Milosc pod niebem Iranu, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JAMES BUCHANMI�O�� POD NIEBEM IRANUZ angielskiego prze�o�y� Jerzy G�rski�wiat Ksi��kiTytu� orygina�u AGOODPLACETODIEProjekt ok�adki Ma�gorzata KarkowskaZdj�cie na ok�adce Pro Press PhotographyKonsultacja naukowa dr Agata NalborczykRedaktor prowadz�cy El�bieta Kobusi�skaRedakcja merytoryczna Jadwiga SarneckaKorektaGra�yna HenelWanda WawrzynowskaCopyright � James Buchan, 1999Ali rights reservedCopyright � for the Polish translation by Bertelsmann Media Sp. z o.o. Warszawa 2003�wiat Ksi��ki Warszawa 2003Dzia� Handlowyul. Roso�a 10, 02-786 Warszawatel. 0-22 645 82 41fax 0-22 648 47 31zamowienia@bertelsmann.deSk�ad i �amanie Joanna DuchnowskaDruk i oprawa GGP Media, P�BneckISBN 83-7311-545-5 Nr 3668Alemu Akbarowi BarumandowiCZʌ�PIERWSZAiMoulawi* powiada, �e ka�dej nocy wi�zie� zapomina o swoim wi�zieniu. Ka�dej nocy tyran niepomny jest swej w�adzy. Ka�dej nocy, kiedy wydaje si�, �e nie b�dzie mia�a ona kresu, kiedy wydaje si� naturalnym i niezmiennym stanem kosmosu, odczuwamy tchnienie wiatru.Niewidoczny wiatr pojawia si� w szele�cie ga��zi, a potem nagle w ch�odzie nadgarstka, w kostce nogi i tam, gdzie policzek mojej c�rki osuwa si� na moj� pier�. I w�wczas czuj� nagle zapach r�, wody, metanu i zapach w�os�w c�rki. Tego zapachu nie potrafi� nazwa�; wiem tylko, �e jest sam� �wie�o�ci�, kt�r� ona ze sob� przynosi, sk�dkolwiek on przychodzi.To tchnienie wiatru, kt�re odczuwam, kt�re nadejdzie ponownie dopiero jutro o tej samej porze, jest w moim �wiecie jedynym dowodem ruchu: oznak�, �e ten dom, ogr�d, kt�re zdaj� si� pozostawa� w bezruchu, podlegaj� jednak zmianie. Wiatr, bior�cy sw�j pocz�tek w mrokach nocy, daleko poza miastem, na pokrytych sol� polach, kt�rych nie wida�, p�dz�cy ulicami miasta, nanosz�cy zwa�y piasku na skrzy�owaniach ulic czy uderzaj�cy o postrz�pione flagi na �wi�tyniach - jest* Maulana D�alaluddin Rumi, zwany Moulawi (1207-1273) - perski poeta mistyk, jeden z najs�ynniejszych, autor wielu mistycznych poemat�w, jak np. Masnawi (przyp. kons.).po to, aby czyni� mnie szcz�liwym i jednocze�nie przypomina� o ci�g�ym niedostatku szcz�cia.Wiatr p�dzi. Moja c�rka, Lejli, wierci si� przytulona do mej piersi; czuj�, jak � w powtarzaj�cym si� rytmie - wiatr owiewa jej policzki i nogi, lecz ju� ucich�: przedar� si� przez zas�on� oddzielaj�c� pok�j, gdzie �pi moja �ona. Czuj�, jak zwykleo tej porze, �e kiedy silny powiew powietrza przenika moski-tier�, mija j�, pogr��on� we �nie, owiewa jej policzki, na kt�rych widniej� �lady wgniece� od po�cieli i kosmyki wilgotnych czarnych w�os�w, lub wiruje obok zsuni�tego prze�cierad�a, podwiewa podci�gni�t� pod piersi koszul�, w�a�nie poto, aby ch�odem owiewa� obola�y brzuch; i kiedy s�ysz�, jaksi� porusza, jak rozk�ada i wyci�ga nogi, aby zazna� ch�odu osuszy� srebrne kropelki drgaj�ce na jej w�osach - widz�w�wczas, jak wielkie dokonuj� si� w niej zmiany. S�dz�, �eb�le poporodowe powoli ust�puj� i �e we �nie, kt�ry nie jestsnem, jaki znamy, poniewa� nie jest ani g��boki, ani od�wie�aj�cy - ona odczuwa obecno�� m�a. Czasami we �nie wiercisi�, przewraca z boku na bok i co� mamrocze. Stoj�cy przy jej��ku kubek na wod� dzwoni. Co� zsuwa si� ku pod�odze.Dr�� na ca�ym ciele. Ca�uj� delikatn� g��wk� dziecka i szepcz�: �Zejd� kochanie, u�o�� ci� w ��eczku, poniewa� mamai ja mamy z sob� do pom�wienia".Dziecko kopie n�kami, pr�y si�, wygina i �ka. Moja �ona, o mentalno�ci medyka, zauwa�a, �e Lejli ma zimny brzuszek. S�dz�, �e dolegliwo�� dziecka bierze si� z powietrza, kt�rego na�yka�o si�, ss�c mleko z piersi matki, lecz mo�e to ust�pi� pod wp�ywem ruchu. Odwracam si� i id� po pod�odze u�o�onej z koralowych p�yt, g�adkich i ciep�ych, pozostawiaj�c na nich mokre �lady st�p.Od roku �yjemy przy �wietle ksi�yca. Lecz tej ko�cz�cej si� ju� nocy ksi�yc nie �wieci. Wida� jedynie b�ysk pal�cego si� daleko na morzu gazu i zapowied� jutrzenki. Poniewa� znam pok�j na pami��, przy tej odrobinie �wiat�a poruszam si� w nim swobodnie. Naprzeciwko mnie wisi portret szacha, pe�nego majestatu w mundurze naczelnego skauta Cesarstwa Iranu; obok wisi zdj�cie Stalina z wie�niaczkami w chustach, trzymaj�cymi grabie w d�oniach. Zrobiwszy zwrot, niczym�o�nierz na musztrze, widz� po prawej stronie rz�d zas�oni�tych �aluzjami hakowatych okien, zza kt�rych dochodzi zapach morza; za ka�d� z kolumn sekretarzyk, ze spaczonymi szufladkami i rozsypuj�c� si� ich zawarto�ci�. Po mojej lewej stronie tak�e s� sklepienia hakowe, a poza nimi taras, koralowa balustrada, baldachim drzew palmowych i �mieszna w swoim kszta�cie wie�a. Pojawia si� pra��ce s�o�ce koloru miedzi. O�lepiony jego promieniami, a jeszcze bardziej pogr��ony w g��bokim smutku z powodu zbli�aj�cej si� udr�ki dnia, wiod�em wzrokiem wzd�u� �lad�w moich st�p i dalej, do drzwi prowadz�cych ku sypialni mojej �ony; patrzy�em na stoj�cy obok st� przykryty starym kilimem oraz na oprawion� w ramk� kolorow� fotografi�, w kt�rej odbija�y si� ��te promienie s�o�ca.Jest to portret krewnego mojej �ony, kt�rego nazwiska ona nie zna, pr�cz zaszczytnego tytu�u, jaki nosi�: Aminulmulk* -Powiernik Kr�lestwa. Dowiedzia�em si� czego� o nim z ksi��ki Safarname (Dziennik podr�y), kt�r� napisa� b�d� podyktowa�. Znale�li�my j� (wraz z t�umaczeniem rosyjskim), kiedy przybyli�my do tego domu. Przypominam sobie teraz, �e ilekro� brakowa�o mi si�y, aby stawi� czo�o trudno�ciom dnia, zawsze patrzy�em na to zdj�cie.Wiosn� tysi�c osiemset pi��dziesi�tego pierwszego roku, w wieku dziewi�tnastu lat, Amin odby� podr� do Europy poprzez Anzeli, Baku, Tyflis i Moskw�. W Petersburgu godzinami wpatrywa� si� w fontanny Peterhofu. By� �wiadkiem manewr�w wojskowych w Poczdamie. P�yn�c z Kilonii na angielskim okr�cie wojennym, widzia�, jak na przednim pok�adzie kapitan przygotowywa� marynarzy do niedzielnego nabo�e�stwa. Gdy zwiedza� zamek Windsor, czu� si� nieswojo, obserwuj�c roznegli�owane damy. W ci�gu trzech tygodni ranki i popo�udnia sp�dza� na Wystawie Maszyn w Crystal Pa�ace w londy�skim Hyde Parku. Jego dociekliwo�� zauwa�yli i uwiecznili rysownicy �Puncha" i �Vanity Fair". By� w odlewni armat w Woolwich, przygl�da� si� paradzie wojskowej w Al-dershot, ta�czy� mazurki w Londonderry House. Jako go�� pro-* Arabskie - Amin al-Mulk (przyp. kons.).fesora Pageta w Holland Park, przeprowadzi� rozmowy z by�ymi oficerami armii, ubiegaj�cymi si� o wy��czne koncesje na wyr�b las�w, eksploatacj� kopal�, linii telegraficznych, upraw� bawe�ny, tytoniu, opium, regulacj� rzek i budow� linii kolejowych. Zainteresowanym udziela� odpowiedzi dyplomatycznych. W Pary�u, pi�tnastego marca tysi�c osiemset pi��dziesi�tego trzeciego roku, sfotografowa� si� w s�ynnym studiu fotograficznym Nadara przy ulicy St. Georges'a. W Alpach, na prze��czy Brenner, jego pow�z wywr�ci� si�, lecz on sam nie dozna� �adnych obra�e�. Nast�pnie rok przebywa� w Stambule. Potem zaci�gn�� si� do s�u�by cara rosyjskiego, a w dzie� Bo�ego Narodzenia tysi�c osiemset pi��dziesi�tego pi�tego roku w Sewastopolu, trafiony pociskiem z brytyjskiego mo�dzierza, zako�czy� �ycie.Na fotografii Amin siedzi na ozdobnym fotelu, w wyhaftowanej, bogato zdobionej ceremonialnej szacie i zielonym turbanie, symbolizuj�cym potomka Proroka. Patrz�c w obiektyw aparatu fotograficznego, nie wygl�da na zaskoczonego i nie zdradza szczeg�lnego zainteresowania, aczkolwiek jestem pewien, �e nigdy przedtem nie widzia� fotografa i aparatu. Jego lewa r�ka spoczywa na stoliku przykrytym plecionym kr�tkow�osym kilimem, zwanym tutaj gelimem. I chocia� zdj�cie w niekt�rych miejscach zosta�o r�cznie ubarwione, widoczny na nim gobelin jest z ca�� pewno�ci� tym samym, na kt�rym moja �ona postawi�a to zdj�cie. Pewien rodzaj harmonii lub wsp�brzmienia pomi�dzy pokojem, w kt�rym spaceruj� teraz z moj� c�rk�, a fotograficznym studiem przy ulicy St. Geor-ges'a w Pary�u zawsze mnie do g��bi porusza�. Czasami nie wiem, gdzie jestem, w jakim �yj� czasie i kim jestem.Na tym wizerunku Amin palcem lewej d�oni wskazuje na inn� srebrn� ram�, lub raczej na t� sam� ram�, lecz w dawnym jej wcieleniu, co jest przecie� pozbawione sensu. W ka�dym znajduj�cym si� naprzeciwko k�cie pokoju wabi mnie srebrna lustrzana tafla osadzona w ramie i miota mn� w t� i z powrotem, przenosz�c jednocze�nie z jednej epoki w drug�, w nastroju nieko�cz�cej si� ponurej presji, jakby te dwa lustra ustawione by�y po to, aby stawi� sobie czo�o. Zaburzenia, jakie odczuwam, powoduj�, �e uprawiane przeze mnie pisarstwo bliskie10jest nonsensu. Ta pisarska pasja ma na mnie przemo�ny wp�yw i szuka dla siebie formy w j�zyku arabskim, perskim i dawnym tureckim; towarzyszy jej jednak poczucie beznadziejno�ci -jaka� rozpacz, niepor�czno��, poczucie �mierci i zapomnienia. Kiedy pytam �on� o rad�, odpowiada: �Sk�d mam wiedzie�, ja, kobieta, kompletna ignorantka?".Dwana�cie krok�w do przodu, dwana�cie do ty�u. Mam wra�enie, �e gdybym m�g� odczyta�, co napisa� Amin, pomog�oby to i mnie, i jemu, gdziekolwiek on teraz przebywa. S�dz�, �e to, o czym my�l�, co czuj�, jest jego przes�aniem do potomno�ci, a wi�c do mojej �ony, c�rki i tak�e do mnie, poniewa� nie mam innej rodziny. My�l�, �e gdybym m�g� zrozumie� to przes�anie, zapomnie� na chwil� o sobie i przejrze� si� w nim jak w lustrze... (oczywi�cie, ty niedouczony Angliku, jest ono wydrukowane na opak, potrzebujesz wi�c lustra, i jeszcze raz lustra).Moja �ona jest pi�kna, przynajmniej taka mi si� wydaje. Przy tym nie jest ca�kowicie pozbawiona pr�no�ci. Jest absolutnie przekonana o swojej urodzie, inteligencji, cnocie, odwadze, pobo�no�ci i d��eniu do og�lnej doskona�o�ci. Przypuszczam, �e lustro nie jest jej potrzebne. Ma n�, zawsze czysty, kt�ry nosi na sznurku u pasa. Zdejmuje go, kiedy j� o to poprosz�. Ja mam rewolwer, zawsze go nosz� i dbam, aby by� czysty. Trzymaj�c Lej li wysoko na lewym barku, odpinaj�c bro�, przedmuchuj�c luf� i czyszcz�c j�, pami�tam o przes�aniu Amina d... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl