Meczennica na tronie (Tom 2), eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MĘCZENNICA NA TRONIE.Opowiadanie historyczneprzezJ. I. Kraszewskiego.Tom drugi.Nakład Gebethnera i Wolffa.1887 ????????? ????????.???????, 29 ??????? 1886 ????.Warszawa. Druk S. Orgelbranda Synów, Krakowskie Przedmiecie Nr. 65.I.W cišgu owych lat męczarni, oblany łzami matki, wyrósł cały wiat nowy rodzinakrólewska, do której zarówno serce Maruchny jak ojca przywišzane było, a którš etykietatradycyjna, porady ludzi wpływowych, jak kardynał de Fleury, tudzież los jaki rzšdził opaczny,więcej niż rodzice. Król nie umiał i nie mógł się zajmować wychowaniem dzieci; królowej dorozrzšdzania niemi nawet nie dopuszczano. Zdane więc były na los lepy i fantazyš doradzców,wszystkie, z wyjštkiem Delfina.Przyszły spadkobierca korony, musiał; naturalnie z największš troskliwociš przyspasabiać siędo noszenia jej... Nie żałowano ani trudów, ani kosztów dla niego.Wychowanie córek, które odpowiadać było powinno wietnej edukacyi Delfina, zdało sięzaraz w poczštku tak kosztownem kardynałowi, iż poradził Ludwikowi XV-mu dla oszczędnocipowierzyć je zakonnicom w Fontevrault.Pomimo przywišzania do dzieci, Ludwik XV-ty zgodził się na to, a królowa obawiajšc sięmoże wpływów płochego dworu, zgodziła się milczšco. Tymczasem okazało się póniej, gdy ztego klasztoru powróciły, że się tam ledwo nauczyły czytać. Jedna królewna Adelaida, padłszyojcu do nóg, rozpłakana, wyprosiła się od zakonnic i pozostała przy matce.Jakie było to wychowanie naprzód za klauzurš, potem w kole dworaków, wród którychkrólowa tak małe miała znaczenie, okazało się wtedy, gdy królewny podorastały i czynny udziałbrać zaczęły w życiu rodziny. Każda z nich wyrobiła sobie nie tylko odrębny charakter, ale innšfizyognomiš, a niezawisłoć tych córek Ludwika XV-go, któremi się on bawił niekiedy jak lalkami,mogła zdumieć i przerazić. Z jednej strony przejęte były pobożnociš matki, z drugiej nabrałyusposobień ojca, i nauczyły się nawet jego języka, branego od przekupek.Najstarszš póniej obwiniano o miłostki; najmłodsza w klasztorze skończyła wištobliwe życie;wszystkie razem w małych apartamentach ojca, czasem gdy innych zabrakło rozrywek, swawoliłyz nim, rzucajšc sobie imionami wziętemi z ulicy... i używały swobody do zbytku...Szczęciem z dwu wpływów ojca i matki, nieskończenie potężniejszym był wpływ ostatniej.Skupiały się koło niej, podzielały jej przekona- nia, posiłkowały, poredniczyły, a czego anikrólowa, ani Delfin wyrobić nie mogli, napastliwa zyskiwała Adelaida.Dwie najstarsze, Infantka i Henryeta, były bliniętami. Serdecznie do siebie przywišzane,wychowywały się razem, i zdawało się, że z koniecznoci podobnemi do siebie być były powinny.Tymczasem niema mniej sobie pokrewnych umysłów i temperamentów nad te dwie duszeblinięce. Infantka podnosi się niemal do politycznej roli i dšży do odegrania jej: Henryetamiłociš wielkš, potajemnš, nieszczęliwš, ofiarnš, czystš, kończy żywot tchnšcy poezyš izaparciem siebie. W Infantce więcej czuć ojca: w Henryecie pokornš a biednš matkę. Losy dwojgabliništ tak różne jak charaktery!W chwili, gdy król pozostał nagle osieroconym po Ghateauroux, a troskliwe kółko jegoprzyjaciół gwałtem szukało nowej metresy, któraby jš zastšpić mogła, losy najstarszej z córekjuż były rozstrzygnięte. Wydawano jš za mšż do Hiszpanii, a poczštki małżeństwa Infantki dosyćsię burzliwie zwiastowały. Siostra jej Henryeta, czuie przywišzana do brata Delfina, pozostałaprzy matce i przy nim, z powracajšcemi z klasztoru siostrami młodszemi.Delfin, na którym wielkie przyszłoci spoczywały nadzieje, nauczony od dzieciństwa czcićmatkę, podzielajšcy jej usposobienia, uczucia, prze-konania, w istocie już się od najmłodszych lat zapowiadał jako niepospolitemi obdarzonyprzymiotami. Staranne, wychowanie wyrobiło w nim, razem z tem na co patrzał, charakter pełnyenergii i niedajšcy się ani złamać, ani ugišć.W dzieciństwie, gdy mu szumišcy wiatr dokuczał, królewski syn żšdał, aby posłano kazać musię uciszyć... Kardynał Fleury, chcšc nie doć uległemu, zależnoć od ojca uczynić dotykalnš,dowodził, że wszystko co go otacza, należy do króla. Dumnš na to otrzymał odpowied, iżprzynajmniej dusza jego i myli do niego samego należš. Ludwik XV-ty dziwił się i radował tejodpowiedzi syna; ale póniej obawiać go się zaczšł, podejrzewajšc o natarczywš żšdzę panowania.Za złe mu wzięto, iż w czasie choroby ojca, bez jego pozwolenia, przyjechał do Metzu. Trzymanogo póniej zdala od spraw publicznych i skazano na nieczynnoć.W sprawach z duchowieństwem Delfin stał po jego stronie; razem z matkš popierał i broniłJezuitów, nienawidził Voltairea, encyklopedystów, opiekował się Freronem. Około niego zbiegłosię wszystko, co pršdowi wieku opór stawiało. miałe jego odpowiedzi powtarzano naówczas jakodajšce miarę charakteru. Dojrzałoć w nim wiek wyprzedzała. Pobożny aż do fanatyzmu, czytałjednak wszystko, co ówczesna prasa w wiat rzucała, i miało występował do walki zwolnomylnymi.Z uwielbieniem była dla niego matka, a on dla niej ze czciš największš. Dla niej gotów byłwyrzec się nawet swych przekonań.Matka tego chce, a więc to dobrem być musi - powiadał i poddawał się jej woli.Siostry Adelaida, Henryeta i Ludwika, miały w nim wodza, on w nich wiernych, posiłkujšcychwspółpracowników. W tym włanie czasie przychodziło do skutku pierwsze małżeństwo Delfina,po którem niezwłocznie miał się bohatersko w wyprawie pod Fontenoy odznaczyć.Królowa Marya, Delfin, córki, składały na dworze grupę oddzielnš, która jawnie wielce czynnšbyć nie mogła, ale potajemnie krzštała się nieznużona, w obronie wiary, duchowieństwa izagrożonego Jezuitów zakonu. Delfin skupiał około siebie siostry, przyjaciół matki i własnych,którzy służšc mu, nie lękali się popać w niełaskę u ojca.Ludwik z coraz widoczniejsza nieufnociš stronił od syna, i bardzo póno pozwolił mu poczšćsię obeznawać z interesami państwa. Żył też Delfin zamknięty, na uboczu, bezczynny, anajczęciej wcale go na dworze przez czas długi nie spotykano.Na nim, na Adelaidzie i Henry ecie opierała się królowa, i cicho posługiwała się nimi. Oni bylipociechš jej i skarbem. Role tu były podzielone. Królowa kierowała czynnociami na korzyćduchowieństwa. Delfin szukał sposobów działania, a poredniczkami do króla były mielszekrólewny. One jedne miały natarczywie prosie, wymagać, sprzeciwiać się nawet ojcu. Królewnytez najwidoczniejszemi były, gdy matka i syn stali w cieniu. Cały ten młody wiat widzimydojrzewajšcy nadzwyczaj przedwczenie, ze swobodš słowa na ustach niesłychanš, na równi zestarzejšcš się matkš i jej przyjaciółmi. Dopełniajš się wzajemnie.Do króla poufalej zbliżajš się tylko córki, poprzezywane żartobliwie, gotowe pomagać mu doswawoli, byle co wytargowały dla zagrożonego arcybiskupa, zamkniętego w Bastylii księdza lubwygnanego na wie protegowanego prezydenta. Pomiędzy niemi miałociš posuniętš aż dozuchwalstwa odznacza się Adelaida, która gdy była jeszcze jedenastoletniš, już chciała walczyć,jak Joanna dArc.Najulubieńszš z siostr ojcu była może piękna, rozkwitajšca, majšca jego upodobania Wiktorya,która więcej niż inne pragnęła używać życia i umiechała się do niego, a dla dobrej kuchni imuzyki, gotowa była wyrzec się polityki.Lecz z całego rodzeństwa, w którego charakterach i temperamentach, widać niemal walkędwóch strumieni krwi, które w ich żyłach płynęły, jest niezaprzeczenie kończšcawištobliwociš ascetycznš, pełna życia, samowoli, energii Ludwika... Jest to ta, która na wiatprzyszła, gdy się spodziewano syna, i której urodzenie ojciec powitał owem niechętnem:Córka? Tak, n.panie. Ostatnia!W istocie najmłodszš była i musiała najbliższš po synu być serca matki, chociażtemperamentem żywym przypominała ojca... Ona, jak Wiktorya. życiu się w poczštkachumiechała ale złudzenia wkrótce się rozprószyły. W czasie, o którym mowa teraz, obie z Zofišbyły jeszcze w Fontevrault, gdzie wpływ matki niczem tamowanym nie był... Wszczepił on też wnie wszystkie, a szczególniej w Ludwikę, pobożnoć goršcš, którš się ostatnie lata królowejodznaczały. Ona i Adelaida powięciły się potem obronie interesów kocioła u ojca. Żadna jednakz córek Ludwika XV-go, ani tak wielkš jak ona nie odznaczyła się wištobliwociš, która jšczyniła za żywota niemal błogosławionš, ani takš siłš woli w zwyciężaniu wszelkich skłonnoci,jakiemi jš temperament i krew uposażyły...Historya jej żywota kreli obraz walk tej duszy wyjštkowej, z wielkiem namaszczeniem itrafnociš. Młoda księżniczka pisze ów wiadek współczesny przyznawała chętnie, iżpomimo swoich dobrych postanowień i starań, aby im wiernš pozostać, cnota jej narażanš byłanieustannie na walki, które jš osłabiały. Często czuła się kuszonš do popisu z darami i talentami,jakie jej dała natura; częciej jeszcze narażanš była na cofnięcie ofiary, którš uczyniła dla religii,powięcajšc jej wszelkš troskliwoć o przystrojenie się i ubranie wytworne. Pewnego dnia, czynićto była gotowa dla oka ludzkiego, to znowu przez żywoć charakteru, która jš unosiła. Staraniewszakże w umierzaniu objawów, wrażeń i uczuć, zapobiegało temu, aby walka ta wewnętrzna najaw wychodziła; nie dawała poznać po sobie wojny, jakš prowadziła z sobš, wszyscy udworu wychwalali jej regularnoć w spełnianiu obowišzków, oprócz niej samej.W Ludwice silniej jeszcze niż w jej rodzeństwie występowały spadki po ojcu i matce, i one tobyły walk jej przyczynš. Tysišce sprzecznoci cierały się z sobš: ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl