Merimee. [Podwójna pomyłka], EBooki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PROSPER M�RIM�EPodw�jna omy�kaT�umaczy� Tadeusz �ele�ski - BoyZagala mas que las fioresBlanca, rubia y ojos verdes,Si piensas sequir amoresPierdete bien, pues te pierdes...IJulia de Chaverny by�a zam�na mniej wi�cej od sze�ciu lat, blisko za� odp�sz�sta rokuogarn�a nie tylko niemo�liwo�� kochania swego m�a, ale i trudno�� zachowaniadla� jakiegokolwiekszacunku.Ten m�� to nie by� lichy cz�owiek; nie by� te� ani dure�, ani g�upiec. Mo�ejednak by�o wnim co� z tego wszystkiego. Si�gaj�c do swoich wspomnie�, mog�aby sobieprzypomnie�, �eniegdy� zdawa� si� jej mi�y; ale obecnie nudzi� j�. Wszystko by�o w nim dla niejodpychaj�ce.Jego spos�b jedzenia, picia kawy, m�wienia przyprawia� j� o nerwowy skurcz.Widywali si� irozmawiali jedynie przy stole; �e jednak jadali z sob� kilka razy na tydzie�, towystarcza�o,aby podtrzyma� wstr�t Julii.Co do Chaverny�ego by� to do�� przystojny m�czyzna, nieco zbyt za�ywny jak nasw�jwiek, rumiany, krwisty. Charakter jego nie by� sk�onny do owych nieokre�lonychniepokoj�w,kt�re nieraz dr�cz� ludzi z wyobra�ni�. Wierzy� �wi�cie, �e �ona �ywi dla�spokojn�przyja�� (by� nadto filozofem., aby s�dzi�, �e go kocha tak jak pierwszego dniapo �lubie), ito prze�wiadczenie nie sprawia�o mu ani przyjemno�ci, ani przykro�ci; tak samopogodzi�bysi� z przeciwn� my�l�. S�u�y� kilka lat w kawalerii, ale odziedziczywszy znacznymaj�tekzbrzydzi� sobie �ycie garnizonowe, wzi�� dymisj� i o�eni� si�. Obja�ni�ma��e�stwo dwojgaos�b, kt�re nie maj� ani jednej wsp�lnej my�li, mo�e si� wyda� rzecz� do��trudn�. Z jednejstrony krewni oraz ci us�u�ni ludzie, kt�rzy jak Molierowska Frozyna o�enilibyrzeczpospolit�weneck� z su�tanem tureckim, zadali sobie wiele trudu, aby u�o�y� sprawyfinansowe. Zdrugiej strony, Chaverny nale�a� do dobrej rodziny; nie by� w�wczas zbyt oty�y;mia� humor,by� w ka�dym znaczeniu tego s�owa tym, co si� nazywa dobrym ch�opcem. Juliawidywa�a goz przyjemno�ci� w domu matki, poniewa� roz�miesza� j� anegdotkami, kt�rychdowcipzreszt� nie by� w dobrym smaku. Lubi�a go, bo ta�czy� z ni� na wszystkichbalach, bo nigdynie zbywa�o mu na argumentach, aby zatrzyma� jej matk� do p�na, nam�wi� j� nateatr lubprzeja�d�k� do lasku. Wreszcie Julia uwa�a�a go za bohatera, bo mia� par�pojedynk�w, wkt�rych znalaz� si� dzielnie. Ale co rozstrzygn�o o zwyci�stwie Chaverny�ego,to opis koczyka,kt�ry mia� kaza� wykona� wedle w�asnego planu i kt�rym sam mia� wozi� Juli�,gdybymu si� zgodzi�a odda� r�k�.Po kilku miesi�cach ma��e�stwa wszystkie zalety Chayerny�ego wiele straci�y zeswejwarto�ci. Nie ta�czy� ju� z �on�, to si� rozumie samo przez si�. Anegdotkiopowiedzia� ju� pokilka razy. Obecnie uwa�a�, �e bale przeci�gaj� si� zbyt d�ugo. Ziewa� wteatrze, a obyczajprzebierania si� wieczorem zdawa� mu si� niezno�ny. G��wn� jego wad� by�olenistwo; gdybysi� stara� by� mi�y, mo�e by mu si� to uda�o; ale przymus wydawa� mu si�m�czarni�: mia�t� wsp�lno�� prawie ze wszystkimi oty�ymi lud�mi. ,,�wiat� nudzi� go, poniewa�jest si� tamdobrze przyj�tym jedynie w stosunku do stara�, jakich si� dok�ada, aby by�mi�ym. Pospoliteuciechy wydawa�y mu si� o wiele pon�tniejsze od wszelkiej delikatnej zabawy; abysi� wyr�ni�w towarzystwie, kt�re mu odpowiada�o, potrzebowa� jedynie krzycze� g�o�niej odinnych,co mu nie by�o trudno przy tak silnych p�ucach. Poza tym mia� t� ambicj�, �epotrafi�wypi� wi�cej szampa�skiego wina ni� przeci�tny, cz�owiek, oraz bra� z �atwo�ci�na koniuprzeszkody na cztery stopy wysokie. Dzi�ki temu wszystkiemu za�ywa�sprawiedliwie nabytegoszacunku w�r�d owych trudnych do okre�lenia istot, kt�re nazywaj� si� ,,z�ot�m�odzie���,a od kt�rych bulwary nasze roj� si� oko�o pi�tej po po�udniu. Polowania,maj�wki, wy�cigi,kawalerskie obiadki, kolacyjki oto by�y jego ulubione rozrywki. Dwadzie�cia razydziennie powiada�, �e jest najszcz�liwszy z ludzi; za ka�dym za� razem, kiedyJulia to s�ysza�a,wznosi�a oczy do nieba, a usteczka jej przybiera�y wyraz nieopisanej wzgardy.Mo�na poj��, �e osoba m�oda, �adna i nie kochaj�ca m�a musia�a by� otoczonabardzointeresownymi ho�dami. Ale poza opiek� matki, osoby wielce roztropnej, dumaJulii � to by�ajej wada � broni�a j� dot�d od pokus �wiata. Zreszt� rozczarowanie ma��e�skie,sta�o si� do�wiadczeniemniezbyt nastrajaj�cym do nowych zapa��w. By�a dumna z tego, �e jest przedmiotemwsp�czucia i �e j� wskazuj� jako wz�r rezygnacji. Razem wzi�wszy czu�a si�niemalszcz�liwa, nie kocha�a nikogo, a m�� zostawia� jej zupe�n� swobod�. Zalotno��jej (a trzebaprzyzna� lubi�a po trosze dowodzi�, �e m�� jej nie zna skarbu, kt�ry posiada),zalotno�� jej,instynktowna jak u dziecka, ��czy�a si� doskonale z pewnym wzgardliwym ch�odem,kt�ryjednak nie by� pruderi�. Wreszcie umia�a by� mi�� dla wszystkich, ale dlawszystkich jednako.Obmowa nie mog�a znale�� na niej najmniejszej plamki.IIOboje ma��onkowie byli na obiedzie u pani de Lussan, matki Julii, kt�rawyje�d�a�a doNicei. Chaverny, kt�ry nudzi� si� �miertelnie u te�ciowej, zmuszony by� sp�dzi�tam wiecz�rmimo ca�ej ochoty pospieszenia do kompan�w na Bulwary. Po obiedzie usadowi� si�na wygodnejkanapie i sp�dzi� dwie godziny nie m�wi�c s�owa. Przyczyna by�a prosta: spa�,przyzwoiciezreszt�, siedz�c z g�ow� pochylon� na bok i jak gdyby s�uchaj�c z zaj�ciemrozmowy;budzi� si� nawet od czasu do czasu i wtr�ca� jakie� s��wko.Wreszcie trzeba by�o zasi��� do wista, gry, kt�rej nienawidzi�, poniewa�wymaga�a pewnegonat�enia uwagi. Wszystko to przeci�ga�o si� do p�na: w�a�nie wybi�o wp� dodwunastej.Chaverny nie um�wi� si� nigdzie na wiecz�r; nie mia� poj�cia, co pocz�� z sob�.Trwa� wtej w�tpliwo�ci, kiedy oznajmiono jego pow�z. Gdyby wraca� do domu, musia�byodwie���on�. Perspektywa dwudziestominutowego sam na sam mog�a go przerazi�; ale niemia� przysobie cygar; umiera� za� z ochoty napocz�cia skrzynki, kt�r� otrzyma� z Hawruw�a�nie wchwili, gdy wychodzi� na obiad. Podda� si� losowi.Podczas gdy otula� �on� w szal, nie m�g� si� wstrzyma� od u�miechu widz�c si� wlustrzew tych funkcjach �wie�o upieczonego m�a. Zarazem przyjrza� si� �onie, na kt�r�wprz�dledwie popatrzy�. Tego wieczora wyda�a mu si� �adniejsza ni� zwykle; tote�otulanie w szaltrwa�o czas jaki�. Julia by�a r�wnie nierada jak on z zapowiadaj�cego si�ma��e�skiego samna sam. Usta jej uk�ada�y si� w nad�san� mink�, a sklepione brwi �ci�gn�y si�niechc�cy.Wszystko to dawa�o jej fizjonomii wyraz tak przyjemny, �e nawet m�� nie m�g�pozosta�nieczu�y. Oczy ich spotka�y si� w lustrze. Oboje uczuli si� zak�opotani. Ratuj�csytuacj�Chaverny uca�owa� z u�miechem r�k� �ony, kt�r� podnios�a, aby poprawi� szal.� Jak oni si� kochaj�! � szepn�a pani de Lussan, kt�ra nie zauwa�y�a ani zimnejwzgardy�ony, ani oboj�tnej miny m�a.Znalaz�szy si� oboje w karecie, niemal rami� o rami�, jaki� czas nie m�wili nic.Chavernyczu�, �e wypada co� powiedzie�, ale nic nie przychodzi�o mu do g�owy. Ze swojejstrony Juliazachowywa�a rozpaczliwe milczenie. On ziewn�� kilka razy, tak �e a� sam si�zawstydzi� i zaostatnim razem czu� si� w obowi�zku przeprosi� �on�.� Wiecz�r by� d�ugi � doda� w formie usprawiedliwienia.W zdaniu tym Julia ujrza�a jedynie ch�� przyganienia wieczorom matki ipowiedzenia jejczego� niemi�ego. Od dawna mia�a zwyczaj unikania z m�em wszelkich wyja�nie�:milcza�atedy dalej.Chaverny, kt�ry tego wieczora czu� si� w rozmownym usposobieniu, podj�� poup�ywiedw�ch minut:� Obiadek by� doskona�y, ale musz� ci powiedzie�, �e szampan, kt�ry podaje twojamatka,jest za s�odki.� Co takiego? � spyta�a Julia zwracaj�c niedbale g�ow� i udaj�c, �e nies�ysza�a.� Powiadam, �e szampan, kt�ry daj� u matki, jest za s�odki. Zapomnia�em jejpowiedzie�.Zadziwiaj�ca rzecz, ludzie wyobra�aj� sobie, �e to �atwo jest wybiera� szampana.Dzieci�stwo!Nie ma nic trudniejszego. Jest dwadzie�cia gatunk�w szampana z�ych, ale tylkojedendobry.� Tak!... � I Julia dope�niwszy t� monosylab� aktu grzeczno�ci odwr�ci�a g�ow�wygl�daj�coknem. Chaverny przechyli� si� w ty� i opar� nogi na poduszce na przedziekarety, niecodotkni�ty, �e �ona okaza�a si� tak nieczu�� na wysi�ki, jakie sobie zada�, abynawi�za� rozmow�.Mimo to, ziewn�wszy jeszcze par� razy, ci�gn�� zbli�aj�c si� do Julii:� Bardzo ci do twarzy w tej sukni, Julciu. Kto j� robi�?� Chce pewnie kupi� tak� sam� swojej kochance � pomy�la�a Julia.� Burty � odpar�a u�miechaj�c si� lekko.� Czemu si� �miejesz? � spyta� Chaverny zdejmuj�c nogi z poduszki i przybli�aj�csi� nieco.R�wnocze�nie uj�� r�kaw sukni i zacz�� go obmacywa� nieco na spos�b Tartuffe�a.� �miej� si� � rzek�a Julia � �e zwr�ci�e� uwag� na moj� toalet�. Uwa�aj,gnieciesz mi r�kaw.� I odsun�a si�.� Upewniam ci�, �e bardzo zwracam uwag� na twoj� toalet� i �e osobliwiepodziwiamtw�j smak. S�owo honoru, niegdy� m�wi�em o tym... kobiecie, kt�ra ubiera si�zawsze �le...mimo �e wydaje strasznie du�o na toalety... By�aby zdolna zrujnowa�... M�wi�emjej... Przytacza�emciebie...Julia bawi�a si� jego zak�opotaniem i nie stara�a si� go wydoby� z k�opotu.� Twoje konie s� do niczego. Wlok� si� jak ��wie! Musz� ci je zmieni� � rzek�Chavernyzupe�nie zbity z tropu.Przez reszt� drogi rozmowa nie o�ywi�a si�; �adna ze stron nie wysz�a pozamonosylaby.Ma��onkowie przybyli wreszcie na miejsce i rozstali si� �ycz�c sobie dobrejnocy.Julia zaczyna�a si� rozbiera�; pokoj�wka wysz�a w�a�nie, nie wiem po co, kiedydrzwi sypialniotwar�y si� do�� gwa�townie i wszed� Chaverny. Julia nakry�a �piesznie ramiona.� Przepraszam � rzek� � chcia�bym do poduszki ostatni to... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl