Mister price - czyli bzik tropikalny, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
STANIS�AW IGNACY WITKIEWICZMISTER PRICECZYLIBZIK TROPIKALNYSCAN-DALDramacik w trzech aktachnapisany na wsp�k� z pani� Eugeni� Dunin-Borkowsk�1920po�wi�cone przez Eugeni� Borkowsk�W�adys�awowi Borkowskiemuprzez St. I. WitkiewiczaLeonowi ReynelowiPRZEDMOWAAni moja wsp�pracowniczka, ani ja nie byli�my nigdy w Rangoon. Ja znam troch� inne tropikalne miasta portowe. Poniewa� rzecz mia�a si� dzia� w tropikach (trudno by�oby zaiste umie�ci� ca�� t� kompani� w Zakopanem lub Rabce, a nawet w Warszawie), a marzeniem moim by�o w�a�nie zwiedzenie Rangoonu, postanowili�my za wsp�ln� zgod� przenie�� akcj� do tego miasta. Nazwy ulic s� fantastyczne - ale mniejsza o to. Chyba nikogo to nie obrazi. Co do samej choroby, ,,tropikalnego bzika", opinie s� podzielone. Jedni uwa�aj� go za czyste urojenie, chorob� wymy�lon� przez kolonialnych Europejczyk�w-sadyst�w dla usprawiedliwienia zbrodni dokonywanych przez nich na ludziach kolorowych lub nawet na przedstawicielach tzw. ,,wy�szej" rasy bia�ej. Inni wierz� w rzeczywisto�� tego ob��du, traktuj�c go na r�wni z paranoj� lub ,,dementia praecox". Na podstawie osobistych do�wiadcze� przychylamy si� do ostatniego mniemania. Bzik tropikalny jest faktyczn� gro�n� chorob� nerw�w w tropikach, powstaj�c� pod wp�ywem szalonej temperatury, o jakiej �aden upa� ukrai�ski bladego poj�cia da� nie mo�e, nast�pnie pod wp�ywem pieprznych potraw, alkoholu i ci�g�ego widoku nagich, czarnych cia�.Reszta poruszonych problem�w nie potrzebuje chyba �adnego wyja�nienia.ST. I. WITKIEWICZ29 IV 1920OSOBYRyszard Golders - lat 40. Szef firmy Golders India Rubber Co. Du�y, bykowaty, pi�kny brunet. Kr�tko ostrzy�one w�sy. W�osy troch� szpakowate. Twarz nacechowana piekieln� si�� i inteligencj�. Spojrzenie badawcze.Ellinor Golders - lat 29. Jego �ona. C�rka Herberta Fierce, XI Duke'a of Brokenbridge. Blondynka wysmuk�a i subtelna. Piekielnie pon�tna.Nieznajomy - m�ody cz�owiek, lat 32. Wysmuk�y, elegancki blondyn. Zupe�nie ogolony. Ruchy wytworne. Oczy o spojrzeniu g��bokim i zamy�lonym. Szcz�ki silne.Georginia Fray zwana Czarnym Pelikanem - lat 24. Kokota. P�-Syjamka, p�-Angielka. Cera ��ta, oczy uko�ne, czarne. W�osy czarne. Lubie�no�� syjamska doprowadzona do szczytu.Wojciech Brzechaj�o - po angielsku Briczelo, stary Polak, w�a�ciciel wielkiej firmy handlowej w Singapoore. Byk czerwony, du�e siwe w�sy. Kr�py, �redniego wzrostu. Lat 65.Berta Brzechaj�o - de domo Whitehead. Matronowata, chuda eks-blondynka, zupe�nie siwa, lat 55. Wygl�d mumiowaty.Lily Redclief - ruda piegowata c�rka ich. Lat 26. Bardzo �adna, ale niestety pospolita.Tom Redclief - brunet, barczysty, ogolony, o nies�ychanych szcz�kach. Jej m��. Lat 30. W�a�ciciel firmy kawowej w Rangoon.Jack Brzechaj�o - syn Wojciecha Alberta Brzechaj�y. Lat 18. Kombinacja polsko-angielska. P� d�entelmen - p� zdechlak.Jim - Chi�czyk, ,,waiter" w kawiarni Malabar-Hotelu. W ��tej kurtce, bia�ych spodniach i pantoflach.Den - Malaj, s�u��cy pp. Golders. W czerwonym turbanie i bia�ym smokingu.Rzecz dzieje si� w Rangoon.AKT PIERWSZYNoc. Weranda Malabar-Hotelu. Mi�dzy czerwonymi s�upami, zako�czonymi indyjskimi lukami, zdobnymi w bogate ornamenty, wyj�cie na schody prowadz�ce na ulic�. Na prawo i na lewo od wyj�cia zas�ony szaro-��lte na wysoko�ci cz�owieka wisz� mi�dzy s�upami. Wy�ej wida� gwia�dziste niebo. Jeden ma�y stolik na lewo, jeden na prawo. W �rodku st� wi�kszy. Na prawo drzwi do sali bilardowej. Na lewo zas�ona, oddzielaj�ca t� cz�� werandy od jej dalszego ci�gu. Jim stoi pod �cian� na prawo, ubrany w ��t� kurtk�, bia�e spodnie i czarne pantofle. Ma warkocz. W g��bi przez otw�r wyj�cia wida� ulic�. Domki otoczone palmami, dalej quai i morze ze �wiat�ami okr�t�w. Przy lewym stoliku siedzi Pani Golders ubrana w bia�y kostium i kapelusz tropikalny z zielon� wst�g�, pije ice-drink przez s�omk�. Prawy stolik pusty. Oba stoliki te nie stoj� na jednej linii ze sto�em du�ym, tylko troch� bardziej w g��b sceny. Przy du�ym stole siedzi rodzina Brzechaj��w w nast�puj�cym porz�dku od lewej r�ki ku prawej: Tom Redclief, prawym profilem do widowni, dalej Wojciech Brzechaj�o wprost do widowni, Lily 3/4 do widowni, troch� lewym profilem. Dalej Berta Brzechaj�o lewym profilem do widowni. troch� bli�ej rampy, lewym profilem do widowni zwr�cony, siedzi Jack. Wszyscy ubrani bia�o. Co chwila kt�ry� z obecnych zabija sobie moskita na czole, szyi, policzku lub gdzie indziej lub te� zabija go w powietrzu przed nosem klaszcz�c w d�onie. (Tak jak u nas bije si� mole.) Pij� napoje z lodem: cocktaile i lemon-s�uash.BRZECHAJ�OJak mog�e� co� podobnego uczyni�, Tom...TOM przera�onyAle�, ojcze...BRZECHAJ�O uderzaj�c pi�ci� w st�Nie, nie i nie! (do Chi�czyka) Jim! Dwie t�cz�wki! (Chi�czyk wychodzi.) M�wi� ci, Tom, �e czeka ci� stryczek. Nigdy nie robi�em brudnych interes�w. W ostatnim cargo kawy znalaz�y si� trzy skrzynie opium...TOM przerywa mu, ostrzegawczo i uspokajaj�coCiszej, ojcze. Tam siedzi jaka� dama.BRZECHAJ�O ogl�daj�c si�, troch� zaniepokojony, po czym macha r�k� pogardliwieEe! Jaka� lunatyczka nie z tego �wiata. (znowu m�wi ze z�o�ci�) Trzy skrzynie opium! I przesy�a� to do moich agent�w! To oburzaj�ce! Przej��em tw�j list do Holda. (Tom miesza si�.) Nie mog� go teraz wyrzuci�, bo mi jest potrzebny. Musz� patrze� na t� mord� jeszcze przez miesi�c. Ale wyleci, nie b�j si�. Nie chcia�em ci tego m�wi�, a� po fakcie. Sam mnie sprowokowa�e�.Chi�czyk wnosi dwa rain-bows. Pij�.TOM zmieszany chce zagada� spraw�No, ojcze. Pijemy na zgod�. Nie tak, to inaczej. Zrobimy przecie jaki� interes.BRZECHAJ�OJeszcze jedna taka historia, a Lily wr�ci do nas. Mam dosy� twoich szwindl�w.Tr�caj� si� i pij�.LILYTylko mnie prosz� nie miesza� do biznes�w. My jeste�my kwiaty, kt�re wyrastaj� na waszych skrzyniach, frachtach, cargach i embargach. Nic z tego nie rozumiem, ale to jest grz�dka, na kt�rej rosn�. A wi�dn�� nie mam jeszcze ochoty. Tom! S�uchaj papy we wszystkim. Radz� ci.BRZECHAJ�O do Lily, niecierpliwieDobrze, dobrze. M�w mu to wszystko wieczorem, kiedy ju� jeste�cie sami. A nade wszystko zmityguj troch� twoje fantazje. (do Toma) Musz� by� jutro u Goldersa. Nie znam go jeszcze osobi�cie, ale robimy kolosalny trust gumowo-kawowy. Je�li b�dziesz przyzwoity, Tom, wezm� ci� na g��wnego sekretarza. No - ale dosy� interes�w. Odpocznijmy cho� troch�.Wchodzi przez wej�cie z ulicy Nieznajomy ubrany w bia�y tropikalny kostium, w he�mie na g�owie. Wszyscy si� ogl�daj�. Brzechaj�o milknie i popija likier.JACKHandel w tropikach ma jaki� urok specjalny. Wszyscy tak si� wyrywacie do Europy. A ja m�wi� wam: te lata tam to by�a �miertelna nuda. Tu najmniejszy sklepikarz jest czym� piekielnie dziwnym; daleko dziwniejszym ni� milioner w Europie. C� m�wi� dopiero o takich bestiach jak papa albo ty, Tomie.BERTAJack! Zachowuj si� przyzwoicie. Jak mo�esz m�wi� tak o ojcu.JACK zabijaj�c moskita na prawym policzku ? trzeba w og�le pami�ta�, �e wszyscy w og�le bij� moskityDla mnie nie jest to obelga. Wszyscy s� tutaj jakby jakie� dziwne bestie. Pi�kni s� jak tygrysy w d�ungli. (patrz�c na Pani� Golders) Ta pani m�wi do siebie. Lily, nie patrz tak na ni�.Wszyscy zwracaj� si� w stron� Ellinor.ELLINOR do siebie g�o�noJakie dziwne oczy ma ten cz�owiek. To cie� czego�, czego przypomnie� sobie nie mog�.BERTA g�o�no; w og�le wszyscy m�wi� g�o�noDu�o jest tu ludzi oba�amuconych. Wszystko inaczej wydaje si� w tym kraju. Zdaje si�, jakby �ycie p�yn�o na odwr�t. Ta pani robi wra�enie kogo� z towa�rzystwa, ale nie mia�abym do niej zaufania.JACKZdaje si� by� cudzoziemk� z niewiadomego kraju.ELLINORS�o�ce jest tu jak krwawa kula, kt�ra rzuca si� na ludzi zamiast ich o�ywia�, a ciemno�� nocy rozpalona jest jak wn�trzno�ci Szatana. Och! Moja biedna g�owa.Przesuwa palcami po skroniach.LILYNiepodobna do nikogo widzianego w �yciu. Oczu od niej oderwa� nie mog�. Jestem zara�ona twymi perwersyjnymi fantazjami, Jack.JACKNiestety uczysz si� tylko podnieca� swoje nerwy.LILYZdaje si�, �e robimy to wszyscy.BRZECHAJ�OWszystko to jest przesada. Gdyby�cie pracowali tak jak ja...JACK patrz�c na NieznajomegoI ten pan na prawo zauwa�y� nasz� nieznajom�. Spostrzegli si�. Patrz� na siebie oboje.LILYPatrzcie, co si� z nim dzieje.Nieznajomy okazuje w ruchach niepok�j i nagle, nie wiedz�c jakby, co ze sob� zrobi�, wola Chi�czyka.NIEZNAJOMY do Chi�czyka nienaturalnie powa�nym tonemPrzynie� mi wody! Czystej wody z lodem! Rozumiesz? (Podnosi si� troch�, po czym znowu siada. Ellinor na d�wi�k jego g�osu zakrywa twarz r�kami i tak pozostaje. Nieznajomy z wysi�kiem stara si� opanowa�. Siedzi sztywno z zaci�ni�tymi z�bami i patrzy uparcie przed siebie. Wchodzi Chi�czyk z wod� na tacy. Nieznajomy spogl�da na Chi�czyka, kt�ry zbli�a si� do niego, nast�pnie wstaje, odtr�ca go i zdecydowanym ruchem podchodzi do Pani Golders. Szklanka pada na ziemi�. Chi�czyk zbiera okruchy. Wszyscy, z wyj�tkiem Brzechaj�y, patrz� milcz�c na t� scen�. Nieznajomy zatrzymuj�c si� przed Pani� Golders i nie wiedz�c jakby, co zrobi� dalej.) Pani, to jest nie do uwierzenia, ale inaczej post�pi� nie mog�em. Jestem Sydney...ELLINOR kt�ra z pocz�tku wyba�uszy�a na niego oczy, wykonywa odpychaj�cy ruch r�kamiNie m�w pan! Nie chc� nic wiedzie�. Prosz� odej��!NIEZNAJOMYNie, to by� nie mo�e, aby mnie pani odtr�ci�a bez s�owa. Chyba pani pojmuje, �e na czyn podobny zdoby� si� mo�na raz w �yciu tylko...ELLINOR s�abnie powoli. R�ce jej opadaj�. M�wi z wysi�kiem, rw�c wyrazy, kt�re wi�zn� jakby w jej gardlePrzestraszy�am si�. Wola�abym, aby si� to nie sta�o. Post�pi� pan jak cz�owiek nieprzytomny. Jeste�my otoczeni lud�mi. Ja sama...NIEZNAJOMYWszystko jedno. To pani kaza�a mi tu przyj��. Niech pani mi spojrzy w oczy.Pani Golders bezwolnie podnosi oczy i wpatruje si� ze strachem w twarz Nieznajomego. Brzechaj�o, podczas ostatnich s��w Nieznajomego, odwrac... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl