Mielniczek Lalunia, EBooki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANNA MIELNICZEKLALUNIAPROLOGFlOLETOWO-Z�OTE b�yskawice przecina�y czarne niebo. W oknie jednego z dom�w naprzedmie�ciu wida� by�o stoj�cego m�czyzn�. Ws�uchiwa� si� w dalekie jeszczepomrukiwanie grzmot�w. Zniecierpliwionym ruchem r�ki odprawi� jednego zewsp�pracownik�w. Jeszcze przez chwil� chcia� by� sam, zanim powr�ci do swoichobowi�zk�w. W�o�y� cygaro do ust i zaci�gn�� si� mocno. Czu�, �e jest tak samosilny i gro�ny jak ta burza, i cho� natura posk�pi�a mu wzrostu i urody, dlaswoich ludzi by� prawdziwym szefem, wzbudzaj�cym strach i respekt. Znany by� ztwardego charakteru i bezwzgl�dno�ci, ale jak ka�dy cz�owiek, mia� s�ab� stron�:nie potrafi� skrzywdzi� �adnej kobiety. Mo�e z wyj�tkiem mnie, gdy� skuteczniedoprowadza�am go do rozstroju nerwowego ju� od pierwszej chwili naszejznajomo�ci. Na razie jednak nic o sobie nie wiedzieli�my i nawet nieprzypuszcza�am, �e nasze drogi kiedykolwiek si� skrzy�uj�.M�czyzna ockn�� si� z zamy�lenia, westchn�� i odszed� od okna. Tymczasem naulicy zatrzyma� si� samoch�d, z kt�rego wysiad�o dw�ch m�czyzn. Otworzyli bram�prowadz�c� do otaczaj�cego dom ogrodu i alejk� skierowali si� w stron� drzwi.Zadzwonili w um�wiony spos�b i po chwili zostali wpuszczeni. Weszli do du�egoholu, gdzie czeka� m�ody ch�opak, kt�ry bez s�owa ods�oni� marynark�, pokazuj�cpistolet.Jeden z przyby�ych u�miechn�� si� ironicznie.- Nawet nie zd��ysz go wyj��.- Szef u siebie? - spyta� drugi.Ch�opak przytakn�� i wskaza� drzwi.W ogromnym pokoju czeka� niewysoki, drobny m�czyzna. Siedzia� za d�bowymbiurkiem, z nogami za�o�onymi na blat i pali� cygaro.- Nareszcie jeste�cie - ucieszy� si�. - Pozw�lcie, �e przedstawi� nowychpracownik�w - zwr�ci� si� do m�czyzn stoj�cych po obu stronach fotela - Dawid iDamian. - Spojrza� uwa�nie na przyby�ych. -I jak posz�o?- Normalnie, towar odebrany.- Doskonale. - Zatar� r�ce. - Macie nast�pne zam�wienie? Dawid kiwn�� g�ow�.- No to do roboty.- Jest ma�y problem. - Damian poruszy� si� nerwowo. - Nasz cz�owiek zgubi�gdzie� adres ��cznika.- Co?!- Nie jest a� tak �le - Damian pr�bowa� udobrucha� szefa. -Prawdopodobniezostawi� go w samochodzie by�ej �ony.- A gdzie ona jest?- Za kilka godzin przekroczy granic� w Olszynie.- Tylko adres? - spyta� szef nieco spokojniej.- Niestety, nie. Has�o i konto...- Ty baranie! Bez tego nie ruszymy z now� dostaw�!- Zaraz si� tym zajmiemy...- Mam nadziej�. - Szef poprawi� si� w fotelu. - Gdzie ona mieszka i czym jedzie?- Czerwonym audi 80.- A dalej? Gdzie mieszka, pracuje, jak wygl�da? Nie mogli�cie wyci�gn�� tego odjej m�a?- Powiedzia�, �e sam to za�atwi - mrukn�� cicho Dawid.- Konrad ju� nigdy niczego sam nie za�atwi - warkn�� szef i skin�� na stoj�cegoprzy drzwiach m�czyzn�. - Hans, zajmij si� tym kretynem. Tylko delikatnie.- A my? - spyta� niepewnym g�osem Damian.- Pakowa� si� do auta i pod granic�. Mamy ma�o czasu, a taki przest�j mo�e nasdrogo kosztowa�. No, na co jeszcze czekacie? Do roboty!NIE�WIADOMA tego, co wok� mnie zacznie si� dzia� w najbli�szej przysz�o�ci,jecha�am spokojnie w kierunku granicy. Wraca�am od kole�anki z Pary�a, gdziesp�dzi�am trzy tygodnie wakacji - wspania�ych pomijaj�c kr�tkie spotkanie z moimby�ym m�em. Nie wiedzia�am, �e przenie�li go do Pary�a i kiedy nagle na PolachElizejskich ujrza�am jego posta�, dos�ownie zbarania�am. On zreszt� te�.- A co ty tutaj robisz? - wyj�ka�.- Spaceruj�.- �ledzisz mnie?- Na m�zg ci si� rzuci�o czy co? - prychn�am.- To sk�d wiedzia�a�, �e tu b�d�?- W og�le nie wiedzia�am. - A mia�o ci� tu nie by�?Zastanowi� si� przez chwil�, ale patrzy� na mnie z wyra�nym roztargnieniem.- A mo�e by� si� najpierw ze mn� przywita�, co? - zasugerowa�am. Moje pytaniechyba do niego nie dotar�o.- Na d�ugo przyjecha�a�?- Na trzy tygodnie. A ty?- Przenie�li mnie na rok.- I co, zadowolony jeste�?- Tak sobie.Wyda� mi si� jaki� zniecierpliwiony. Rozgl�da� si� niespokojnie i nerwowozaciera� r�ce.- Kto� ci� goni? - spyta�am cicho.- Mnie? Nie.- Okay - westchn�am. - Mi�o si� z tob� gaw�dzi, ale pozwolisz, �e si� po�egnam.- A mo�e by�my wpadli gdzie� na kaw�? - zaproponowa� w ostatniej chwili.- Nie wysilaj si�, nie musisz robi� na mnie dobrego wra�enia. - U�miechn�am si�z politowaniem. - A poza tym jestem um�wiona. Do widzenia.I tyle by�o naszej rozmowy. Pozosta�o mi po niej wra�enie, �e m�j by�y m�� niezachowywa� si� naturalnie. Chocia� po tylu latach ma��e�stwa nic nie powinnomnie ju� zaskoczy�. Gdzie te� ja mia�am oczy i rozum? No nie, oczy by�y na swoimmiejscu, bo bezb��dnie oceni�y, �e przystojny by� a� do b�lu. Najwidoczniejjednak jego uroda przy�mi�a mi rozum, o czym mia�am okazj� szybko si� przekona�.Tyle �e byli�my ju� po �lubie. Jego inteligencja by�a r�wna kurzej, s�ownictwosk�pe, wykszta�cenie adekwatne do rozumu, a m�sko�� pod ogromnym znakiemzapytania. Jakim cudem przyj�li go do mi�dzynarodowej firmy budowlanej nie wiemi prawd� m�wi�c niewiele mnie to obchodzi�o. Za to ja ju� po miesi�cuprzebywania ze �wie�o upieczonym m�em dar�am w�osy z g�owy i wy�am jak wilk doksi�yca. Okaza�o si�, �e nie mamy o czym ze sob� rozmawia�. Przed �lubemnadawa� jak Wolna Europa, a ja zamiast s�ucha� tre�ci, patrzy�am w jegoniebieskie ocz�ta i por�wnywa�am go do Delona. Za�ama�am si� ca�kowicie, gdyokaza�o si�, �e nie przeczyta� ani jednej ksi��ki w swoim �yciu, a uznawa� tylkoartyku�y sportowe i takie same programy w telewizji. Nie mia� �adnych powa�nychzainteresowa�, nie lubi� nigdzie wychodzi�, nie umia� ta�czy� i by� w�ciekle omnie zazdrosny. Na dodatek pi� herbat� nie wyjmuj�c �y�eczki ze szklanki, kawynie uznawa� w og�le i nawet jej aromat go dra�ni�, siorba� przy jedzeniu zupy iplu� pestkami s�onecznika gdzie popad�o. Za to mieszkanie mia�am wypieszczone,powymieniane wszystkie mo�liwe instalacje oraz drzwi i okna. W�asnor�cznie obi�drewnem ca�y przedpok�j, zrobi� meble kuchenne, wykafelkowa� �azienk�, a je�licokolwiek si� popsu�o, by�o natychmiast naprawione. Wytrzyma�am przez sze�� lat,co uwa�am za wielkie osi�gni�cie, ale ostatecznie stwierdzi�am, �e wol� �y� zpopsutym �elazkiem ni� z m�em idiot�, A �e dzieci si� nie dorobili�my, sprawarozwodowa trwa�a kr�tko i za obop�ln� zgod� rozstali�my si�. Zaraz potem onwyjecha� do Holandii i znikn�� mi z oczu.Doje�d�a�am do granicy. Na szcz�cie dochodzi�a p�noc i na przej�ciu nie by�ozbyt wiele aut. Mia�am nadziej�, �e wszystko odb�dzie si� szybko i sprawnie, bonie lubi�am ani celnik�w, ani ich podejrzliwych u�miech�w i dwuznacznych pyta�.Jeszcze nigdy nie uda�o mi si� normalnie przej�� przez kontrol� celn�, zawszepojawia�y si� jakie� problemy. Kiedy� musia�am po�re� wszystkie owoce, kt�rewioz�am z Grecji, bo rosyjska celniczka nie chcia�a mnie z nimi przepu�ci�.Kaza�a wyrzuci� do kosza, a ja nie mia�am ochoty robi� jej prezentu. Ci�ko topotem odchorowa�am. Innym razem niemiecki celnik znalaz� u mnie antyradar, kt�ryle�a� sobie w schowku i nawet nie by� pod��czony. Nie bardzo wiedzia�, copowinien zrobi�, ale z urz�dzonkiem nie chcia� mnie pu�ci�. Nie zamierza�amtkwi� do ko�ca �ycia na tym przej�ciu ani podarowa� mu antyradaru. A poniewa� onnie chcia� nawet ze mn� porozmawia�, tylko ca�y czas krzycza� "weck", tak si�wkurzy�am, �e na jego oczach rozmontowa�am aparat i wywali�am do kosza. Alenajzabawniejsz� histori� prze�y�am kilkana�cie lat temu, gdy wraca�am zCzechos�owacji. Celniczka wybebeszy�a mi ca�� torb�, a potem z wdzi�kiem macha�aka�d� par� majtek. Do dzi� nie wiem, czego szuka�a.Takie to dzieje. Dlatego i tym razem dr��c� r�k� poda�am celnikowi paszport,odpi�am pasy i przygotowa�am si� do wyj�cia z samochodu, co jednak�e nienast�pi�o. Paszport po kr�tkiej chwili wr�ci� do mnie, a celnik z uroczymu�miechem �yczy� mi szcz�liwej podr�y. Nie pozosta�o mi nic innego jakodjecha�, co te� niezw�ocznie uczyni�am.Po kilkunastu kilometrach zorientowa�am si�, �e kto� za mn� jedzie. W�a�ciwienie powinno mnie to zdziwi�, bo tak to ju� bywa na autostradach, �e jedensamoch�d jedzie za drugim, ale ten zachowywa� si� podejrzanie. Gdy zwalnia�am,on tak�e zwalnia�, zamiast mnie wyprzedzi�. Gdy przyspiesza�am, on robi� tosamo. Zdenerwowa�am si�. Ciemno, �rodek nocy, a przede mn� kilkaset kilometr�w.Mia�am jecha� z takim ogonem?Nagle zauwa�y�am w oddali pulsuj�ce �wiat�a awaryjne. To by�a szansa, wi�czdecydowa�am si� w jednej sekundzie. Bez w��czania kierunkowskazu zjecha�amnag�e na praw� stron�. Ma�o, �e zajecha�am drog� maluchowi, to jeszcze zacz�amgwa�townie hamowa�. Zupe�nie nie interesowa�o mnie, jakimi wyzwiskami zosta�amobrzucona przez kierowc� malucha. Najwa�niejsze by�o to, �e ten kto�, kto jecha�za mn�, nie by� przygotowany na taki manewr i nie mia� szans zmie�ci� si� zamn�. I o to mi w�a�nie chodzi�o. Zatrzyma�am si� w do�� du�ej odleg�o�ci odstoj�cego auta i wycofa�am. Wysiad�am i podesz�am bli�ej. Dopiero terazzauwa�y�am, �e w�a�cicielk� pojazdu jest kobieta.- No i co si� pani sta�o? - spyta�am.- Nie wiem. - Popatrzy�a na mnie. - Rany boskie, Anka! Przyjrza�am si� jejuwa�niej.- Weronika?Pad�y�my sobie w obj�cia, niemal�e p�acz�c ze wzruszenia.- Co za spotkanie - m�wi�a Weronika. - Ducha bym si� pr�dzej spodziewa�a ni�ciebie w �rodku nocy na autostradzie.- Przyznam si�, �e ja tak�e. Sk�d wracasz?- Ach, to d�uga historia. - Machn�a r�k�. - Nie b�dziemy teraz o tym rozmawia�.Potrzebuj� raczej twojej pomocy, w�z mi nawali�.Weronika by�a moj� kole�ank� z lat szkolnych. Razem zdawa�y�my matur� iuko�czy�y�my te same studia. Potem przez par� lat uczy�y�my j�zyka polskiego wtym samym liceum. Ja zosta�am tam jeszcze na kr�tko, a Nika postanowi�a zmieni�co� w swoim �yciu. By�a w�a�nie �wie�o po rozwodzie i rozpaczliwie poszukiwa�ajakiej� odmiany. Znalaz�a j� w wyje�dzi... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl