Meredith Pierce - Nieopisana historia - Rozdział XXIV, MOJE FF - THE VAMPIRE DIARIES, MEREDITH PIERCE - NIEOPISANA ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
**Damon**
Ruszyłem po schodach prowadzących na górę do głównego salonu.
- Co to za hałasy? Rzucacie talerzami? - krzyknąłem, ale kiedy już tylko
pojawiłem się w progu pokoju zobaczyłem skąd te odgłosy
W pokoju stało z czterech mieszańców plus na domiar złego Rebekah
razem z Klausem.
- I właśnie teraz jesteśmy w komplecie, a może się mylę?! - odezwał się
Klaus patrząc to na mnie to na Stefana
- Nie pamiętam, żebym zapraszał cię na podwieczorek przy herbatce,
więc zabieraj się stąd! - rzuciłem ze zdenerwowaniem
- Waszym największym błędem jest brak zdecydowania - powiedział
Pierwotny, po czym usiadł na kanapie
272
- Nie chcesz wyleźć, więc najwidoczniej sami będziemy musieli się ciebie
pozbyć, ale może na początek twoich kolesi - spojrzałem
porozumiewawczo na Stefana, a on zasłonił Elenę
Znalazłem się pomiędzy dwoma hybrydami, którym bez trudu wyrwałem
serce, a następnie ruszyłem pomóc Stefanowi. Nie pijąc ludzkiej krwi
był słabszy pokonał jednego wroga, ale z drugim miał już problem.
Chwyciłem mieszańca za kurtkę i ściągnąłem z mojego brata, którego
zdążył już powalić na łopatki. Stefan wykorzystał ten moment i pozbawił
hybrydy serca.
- Zostałeś jeszcze ty i twoja blond pomylona siostra - rzuciłem okiem
w jego stronę, a później przeniosłem wzrok na Rebekah, która ironicznie
się uśmiechnęła
- Wiesz jak to się mówi, zabij czterech, a stworzę kolejnych ośmiu,
tylko pytanie z czyjej krwi? - Klaus spojrzał na Elenę - Stwórzmy tą
sytuację bardziej dramatyczną - dodał, a ton jego głosu z kpiącego zmienił
się na bardziej poważny i złowrogi
Rebekah w wampirzym tempie znalazła się przy dziewczynie pokazując
swoje kły tuż przy jej szyi.
- Jak widzisz moja siostra jest również porywcza jak ja i może się nie
pohamować - rzucił w naszą stronę
- Przestań się szarpać Eleno to mniej zaboli. Jak widzisz świat przestaje
kręcić się wyłącznie wokół ciebie - dziewczyna próbowała się wyrwać
wampirzycy, ale ta mocno ją trzymała
- Zostaw ją w spokoju - odezwał się Stefan próbując uspokoić Elenę,
a następnie spojrzał w moim kierunku
- Jak tylko odzyskam to co straciłem! - odpowiedział mu Klaus - Albo
nie... przemienię ją w wampira i poczekamy co się wtedy stanie, kiedy
sami zatracicie się w walce o biedną Elenę
273
- Nie zrobisz tego, jest ci potrzebna - powiedział mój brat zaciskając
przy tym zęby ze zdenerwowania, a jednocześnie szukając
furtki,
by ochronić swoją dziewczynę
- Może w taki razie pozwolę wam zdecydować, która z tych dwóch
pięknych dam pójdzie razem ze mną? Rebekah pilnuj mojego sobowtóra,
ale w razie kłopotów możesz skręcić jej kark - zwrócił się do siostry -
Nie musicie mnie oprowadzać, sam trafię - oznajmił, a następnie wstał
z kanapy i ruszył na tyły domu
Byłem wściekły, że Klaus odkryje, gdzie trzymałem Meredith, ale teraz
najważniejsze było bezpieczeństwo Eleny.
- Niczego nie kombinujcie, bo wystarczy chwila, a nie będzie po niej śladu
- odezwała się Rebekah, gdy jej brat zniknął z zasięgu naszego wzroku
- No pięknie, teraz to robisz za przynieś, wynieś, pozamiatają dla Klausa?!
- zapytałem lekceważąco próbując zdekoncentrować wampirzycę
- Wybacz Damonie, ale twoje sztuczki na mnie nie działają - odparła
- Wcześniej nie narzekałaś - nie pozostałem jej dłużny - Może zostawisz
Elenę i porozmawiamy o tym przy drinku?
- Daruj sobie. Normalnie nie interesujecie mnie obaj... ani nawet Elena.
Chcę jedynie odzyskać naszą rodzinę, a bez Meredith jest to raczej
niemożliwe - rzuciła cały czas mocno trzymając dziewczynę
- Mówisz o tych wampirach zasztyletowanych przez Klausa - do rozmowy
włączył się Stefan
- Każdemu z nas zdarzyły się pomyłki, ale czas to naprawić i zjednoczyć
nasz ród Pierwotnych wampirów - odpowiedziała Rebekah
- A wtedy co... tak po prostu ujdzie mu to na sucho?! - zapytał Stefan
- Nie interesują mnie późniejsze losy mojego brata. Jak dla mnie może
wyjechać zabierając ze sobą Meredith, nic mnie to nie obchodzi, a teraz
milczcie, bo jeszcze jedno wasze słowo, a ona zginie - spojrzała na Elenę
uśmiechając się złośliwie w jej stronę
274
**Meredith**
Najwyraźniej z każdym razem werbena coraz szybciej opuszczała
mój organizm, który już w jakimś mniejszym stopniu na nią reagował.
Umysł był lekko otępiały, a ciało w dalszym czasie nie odzyskało jeszcze
sił. Natomiast co gorsza, wróciło pragnienie krwi. Usłyszałam w tym
momencie trzaskanie drzwiami. Najpierw pierwszymi od wejścia
do głównego korytarza piwnicy, a następnie uderzenia kolejnych tak jakby
ktoś czegoś szukał i sprawdzał każde pomieszczenie po kolei. Niestety
ten ktoś zbliżał się w moim kierunku, a ja nie miałam nawet możliwości
ucieczki.
Drzwi do miejsca, w którym się znajdowałam otworzyły się. Byłam tego
pewna, ponieważ za każdym razem dało się słyszeć charakterystyczny
dźwięk nienaoliwionych zawiasów.
- Damon, jeśli to ty to już nie żyjesz! - rzuciłam na głos, ale moje oczy
nie doszły jeszcze do siebie, a głos był lekko zachrypnięty
Poczułam jedynie jak ktoś dotknął mojego policzka.
- Co oni ci zrobili? Na szczęście za niedługo będziesz mogła spełnić swoje
życzenie skarbie - rozpoznałam wtedy ten głos
- Werbena - odpowiedziałam ochryple pozbawiona w dalszym czasie siły
Klaus podniósł mnie z ziemi wynosząc z piwnicy. Otępienie cały czas
nie pozwalało mi normalnie myśleć, ale zastanawiałam się co zastanę
na górze i kto zapłaci życiem za moje porwanie.
Nie minęło dużo czasu, a byliśmy już prawdopodobnie w głównym salonie
Salvatorów. Do moich uszu dochodził jedynie głos mocno pompującego
krew serca Eleny.
- Zobaczcie kogo znalazłem na dole. Nie myślałem, że jesteś, aż na tyle
głupi, by trzymać ją tutaj - odezwał się Pierwotny
275
Moje oczy powoli się otworzyły i wtedy postawił mnie na ziemi.
- Sądzę, że teraz możemy dokończyć naszą rozmowę, a zatem wybierajcie?
- powiedział Klaus, a ja podążyłam za nim wzrokiem i zobaczyłam,
że Rebekah trzyma Elenę jako zakładniczkę
Już chciałam się odezwać, że
nikt nie musi nikogo wybierać
, ale wolałam
usłyszeć tą odpowiedź na głos. Spojrzałam nieśmiało w stronę Damona,
ale jedyne co czułam to wściekłość, która zaczynała mnie dopadać.
Widziałam jaką prowadził walkę sam ze sobą. Niestety jego odpowiedź
nie mogła być inna niż ta, której się spodziewałam.
- Zostaw Elenę i wynoś się stąd - odezwał się wkurzony nawet nie patrząc
w moim kierunku
Rebekah pościła po tych słowach Elenę i pojawiła się koło mnie.
Z jednej strony wiedziałam, że to jest najbardziej rozsądna decyzja jaką
podjął Damon, ale z drugiej chciałam, aby chodź raz była inna.
- Wyśmienicie, każdy dostał to czego chciał - powiedział Klaus, a ja cały
czas nie mogłam odwrócić swojego wzroku od wampira, który zdecydował
tak, a nie inaczej
- Oddaj mi mój telefon - odezwałam się, a surowy ton mojego głosu
odwzajemniał wszystkie moje emocje
Zauważyłam jak Damon jedynie sięgnął do kieszeni i wyciągnął go przed
siebie. Podeszłam powoli zabierając w szybkim tempie moją komórkę
z jego dłoni.
- Widzisz, to była bardzo prosta i szybka decyzja - powiedziałam, a on
spojrzał na mnie
- Może od razu powiesz jej, że będzie robić za twój dystrybutor świeżej
krwi, a w razie znudzenia się zawsze możesz ją zasztyletować tak jak
swoje rodzeństwo - powiedział na głos Damon i chodź kierował te słowa
do Klausa to nie spuszczał ze mnie wzroku
276
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl