Mello de Przebudzenie, KNIGI, książki 1700 autorów, KSIĄŻKI, naukowe02wrzesień2003, teologia

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anthony de MelloPRZEBUDZENIE.(sprowadzone do postaci elektronicznej przez LeoTara)--------------------------------------------------------------------------------Przebudzenie to duchowosc. Ludzie najczesciej spia, nie zdajac sobie z tego sprawy. Rodza sie pograzeni wesnie. Zyja sniac. Nie budzac sie zawieraja malzenstwa. Plodza dzieci we snie i umieraja, nie budzac sie ani razu.Pozbawiaja sie tym samym mozliwosci zrozumienia niezwyklosci i piekna ludzkiej egzystencji. Mistycy,niezaleznie od wyznawanej przez siebie doktryny, zgodni sa co do tego, ze wszystko, co nas otacza, jest takie,jakie byc powinno. Wszystko. Coz za przedziwny paradoks. Najtragiczniejsze jest jednak to, ze wiekszosc ludzinigdy tego nie jest w stanie zrozumiec. Nie sa w stanie tego pojac, gdyz pograzeni sa we snie. Snia senprawdziwie koszmarny.W ubieglym roku ogladalem w hiszpanskiej telewizji pewna historyjke o mezczyznie, ktory pukajac do drzwipokoju swego syna wolal:- Jaime, obudz sie!Syn w odpowiedzi:- Nie chce wstawac, tato.Poirytowany ojciec:- Wstawaj, musisz isc do szkoly!Jaime na to:- Nie chce isc do szkoly.- Dlaczego? - pyta ojciec.- Sa trzy powody ku temu - stwierdzil Jaime. - Po pierwsze, bo tam jest potwornie nudno; po drugie, bo midzieciaki dokuczaja, a wreszcie po trzecie, bo nienawidze szkoly.Na to ojciec:- To ja ci podam trzy powody, dla ktorych powinienes pojsc do szkoly. Po pierwsze, bo to jest twoj obowiazek;po drugie, bo masz czterdziesci piec lat; i po trzecie, poniewaz jestes dyrektorem szkoly.Obudz sie! Przebudz sie wreszcie! Jestes dorosly. Nie jestes niemowlakiem, by caly czas spac. Obudz sie!Porzuc swe zabawki. Pora wydoroslec.Wiekszosc ludzi twierdzi, iz pragnie jak najszybciej opuscic przedszkole. Ale nie wierz im. Nie mowia prawdy.Jedyne, czego naprawde chca, to by naprawic im popsute zabawki. "Oddaj mi moja zone". "Przyjmij mnieznowu do pracy". "Oddaj mi moje pieniadze". "Zwroc mi moja wczesniejsza reputacje". Tego wlasnie naprawdechca. Pragna, aby zwrocono im dotychczasowe zabawki. Tylko tego, niczego wiecej. Psychologowie twierdza,ze ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chca naprawde wyzdrowiec. W chorobie jest im dobrze. Oczekuja ulgi, alenie powrotu do zdrowia. Leczenie bowiem jest bolesne i wymaga wyrzeczen.Przebudzenie, jak wiadomo, nie jest rzecza najbardziej przyjemna. W lozku jest cieplo i wygodnie, budzenie nasirytuje. I to jest powod, dla ktorego prawdziwy guru nigdy nie usiluje ludzi budzic. Mam nadzieje, ze okaze siena tyle madry, by nie podejmowac proby budzenia tych, ktorzy spia. Naprawde, nie moja to sprawa, ze spisz. Ijesli nawet bede niekiedy mowil "obudz sie", to bynajmniej nie po to, by przerwac twoj sen. Moja sprawa jestrobic jedynie to, co powinienem. Tanczyc swoj taniec. Jesli potraficie uzyskac cos dla siebie z tych moichrozwazan, to bardzo dobrze; jesli nie, tym gorzej dla was! Jak powiadaja Arabowie: "Natura deszczu jest zawszetaka sama, pozwala rosnac cierniom na bagnach, jak i kwiatom w ogrodach".--------------------------------------------------------------------------------CZY POMOGE WAM PODCZAS TYCH REKOLEKCJI.--------------------------------------------------------------------------------Myslicie, ze zamierzam Wam dopomoc? Nie. Po stokroc nie. Nie spodziewajcie sie, aby to, co mowie, pomoglokomukolwiek. Mam jednak nadzieje, ze tym, co powiem, rowniez nikomu nie zaszkodze. Jesli moje rozwazaniamialyby wyrzadzic ci jakas szkode - to przyczyna tej szkody tkwi w tobie. Jesli udaloby sie w czyms tobiedopomoc - to sam tego dokonales. Naprawde, to ty sam sobie pomogles. Nie ja. Czy uwazasz, ze ludzie sa wstanie ci pomoc? Jesli tak myslisz, to jestes w bledzie. Czy sadzisz, ze ludzie dadza ci oparcie? Wierz mi, niemoga ci tego dostarczyc.Pamietam pewna kobiete bioraca udzial w prowadzonej przeze mnie grupie psychoterapeutycznej. Byla tobardzo religijna siostra zakonna. W trakcie posiedzenia powiedziala mi:- Nie czuje wsparcia ze strony przelozonej.Zapytalem ja zatem:- Co przez to rozumiesz?A ona na to:- Moja przelozona, stojaca na czele prowincji, nigdy nie pojawia sie wsrod nowicjuszek, ktore mi podlegaja.Nigdy. Z jej ust nigdy tez nie padly slowa uznania.Odpowiedzialem jej na to:- Dobrze, odegrajmy mala scenke. Zalozmy, ze znam przelozona prowincji. Przypuscmy, ze wiem, co ona myslina twoj temat. A wiec mowie ci (jako osoba grajaca role przelozonej prowincji): "Wiesz, Mary, nie pojawiam sienigdy u ciebie, gdyz jest to jedyne miejsce w prowincji, ktore nie przysparza mi klopotow. Wiem, ze podlegaono tobie, a wiec wszystko musi byc w porzadku". Jak sie teraz czujesz? - zapytalem.- Wspaniale - odpowiedziala.Wowczas jej powiedzialem:- Czy zgodzisz sie na chwile opuscic ten pokoj? Bedzie to czesc zadania.Wyszla. Podczas jej nieobecnosci powiedzialem do reszty uczestnikow sesji:- Nadal jestem przelozona prowincji. Mary jest jak dotad najgorsza ze wszystkich podleglych mi mistrzynnowicjatu. Nie pojawiam sie u niej, gdyz nie moge zniesc widoku tego, co ona tam u siebie wyprawia. To jest poprostu straszne. Jesli jednak powiem jej prawde, biedne nowicjuszki jeszcze bardziej na tym ucierpia. Za rok,dwa zamierzam zastapic ja kims innym. Przygotowuje juz kogos na jej miejsce. Na razie pomyslalam, zepowiem jej kilka milych slow, aby jej pomoc przetrwac. Co o tym sadzicie? -Odpowiedzieli:- No, tak. To jedyne, co moglas w tej sytuacji zrobic.Zawolalem Mary i zapytalem ja, czy nadal czuje sie wspaniale.- O tak - odpowiedziala.Biedna Mary! Sadzila, ze otrzymuje wsparcie od przelozonej, a w rzeczywistosci bylo to zupelnie cos innego.Jest bowiem tak, iz to, co czujemy i myslimy, stanowi zazwyczaj iluzje wyprodukowana przez nasze glowy,lacznie z tym wszystkim, co dotyczy pomocy udzielanej nam przez innych ludzi.Myslisz, ze pomagasz ludziom, bo ich kochasz. Jesli tak, to chcialbym cie powiadomic, ze w nikim nie jesteszakochany. Kochasz jedynie swa z gory przyjeta i pelna nadziei wizje tej osoby. Pomysl o tym przez chwile.Nigdy nie byles zakochany w rzeczywistej osobie, byles natomiast zakochany w swojej a priori przyjetej wizjitej osoby. I czy to nie jest wlasnie powod, dla ktorego sie odkochujesz? Twoja wizja ulegla zmianie, prawda?"Jak mogles mnie do tego stopnia zawiesc, skoro ja tobie tak ufalem?" - mowisz komus. Czy rzeczywiscie ufalesmu? Nigdy nikomu nie ufales! Przestan w to wierzyc! To czesc prania mozgu, ufundowanego ci przezspoleczenstwo. Przeciez nigdy nikomu nie ufasz. Za jednym wyjatkiem: ufasz jedynie swemu sadowi na tematdanej osoby. Na co wiec sie zalisz? Prawda jest taka, ze nie lubisz przyznawac sie do tego, ze "moj sad bylnieprawdziwy". To cie zbytnio nie zachwyca. Wolisz powiedziec: "Jak mogles sprawic mi taki zawod".A wiec podsumujmy. Ludzie tak naprawde nie chca dojrzec, nie chca sie zmienic, nie chca byc szczesliwi. Jak tomi kiedys ktos madrze powiedzial: "Nie staraj sie ich uszczesliwiac na sile, bo narobisz sobie klopotow. Nieprobuj uczyc swini spiewu. Stracisz swoj czas, a i swinie zdenerwujesz". Przypomina mi sie tu jeszcze innahistoria o biznesmenie, ktory wszedl do baru, usiadl i zobaczyl faceta z bananem w uchu. Wyobraz sobie, zbananem w uchu! I mysli sobie: "Czy ja czasem nie powinienem mu jakos o tym powiedziec? Nie, przeciez tonie moja sprawa". Ale mysl ta nie daje mu spokoju. Po jednym czy dwoch drinkach zwraca sie do faceta:- Przepraszam, hmm, ma pan banana w uchu.Facet na to:- Przykro mi, ale nie wiem, o co panu chodzi.Biznesmen powtarza:- Ma pan banana w uchu!Na co indagowany:- Glosniej, prosze, bo mam banana w uchu!Takie dzialanie nie ma sensu. "Przestan, przestan i jeszcze raz przestan" - mowie do siebie. Powiedz swoje izmykaj stad. Jesli skorzystaja z tego, to dobrze. Jesli nie, to trudno!--------------------------------------------------------------------------------O WLASCIWYM RODZAJU EGOIZMU.--------------------------------------------------------------------------------Jesli naprawde pragniesz swego przebudzenia, to chcialbym, abys najpierw zrozumial, ze w gruncie rzeczy niechcesz sie przebudzic. Pierwszym krokiem do przebudzenia jest uczciwe przyznanie sie, ze to ci sie nie podoba.Nie chcesz byc szczesliwy. Chcesz przeprowadzic maly test? No to sprobujmy. Zajmie ci to dokladnie minute.Mozesz zamknac oczy lub pozostawic je otwarte. To nie ma znaczenia. Pomysl o kims, kogo bardzo kochasz, zkim jestes bardzo blisko, o kims, kto jest ci bardzo drogi i powiedz do niego w myslach: "Bardziej pragne bycszczesliwy, niz miec ciebie". Zobacz, co sie dzieje. "Wole byc szczesliwy, niz miec ciebie. Gdybym mialmozliwosc wyboru, bez wahania wybralbym szczescie". Ilu z was podczas wypowiadania tych slow czulo sieegoistami? Sadze, ze wielu. Widzicie, co z nami zrobiono? Zobaczcie, jak w was wdrukowano myslenie: "Jakmoge byc takim egoista". Ale spojrzcie, kto tu jest egoista. Wyobraz sobie osobe, ktora mowi do ciebie: "Jakmozesz byc takim egoista, ze wybierasz szczescie zamiast mnie?" Czy nie mialbys ochoty wowczas jejodpowiedziec: "Wybacz, ale jak mozesz byc takim egoista, zeby wymagac ode mnie, bym wyzej cenil ciebie odszczescia?"Pewna kobieta opowiadala mi, ze kiedy byla dzieckiem, jej kuzyn-jezuita glosil rekolekcje w kosciele jezuitoww Milwaukee. Kazda konferencje rozpoczynal slowami:- "Spelnieniem milosci jest poswiecenie, jej miara brak egoizmu". - Wspaniale stwierdzenie. Zapytalem ja:- Czy chcialabys, abym cie kochal kosztem mego szczescia?- Tak - odparla.Jakiez to urzekajace! Czyz to nie cudowne? Kochalaby mnie kosztem swego szczescia, a ja kochalbym jakosztem mego szczescia. I tak mielibysmy w konsekwencji dwie nieszczesliwe istoty. Ale to niewazne, niechzyje milosc. ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl