczyciel m�wi� o nim zawsze, �e... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl