Miejsce w pamieci, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Dymitr BilenkinMiejsce w pami�ciT�umaczy�: Krzysztof MalinowskiHTML : SASIC- To pan jest dyrektorem Memoria�u?Podnios�em g�ow� i ujrza�em cz�owieka, kt�ry by� tak stary, �e wydawa� si�p�aski. Niemn�cy garnitur obwis� na nim fa�dami i kiedy starzec porusza� si�,ubranie sz�o jako� tak, w �lad za cia�em, jakby zastanawiaj�c si�, czy nieobwie�ci� o swojej autonomii.- Do us�ug! Prosz�, mo�e pan spocznie. - Przysun��em mu fotel. Tamten usiad�,zginaj�c si� pod k�tem prostym.Przez jakie� dwie minuty stary przygl�da� mi si� w milczeniu. Mia� male�kieoczy, zapadni�te pod rzadkimi, siwymi brwiami, oczy o tak niewyra�alnym, mysimkolorze, �e a� opad�y mnie jakie� idiotyczne przeczucia.- Znaczy, rozmawiam z dyrektorem? - odezwa� si�, upewniaj�c. - Musz� zwr�ci�pa�sk� uwag� na fakt, �e w znajduj�cej si� pod pa�sk� piecz� instytucji dziej�si� rzeczy skandaliczne.Zrobi� przerw�, jakby w oczekiwaniu na konieczn� z mojej strony reakcj�.Przys�uchiwa�em si� jakby nigdy nic.- Tak wi�c - jego g�os zrobi� si� skrzekliwy - wasze centrum memorialne zwr�ci�osi� do mnie z pro�b� o przedyktowanie wspomnie�. Odnios�em si� do waszej pro�byz pe�n� odpowiedzialno�ci�, doceniam bowiem du�e znaczenie wychowawcze, jakieprzedstawia do�wiadczenie starszego pokolenia, jak r�wnie� warto�� �yciowychobserwacji i wniosk�w, jakie nagromadzili�my.Ju� w pi�tej minucie jego monologu wykry�em w krze�le pode mn� twardo�ci,kt�rych nigdy wcze�niej nie zauwa�y�em. Mia�em w og�le ochot� przenie�� wzrokgdzie� za okno, gdzie szybowa�y ptaki.- ...znaczenie centrum memorialnego polega na tym, �e to ono w�a�nie przejmujenasze do�wiadczenia, kt�re... Ka�dy cz�owiek ma prawo, kt�rego nie mo�nalekcewa�y� bez ryzyka przyniesienia uszczerbku ca�emu spo�ecze�stwu. I dlategopracownicy Memoria�u i kierowane przez nich maszyny powinni - i s� zobowi�zani -odnosi� si� z ca�� odpowiedzialno�ci�...Pokornie przytakiwa�em mu. Dyskutowanie z nim wyra�nie nie mia�o sensu. Centrummemorialne by�o w istocie wielkim osi�gni�ciem cybernetyki, ale w �adnymprzypadku nie byt to "pe�ny zbi�r numer�w" - wszystkich i ka�dego z osobna.("Memuar�w" - tak wyrazi� si� jeden z moich go�ci, w rodzaju tego tu.)Tak, ka�dy cz�owiek, bez wzgl�du na wiek, po pod��czeniu si� do naszego kana�umo�e opowiedzie� swoje �ycie ze wszystkimi najdrobniejszymi, bliskimi sercudrobiazgami (tajemnic� autorstwa gwarantuje prawo). Do starych ludzi zwracamysi� osobno - prosimy, przekonujemy ich, namawiamy, je�li nie chc� samiskorzysta� z naszych maszyn. Miliony los�w, miliony niepowtarzalnych post�pk�w,drgnie� duszy, przeb�ysk�w my�li - wszystko, co osobiste, co znikn�o wraz ze�mierci� teraz jest przechowywane, zbierane, �yje wiecznie. I dla tego bogactwanie ma ceny. Niewa�ne, �e we wspomnieniach prawd� zast�puje czasem wymys� lububarwia j� niekiedy wyobra�nia: istotne jest i to, co by�o, i to, co zosta�owymy�lone - przecie� to r�wnie� jest �ycie! Trzeba jedynie nie myli� jednego zdrugim - po to w�a�nie istniej� specjalne uk�ady filtr�w, przeznaczone dosortowania i oceny.To wszystko dla ciebie - socjologu, psychologu, pedagogu, historyku - te milionybezimiennych, wiarygodnych zapisk�w, wszystko, co pomy�la�, co poczu� cz�owiek,jak post�pi� w takiej czy innej sytuacji... Czerpcie wi�c, rozwa�ajcie,uog�lniajcie! Obecny rozw�j nauk by�by nie do pomy�lenia bez naszego Centrum -rozkwit literatury, zreszt�, r�wnie�. Z iloma lud�mi m�g� si� spotka� pisarzprzesz�o�ci? Ile tajemnic mog�o z�owi� jego oko? Teraz by�y przed nim otwartedusze tych, kt�rych ju� nie ma, s�owa, kt�re wypowiada si� tylko raz, my�lizachowywane dla siebie, post�pki o niepowtarzalnym obliczu...Czym�e jednak zawinili�my wobec tego starca- ... wychodz�c z tego, co powiedzia�em, postanowi�em stwierdzi�, ile kom�rekpomi�ci zaj�y moje wspomnienia. I co si� okaza�o? Interesuje to pana?Miarowy g�os starca nasili� si�. Pojawi�o si� w nim co� �elazo-betonowego,jakie� niewzruszone przekonanie o swojej racji. Racji i prawie. Opad�o ze mnieod razu ca�e roztargnienie.- Ot� - w jego wzroku pojawi� si� cie� podejrzliwo�ci - wyda� si� nader szpetnyfakt. Bardzo nieprzyjemny fakt. S�u�ba Informacyjna wyda�a mi za�wiadczenie, zkt�rego wynika, �e na moje memuary przydzielono... - zatrzyma� si� na sekund� -zero kom�rek!Odczeka�, abym m�g� sobie u�wiadomi� wag� faktu, i przem�wi� z zauwa�alnym ju�oburzeniem- Zero kom�rek! S�yszy pan? To znaczy: nic! Jak mog�o do tego doj��? Jak mam torozumie�?!Nie by�o tu nic do rozumienia. Wszystko sta�o si� dla mnie od razu jasne.Rezerwa naszych memorotek jest ogromna, ale nie niesko�czona. I nie mo�emy sobiepozwoli� na zbyt. To, �e maszyna niczego nie wykorzysta�a z jego opowie�ci,mog�o oznacza� tylko jedno: nie by�y nic warte. Brak w nich by�o wszystkiego, coosobiste, niepowtarzale, �wie�e. By�a w nich tylko szablonowa banalno��, kt�ramaszyna odsia�a jak �mieci. Wszystko okaza�o si� �mieciem - wszystko by�osztamp�, nie by�o tam ani jednej w�asnej my�li, ani jednego niek�amanego uczucialub cho�by nowego faktu.Teraz trzeba si� wykr�ca�. Szybko, ostro�nie, by nie urazi� starca.- Skandal! - wykrzykn��em, �api�c za s�uchawk� telefonu. - Ma pan racj�,absolutna racj�!- Wiem o tym - powiedzia� z naciskiem.Ostatnie w�tpliwo�ci rozwia�y si�. Ani przedtem, ani teraz tamten nie dopuszcza�nawet do siebie my�li, �e jego wspomnienie to nikomu niepotrzebny zbi�rog�lnik�w. Oburza�a go tylko niesprawiedliwa omy�ka, z powodu kt�rej ludzko��mog�a zosta� pozbawiona jego bezcennych wspomnie�. Tylko to! Szcz�liwybiedak!...Uda�em, �e sprawdzam i wyja�niam to, co nie wymaga�o �adnych wyja�nie�, a ontymczasem przeszed� na ton patetyczny- Ka�de uczciwe i prze�yte z pe�na odpowiedzialno�ci� - cho�by i skromnie -�ycie godne jest powa�ania i pami�ci. Nie ja tak twierdz�, tak utrzymujespo�ecze�stwo. I gwoli rozkwitu tego spo�ecze�stwa tacy jak ja, skromni ludziepracy, nie szcz�dzili swych rak...To wszystko prawda. Nie ma nieinteresuj�cych los�w. Z ka�dym cz�owiekiemodchodzi od nas Wszech�wiat. Ale... Tego w�a�nie nie mog�em mu powiedzie�. Niemog�em mu powiedzie�, �e ca�a ta jego perora - a wi�c i spos�b mylenia - to oddawna na kamie� ju� przyswojony standard. Nie mog�em powiedzie�, �e swoje �ycier�wnie� opowiada� z przyzwyczajenia, ju� cenzuruj�c wszystko "conieodpowiednie", wszystko, co by�o cho� odrobin� oryginalne. A kiedy� to w nimprzecie� by�o, na pewno kiedy� by�o jego pami�� mog�a kiedy� przechowywa� co�niepowtarzalnego... Ale teraz bezsensowne by�oby ju� dobijanie si� do niej,wywo�ywanie... Wszystko to zasklepione, zapiecz�towane - zgin�o.- Tak w�a�nie jest: omy�ka! - wykrzykn��em, k�ad�c s�uchawk�. - Zbitka, drobnaniesprawno�� techniczna, kt�re, niestety, od czasu do czasu zdarza si� jeszcze.Bardzo, doprawdy bardzo pana przepraszamy, podejmiemy wszelkie kroki...- B�dziecie powt�rnie zapisywa�? - Oczywi�cie! Bezzw�ocznie, je�li oczywi�ciepan...- Bezwarunkowo. Jest to, rozumie si�, zwi�zane z nowa strata czasu i si�, kt�rez racji waszego niedbalstwa musia�em...Milcza�em, odgrywaj�c smutek i skruch� Trudne to by�o - ostatecznie nienajlepszyze mnie aktor. Zreszt� to wstr�tne, ohydne tak k�ama�... Ale nie mia�em innegowyj�cia. Prawda oburzy�aby go, zniewa�y�a, nie uwierzy�by w ni�, uzna� zaniech��, mo�e potwarz. A gdyby tak uwierzy�... Nie, tylko nie to! Przejrze�nagle pod koniec �ycia? Kiedy wszystko jest ju� dokonane, nieodwracalne?Przekona� si�, �e my�la�o si�, czu�o wed�ug szablonu, �e nie da�o si� ludziomniczego od siebie a by� mo�e, nawet gorzej : przeszkadza�o si� im jakprzestarza�y paragraf? Nie, nie! Po co rzuca� cie� no ostatnie starcze lata?Na szcz�cie przejrzenie mu nie grozi�o. Po zbesztaniu mnie wsta�, ja za nim -aby go odprowadzi�. Lecz raptem zatrzyma� si� po�rodku dywanu i szerokorozstawiwszy proste nogi, zn�w przem�wi�. S�ucha�em, czuj�c, jak t�ej� mi�nietwarzy.Najtrudniejsze by�o dopiero przede mn�. Musia�em wymy�li�, jak go omami�, kiedyzn�w skontroluje (a skontroluje na pewno), ile kom�rek pomi�ci zaj�y jegowspomnienia. Nie wiem, co bym da�, by kom�rki si� zape�ni�y. Ale tak si� niestanie. Zero. Zn�w b�dzie zero. Bo maszyna ju� za pierwszym razem zrobi�a,wszystko, co mog�a. A mo�e niemal. Ona nie zapisuje - tak po prostu - ka�dejopowie�ci. Jak b�yskotliwy reporter zdolna jest nak�oni� do rozmowno�cinajbardziej nawet niech�tnego rozm�wc�. I je�li ze starca nie uda�o si� jej nicwydoby�, nawet krztyny czego� po�ytecznego - to oznacza�o to, �e sprawa jestbeznadziejna.- By�em wsp�czesnym Gagarina! oznajmi�, mi, stoj�c w drzwiach. - Pami�tamwszystko jak dzi�! By�em wsp�czesnym wielkich przedsi�wzi��! By�em obecny...By�em...Tak. By�.Kiedy zamkn�y si� wreszcie za nim drzwi, opad�em wycie�czony na fotel.Zastanowi�em si�, czy kiedy nadejdzie moja kolej na opowiadanie �ycia, zdecyduj�si� sprawdzi�, ile na ni� wypad�o kom�rek?Nie. Nigdy. Za nic. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona poczÄ…tkowa
- McDermott Andy Tajemnica Eskalibura, eboki programy jezyki obce, ebooks, McDermott Andy
- Michael Erlewine-The Astrology of Space, Astrologia po Angielsku 1.1 GB ksiazek, Astrology Ebooks
- Minimalist Lighting - Professional Techniques for Location Photography, FOTOGRAFIA (KSIAZKI), The Ultimate Photography Ebooks Collection (Total 358 Books)
- Meyer Stephenie - 1 - Zmierzch, eBooks, Stephanie Meyer
- Mehrotra & altri - Elements of Artificial Neural Networks, stooges (hasło - stooges), ebooks, Consciousness Books Collection
- Mediação e Conflitos Coletivos de Trablaho - Ines S. Molina Jazzar(1), - Biblioteca - Biblioteka - Library, - EBOOKs PORTUGUÊS
- Mediação em Relações Individuais de Trabalho - Cleber Alves Bastazine, - Biblioteca - Biblioteka - Library, - EBOOKs PORTUGUÊS
- Melanie Mitchell - An Introduction to Genetic Algorithms, stooges (hasło - stooges), ebooks, Consciousness Books Collection
- Michel Surat - Bajka o kamieniarzu - marzycielu, Ksiazki
- Miriam L. Wallace - Enlightening Romanticism, Historia(2)(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kosz-tkkf.pev.pl