Mezczyzni z Maes, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Graham MastertonMʯCZY�NI Z MAESSzed� w�a�nie w kierunku baru w �Butchers Arms�, �eby zam�wi� nast�pn� kwart�lagera,kiedy zobaczy� za szyb� przechodz�cego Ellisa Morgana. Przez u�amek sekundy czu�ogromnezadowolenie. Poczciwy stary Ellis! A potem zdr�twia�, zapatrzony z otwartymiustami w okno,szklanka po piwie wysun�a mu si� z d�oni i rozbi�a na pod�odze.� Patrzcie go, g�upiej szklanki nie mo�e utrzyma� w r�ce! � wrzasn�� RogerJones.� Hej, David, nie zamierzasz chyba rozwali� tej cha�upy, co? � spyta� stoj�cy zabarem JohnSnape.David rozejrza� si� po znajomych. W niewielkim, nisko sklepionym pomieszczeniuzasnutympapierosowym dymem by�o t�oczno. Dawniej �Butchers� mia�o pomalowane na ��to�ciany isurowe, prosto urz�dzone wn�trze. Teraz browarniany specjalista od marketinguprzekszta�ci� jew �liczniusi pseudowiktoria�ski pub o �cianach wytapetowanych w kwiatki iobwieszonychlampami z br�zu i fotografiami w sepii, przedstawiaj�cymi ludzi, kt�rych nikt tujako �ywo niezna�. Bywa�y tu dzisiaj nawet kobiety. Co wi�cej, w porze niedzielnego obiadu,kiedy to powinnysiedzie� w domu przygotowuj�c posi�ek. Tak si� cholernie wszystko pozmienia�o.� Widzia�em Ellisa � powiedzia� David g�osem bezbarwnym jak czysta woda.O�wiadczenie skwitowa�y szydercze wrzaski.� Ile ju� do tej pory posz�o kwaterek, co?! � krzykn�� Billy Evans.� Nie, nie! Przysi�gam! Tak wyra�nie jak ciebie! Dopiero co przeszed� za oknem!� Dosta�e� �wira � o�wiadczy� Roger Jones. � I dok�d to szed� za tym oknem?Tutaj?Wpa�� na szybkie ma�e piwko?� Ellis Morgan � powt�rzy� David. � Widzia�em go wyra�nie. To nie m�g� by� niktinny.Mia� ten sw�j czerwony szalik.Za matowymi szybkami osadzonymi w drzwiach baru zamajaczy� cie� m�czyzny wczapce.Klamka szcz�kn�a ostro i na moment ucich�o; wszystkie g�owy si� odwr�ci�y.Drzwi uchyli�ysi� powoli. Glyn Bachelor, dyrektor szko�y, wszed� ze spasionym jamnikiem Nye.G��bokie oddechy, a potem rozleg� si� wybuch �miechu.� Ale� nas wystraszy�, Glyn � powiedzia� John Snape.� Na �mier� � pad�o u�ci�lenie.Stary Glyn Bachelor rozejrza� si� po barze, zdumiony, �e sta� si� przyczyn�og�lnej weso�o�ci.John Snape nala� mu ma�ego guinnessa, jak zwykle. I zlewki z dystrybutora domiseczki dla Nye.� Davidowi zdawa�o si�, �e zobaczy� Ellisa M organa na dworze.David ukl�k� i zacz�� zmiata� podk�adk� pod piwo od�amki szk�a do zwini�tej wlejek gazety.By� pot�nym m�czyzn� o czarnych kr�conych w�osach, czerwonych policzkach iintensywnieniebieskich oczach. Nosi� tani szary sweter z golfem, o numer za ma�y iogromnego rozmiarud�insy. Jakby przez kontrast g�os mia� wysoki i mi�kki i ka�dy w �Butchers�potwierdzi�by, �enie jest w stanie skrzywdzi� muchy.� Mog� sobie rechota�. Widzia�em go tak wyra�nie, jak ka�dego w tym barze.Czerwonyszalik� i w og�le.Stary Glyn Bachelor zacz�� si� niezgrabnie przeciska� na swoje sta�e miejsce iwszyscyunosili krzes�a, by go przepu�ci�, nie podnosz�c z nich siedze�, zupe�nie jak torobi� dzieci. Glynzawsze siadywa� w k�cie mi�dzy oknem a kominkiem; by� kierownikiem szko�y ilubi� mie� ca�ybar na oku. Wi�kszo�� zgromadzonych w nim m�czyzn by�a kiedy� jego uczniami.Przezywaligo �Ch�o�ciarz�, poniewa� mia� w zwyczaju smaga� ch�opc�w po nogach cieniutk�trzcink�,kt�rej u�ywa� tak�e do wskazywania podczas wyk�adu.Up�yw czasu niewiele go zmieni�: z kr�conymi w�osami i perkatym nosemnieodmienniewygl�da� jak podstarza�e dziecko. Koszul� mia� nakrochmalon�, krawat w barwachhrabstwa.Spowija�y go warstwy zielonych kardigan�w i br�zowych tweed�w w jode�k�. Chroni�si� w tenspos�b przed wilgoci�, przera�liwie dokuczliw� w Dolinie Rhymney podczaszimowych dni.Poci�gn�� �yk guinnessa i star� pian� z w�s�w grzbietem d�oni.� W takim razie to ju� drugi � powiedzia�, odchylaj�c si� na siedzeniu, bywyci�gn�� zkieszeni playersa bez filtra, rodzaj papieros�w praktycznie ju� w tej chwili niedo zdobycia.� Co to ma znaczy�: ju� drugi? � spyta� Roger Jones, bry�owaty facet z kr�tkoostrzy�onymiw�osami i kolczykiem w uchu. Na boisku obro�ca doskona�y, w pracy kiepskimechaniksamochodowy: nawet jego obie lewe r�ce mia�y dwie lewe r�ce.� Kevin Williams widzia� swojego staruszka przy Fleur�de�Lys.� W �yciu! Kiedy?� W pi�tek po po�udniu. Zaczyna�o si� zmierzcha�. Przekracza� rzek� podwiaduktem, gdyzobaczy� go id�cego po drodze do Ystrad. Tylko mu mign��, wi�c m�g� si� pomyli�.Ale m�wi,�e mia� star� torb� �o�niersk�, t�, w kt�rej zawsze nosi� kanapki.� Poszed� za nim? � spyta� David.� Tak, ale zaraz si� zatrzyma�. Twierdzi, �e nie chcia� z siebie robi� idioty,biegn�c za kim�,kto mo�e nie by� jego ojcem. Poza tym doszed� do wniosku, �e je�li torzeczywi�cie on,zdecydowanie nie chcia�by si� z nim zobaczy� w jedena�cie lat po tym, jak umar�.David sko�czy� zmiata� kawa�ki szk�a do gazety i poda� j� Johnowi Snape, �ebywyrzuci�zawarto�� do stoj�cego za barem kosza na �mieci.� Daj mi nast�pne, John � powiedzia�.� Co takiego? Mo�e w papierowy kubek � zakpi� barman, ale David go nie s�ysza�.Poszed� do drzwi frontowych, otworzy� je i stan�� na wilgotnym szarym asfalcieparkinguprzed barem. Rozejrza� si� wko�o i zacz�� nas�uchiwa�. Surowe, mglistelistopadowe powietrzepachnia�o wilgoci�, nieod��czn� od tych dolin, dymem i spalinami. Po drugiejstronie ulicy pi�ciuczy sze�ciu ch�opc�w zabawia�o si� kopaniem puszki po chodniku, a jeden siedzia�na schodkachdo pralni i pali� papierosa. Jakby to by� m�j dzieciak, to bym go spra�,pomy�la� David. Pocholer� w og�le wychodzi� z szybu, skoro cz�owiek zamierza pali�? Ojciecchorowa� na p�uca iDavid poprzysi�g�, �e cho�by jego noga nie posta�a wi�cej w ko�ciele, pod tymwzgl�dem b�dziekultywowa� ewangelickie cnoty.Odwr�ci� si� w drug� stron� i spojrza� w kierunku kotliny, na wysoki, pos�pnykolejowywiadukt spinaj�cy brzegi Rhymney. Kiedy� je�dzi�y po nim lory z w�glem i poci�gipasa�erskie,teraz by� ju� tylko pomnikiem wiktoria�skiej my�li technicznej. G��boka pod jegosklepieniem, obrzegach poro�ni�tych ociekaj�cymi wilgoci� paprociami, Rhymney toczy�a sweniegdy� czarneod w�glowego py�u wody, szumi�c, jakby szeptali w niej zapomniani g�rnicy.KopalnieMarkham, Pengam, Aberbargoed pozamykano, a ludzie pracowali w magazynach zdywanamialbo w elektronice lub, co najcz�ciej, �yli z zasi�ku. Prawdziwy walijskig�rniczy dom mo�naby�o zobaczy� ju� tylko w skansenie niedaleko Cardiff.Ptak zatrzepota� nerwowo.� Ellis? � krzykn�� David. � Ellis Morgan, czy to ty? Parking by� pusty, a naokrzykDavida odpowiedzia� tylko Roger Jones:� Zamknij te cholerne drzwi, bo nas zamrozisz!Kiedy wraca� do �rodka, odwr�ci� si� raz jeszcze i rzuci� okiem na sklepy.Zobaczy� kogo�przelotnie; kogo� w szarym p�aszczu i czerwonym szalu, zmierzaj�cego po kr�tejdrodzebiegn�cej przez Maes�y�Cwmmer. Kogo� w szarej czapce, ze sk�rzan� torb� przypasku,id�cego szybko, w charakterystyczny dla Ellisa Morgana spos�b. David, kiedy by�m�odszy,nigdy nie m�g� za nim nad��y�. Dawa� trzy kroki, podbiega� nast�pne trzy i w tenspos�bdociera� do bramy kopalni straszliwie zziajany.� Ellis Morgan � wyszepta�.I w tym samym momencie posta� w szarym p�aszczu i czerwonym szaliku zatrzyma�asi� narogu Jenkins Street, odwr�ci�a i pomacha�a r�k� w przyjaznym pozdrowieniu.Za daleko i zbyt mgli�cie, by David m�g� go na pewno rozpozna�. Jego twarzrysowa�a si� jakniewyra�na plama i zanim David zd��y� skupi� na niej wzrok, ten kto� znikn�� zarogiem. Alekt� jeszcze poza Ellisem Morganem i po co mia�by si� zatrzymywa�, by mupomacha�?Wszed� do �Butchers� i cicho zamkn�� za sob� drzwi. Kwaterka czeka�a na niego nakontuarze. Spojrza� na Glyna Bachelora, siedz�cego w swoim k�cie jakby w ramkachfotografii.Stary nauczyciel odwzajemni� spojrzenie; twarz mia� powa�n�, pe�n� zrozumienia,tak jakbydzielili wsp�lny sekret.Wp� do drugiej wyszed� z pubu i wsiad� do bladoniebieskiej astry vauxhal.Zaj�cza�a pi�� czysze�� razy, zanim silnik zaskoczy�. Nie s�u�y�a jej wilgo�, przyda�by si� nowyakumulator, na coby�y s�abe szans�, dop�ki David pracowa� dorywczo. Troch� je�dzi� baga��wk�,czasemzajmowa� si� stolark�. Kiedy� montowa� kuchnie Glynetha, ale teraz nikt wokolicy nie m�g�sobie pozwoli� na now� kuchenk� gazow�, a co dopiero na zam�wienie kompletumebli, wi�cfirma splajtowa�a.Lubi� prac� montera. Robota czysta, niez�a, cz�owiek odwiedza przyjemne domy, wkt�rychzawsze cz�stuj� herbat�. Po uko�czeniu szko�y poszed� w �lady ojca i zatrudni�si� w kopalniMaes�y�Dderwen. Przepracowa� pi�� miesi�cy i tydzie�, kiedy ministerstwo j�zamkn�o. By�g�rnikiem to praca na ca�e �ycie, zwyk� mawia� ojciec. Dop�ki jest w�giel idzielni m�czy�ni,gotowi go wydobywa�, jest i praca.Etykietka z cen� nie zd��y�a si� zetrze� z pude�ka na kanapki, kt�re kupi� podziemi�, a on ju�sta� przy bramie, patrz�c, jak zamykaj� j� na �a�cuch i jak nieruchomiej�g�rnicze wyci�gi. Takto wygl�da�o. Praca na ca�e �ycie.Oczywi�cie katastrofa w Maes�y�Dderwen przy�pieszy�a decyzj� o zamkni�ciu.Ludziepodawali t� dat� jak swoich w�asnych urodzin. Pi�tkowy poranek 15 listopada 1982roku.Dok�adnie dwadzie�cia siedem minut po dziesi�tej. Pot�ny wybuch p�on�cego gazuoznajmi�rozleg�� eksplozj� w najg��bszym i najdalej po�o�onym szybie numer 7. Jedenastum�czyznzasypa�o w zachodnim tunelu; nigdy ich nie odnaleziono. Prawie trzy tygodniepr�bowano si� donich dokopa�, a potem nast�pi�y jeszcze trzy t�pni�cia i zapad�a si� niemalpo�owa wzg�rzaHengoed razem z trzema domostwami. Krewni wyrazili zgod�, by zabroni� wst�pu naca�y tenteren, a ziemi� pob�ogos�awili i uznali za u�wi�con� mogi�� pastor od ba... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl