Mendele Mojcher-Sforim- podroze-beniamina-trzeciego, Wolnelektury.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]//-->Ta lektura,podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stroniewolnelektury.pl.Utwór opracowany został w ramach projektuWolne Lekturyprzezfun-dację Nowoczesna Polska.MENDELE MOJCHER-SFORIMPodróże Beniamina Trzeciegoł. ł - Powiada Mendele Mojcher-Sforim: — Błogosławiony niech będzie Stwórca, który wy-tyczył ruch planet na wysokościach i ruch wszystkich istot na ziemskim padole. Naj-mniejsza nawet roślinka nie wyrośnie sama, dopóki nie dźwignie jej anioł, dopóki niezawoła: „Rośnij! Wyłaź!”. Cóż dopiero człowiek. Ten z pewnością ma swego własnegoanioła, który szturcha go i rozkazuje: „Ruszaj się, wyłaź!”. W jeszcze większym stopniuodnosi się to do ludzi szlachetnych, do nobliwych Żydów. U nas żaden głupiec nie śmiesię słowem wyrwać przed innymi. Żaden dureń nie podejmie się udzielania rad, żadennieuk nie będzie chasydem¹ i żaden ignorant nie stanie się maskilem², jeśli nie popchniego właściwy anioł. Szturchają i wypychają aniołowie również naszych biedaków. Wołająprzy tym: „Rośnijcie, biedacy, nędzarze, golcy od urodzenia lub od wczoraj. Wy jawnii wy ukryci żebracy, kwitnijcie i rośnijcie jako trawa, jako pokrzywa! Ruszajcie w drogę,dzieci moje żydowskie. Idźcie dziadować po domach!”. Ale nie o tym chciałem. Pragnę,moi szanowni państwo, opowiedzieć wam, jak jeden z naszych braci dotarł do bardzodalekich krajów i zdobył dzięki temu wielką sławę.Przed rokiem wszystkie angielskie i niemieckie gazety rozpisywały się o tej niezwykłejpodróży, którą Beniamin, polski Żyd, odbył do krajów Wschodu. „Jakże to — dziwo-wano się — Żyd, polski Żyd, bez broni, bez maszyn, z torbą jeno na plecach, z tałesem³i tefilin⁴ w ręku, dotarł do takich krain, do których nie potrafili dotrzeć nawet najbar-dziej renomowani podróżnicy angielscy. Nie inaczej, jak tylko dzięki niezwykłej sile, staćto się mogło. Takiej mocy, której zwykłym rozumem nie sposób ogarnąć ani pojąć. Tabowiem siła jest poza zasięgiem możliwości człowieka. Ale jakby nie było, fakt pozo-staje faktem: świat ma do zawdzięczenia Beniaminowi wiele cudownych odkryć, wielewspaniałych rzeczy, które dzięki niemu zostały nam udostępnione. Mapa świata przybrałaprzez to zgoła inne oblicze. Sam zaś Beniamin w pełni zasłużył na medal, który wręczyłomu Towarzystwo Geograficzne”.Gazety żydowskie skwapliwie podchwyciły te słowa i przez całe ubiegłe lato wałko-wały wdzięczny temat. Jak dziś wiadomo każdemu czytelnikowi, prasa ta zajmowała siędokładnym wyliczeniem wszystkich mędrców narodu żydowskiego od Adama począwszyi na dniu dzisiejszym skończywszy. A wszystko po to, aby udowodnić, jak mądrym naro-dem są Żydzi. Zamieściła również listę żydowskich podróżników na przestrzeni dziejów,¹ca d— zwolennik ruchu religijno-mistycznego, którego twórcą był Izrael Baal Szem Tow z Podola(XVIII w.). Chasydyzm przeciwstawiał się judaizmowi rabinicznemu, kładł główny nacisk na osobistą modlitwę.Zjednoczeniu z Bogiem służyły również ekstatyczne śpiewy i tańce.²mai— zwolennik haskali, ruchu oświeceniowego propagującego emancypację Żydów poprzez wykształ-cenie, prowadzącego do niezamierzonej asymilacji.³a e— biała chusta zakładana na ramiona podczas modlitwy.⁴e in— filakterie, dwa skórzane pudełka z cytatami zPi cio i g. Jedno z nich przytwierdza się podczasmodlitwy rzemykiem do czoła, drugie do lewego przedramienia.od Beniamina Pierwszego⁵, tego sprzed siedmiuset lat, oraz Beniamina Drugiego⁶ docałej plejady innych podróżników, odbywających dziś wędrówki po świecie.I jak to zwykle bywa u Żydów, dla uwypuklenia znaczenia podróży naszego obecnegoBeniamina, nie pozostawiono suchej nitki na pozostałych globtroterach. Prasa podkre-ślała, że współcześni podróżnicy to tylko zgraja zwyczajnych włóczykijów, nie mającychpojęcia o życiu, zaś, pożal się Boże, ich podróże przypominają w najlepszym wypadkuwłóczęgę żebraków chodzących po prośbie. Mają się oni do naszego Beniamina Trze-ciego, tego prawdziwego, autentycznego podróżnika, niczym małpa do człowieka. Pisząco nim i o książkach poświęconych jego podróży posłużę się znanym wersetem: „Takiegopachnidła jeszcze nie było”. A mówiąc prościej: „Na żydowskiej glebie roślina o równiewspaniałym aromacie dotychczas jeszcze nie wzeszła”. „Błogosławiony i po wsze czasyniech będzie ceniony jak brylant ten — wołano zgodnym chórem — który cudownyi bezcenny skarb, jakim jest jego podróż opisana we wszystkich obcych językach, prze-tłumaczy na święty język hebrajski. Niech Żydzi również zakosztują miodu z barci ży-dowskiej i niechaj światłość roztoczy się przed ich oczyma”.Ja zaś, Mendele Mojcher-Sforim, którego celem zawsze było służyć swemu narodowi,swoim braciom, podług sił i możliwości, nie mogę się powstrzymać, by nie rzec: „Zanimpisarze żydowscy, którym do pięt nie dorosłem, zdążą się wyspać i napisać książkę o po-dróżach Beniamina po hebrajsku, ja spróbuję tymczasem opisać ją w skrótowej formieprostym językiem żydowskim”.Niczym siłacz napiąłem wszystkie mięśnie i nie bacząc na to, żem stary i słaby, zadałemsobie trud, aby zwrócić uwagę na takie rzeczy, które mogą się okazać przydatne dla dzieciIzraela. Postanowiłem opisać je zgodnie ze swoim zwyczajem, zwięźle i prosto. Czuję, jakmnie z góry już chłoszczą słowami: „Obudź się, Mendele! Wstań i wyłaź zza pieca! Idź,nabierz pełne naręcza pachnących roślin z ogrodu Beniamina. Przyrządź z nich smakowitąpotrawę dla twoich braci. Taką potrawę, jaką lubią”. I wyszedłem, przy pomocy Boga, zzapieca, i przyrządziłem to oto smakowite danie, które stawiam teraz przed wami.Skosztujcie, Szanowni Państwo, i niech wam wyjdzie na zdrowie. ł . ł , Urodziłem się — powiada Beniamin III — i wyrosłem w Tuniejadówce. Tu spędziłemniemal całe życie, to znaczy aż do czasu mojej wielkiej podróży. W Tuniejadówce szczę-śliwie ożeniłem się z moją cnotliwą połowicą, panią Zeldą, oby długi miała żywot.Tuniejadówka to mała mieścina. Leży w zapadłym zakątku, z dala od głównych trak-tów, prawie zupełnie odcięta od świata. Dlatego też, jeśli ktoś do niej przypadkiem zawita,otwierają się na oścież okna i drzwi we wszystkich domach. Ludzie nie mogą się nadziwićprzybyszowi. Wychylając się z okien, zadają sobie pytania: „Kto to może być? Skąd siętu ni z tego, ni z owego zjawił? Czego też może chcieć? Nie zamierza aby czegoś złego?To nie takie proste: wziął i przybył! Tak nie może być. W tym coś tkwi, trzeba to ko-niecznie wyjaśnić!”. Póki co, każdy usiłuje popisać się mądrością i przenikliwością. Teoriezaś, z palca wyssane, mnożą się jak śmieci. Starsi opowiadają przy okazji niestworzonehistorie. Przytaczają podobne przykłady z minionych lat. Dowcipnisie mają na podorę-dziu stosowne i celne powiedzonka. Prostacy zaś trzymają się za brody i tylko uśmiechająskrycie. Starsze kobiety, ot tak sobie, dla kawału, sztorcują dowcipnisiów. Na przemianśmieją się i udają gniew. Młodzi spuszczają oczy, zasłaniają dłońmi usta i duszą się ześmiechu. Rozmowy zataczają coraz szersze kręgi. Przenoszą się z domu do domu ni-czym kula śnieżna, która, tocząc się, ogromnieje. Zaglądają wreszcie do bożnicy, za piec,gdzie kończą swoją wędrówkę wszystkie możliwe tematy. Obojętnie, czy dotyczą one se-kretów rodzinnych, czy wielkiej polityki. Mogą poruszać problemy Stambułu, pozycji⁵BeniaminPier z, właśc.Beniamin z T de i(XII w.) — syn rabina z Saragossy, w latach ok. –podróżował przez południową Europę i Azję Mniejszą; pozostawił po sobie opis miejscowości zamieszkanychprzez Żydów w Palestynie, Egipcie, Syrii, Persji i na południu Europy.Be amin( – ok. ) —⁶Beniaminr gi, Beniamin, właśc.rae o e Be amin,częściej:rumuński Żyd, który odbył i opisał podróż po Ayce i Azji (–), gdzie poszukiwał Dziesięciu ZaginionychPlemion Izraela. Swoje książki publikował jako Beniamin II, co jest nawiązaniem do postaci XII-wiecznegopodróżnika Beniamina z Tudeli.Plotka - Podróże Beniamina TrzeciegoTurcji czy Austrii w ogóle lub zgoła zahaczać o sprawy handlowe — majątek Rotszyldaw porównaniu z fortuną obszarników bądź innych wielkich bogaczy. Krążą również po-głoski o złych ukazach carskich i Czerwonych Żydach⁷. Tematów jest zresztą mnóstwo.Za piecem w bożnicy regularnie zbiera się specjalny komitet, składający się z poważnychi wykształconych Żydów. Obradują przez cały bity dzień do późna w nocy. Bez resz-ty pochłonięci są pracą. Czynią tak nie z pobudek materialnych, nie otrzymują bowiemza to złamanego szeląga. Pracują dla chwały Imienia Pańskiego. Zdarza się, że wybranekwestie przenoszą się ze stołu obrad za piecem na wokandę w łaźni, na najwyższą ławkę.Tam w obecności gremium, czyli miejscowych szanownych obywateli, po dłuższej dyspu-cie wszystkie sprawy zostają rozstrzygnięte i opatrzone starą żydowską formułą używanąprzy sporządzaniu dokumentów: „Wszystko jest zgodne z prawem i od dziś nabiera mo-cy urzędowej”. Gdyby nawet potem zjawili się wszyscy królowie ze Wschodu i Zachodui domagaliby się poczynienia zmian w orzeczeniu, niczego by nie wskórali.Na jednym z zebrań, odbytych na najwyższej ławce w łaźni, omal nie doszło do defi-nitywnej klęski Turczyna⁸. A gdyby innym razem kilku zacnych obywateli nie trzymałosztamy z Rotszyldem, to kto wie, co by się z tym niebogą stało. Niewiele brakowało,a Rotszyld straciłby na ławce od dziesięciu do piętnastu milionów. Pan Bóg w kilka ty-godni później dopomógł i uratował Rotszylda. Ludzie, jak to mówią, byli trochę podmuchą. Na górnej ławce panowało ożywienie, miotełki w ciągłym ruchu: nagle doszło dougody i pozwolono Rotszyldowi na sto pięćdziesiąt milionów czystego zysku.Natomiast mieszkańcy Tuniejadówki, niech was Bóg uchroni od ich losu, to prawiesami biedacy do potęgi. Okropni nędzarze, ale gwoli prawdy trzeba powiedzieć, że mająpogodne usposobienie, nawet poczucie humoru. Rzec można, niepoprawni optymiści.Gdyby znienacka zapytać Żyda z Tuniejadówki: „Z czego się utrzymujesz? Z czego żyjesz?”,najpierw stanąłby jak wryty. Nie wiedziałby, co odpowiedzieć. Po chwili jednak doszedłbydo siebie i odpowiedział naiwnie: „Ja? Z czego żyję? Też mi pytanie! Jest przecież Bóg naświecie. Oto i cała sprawa. On nie opuszcza żadnego ze swoich stworzeń. On daje i będziedawał. Oto, co mam wam do powiedzenia!”.„A jednak, czym się pan zajmuje? Czy ma pan jakąś pracę? Jakiś fach w ręku?” „Chwa-ła Bogu. Mam, dzięki Bogu. Tak, jak tu stoję przed wami. Otrzymałem od Niego pięknydar, mam piękny głos. Umiem śpiewać. Podczas świąt jestem kantorem, obsługuję ca-łą okolicę. W pewnym stopniu jestem też rzezakiem. Przed Pesach⁹ zaś robię krążkiemdziury w macach. Nikt mi nie dorównuje w tym zajęciu. Od czasu do czasu kogoś wy-swatam. Mam też, jak mnie tu widzicie, stałe miejsce w bożnicy. Na dodatek, ale niechto pozostanie miedzy nami, dzierżawię skromny szynk; zawsze coś z niego wydoję. Mamrównież kozę, która daje, bez uroku, trochę mleka. Niedaleko stąd mieszka mój bogatykrewniak. Gdy bieda przyciśnie, gdy robi się ciężko, mogę go troszeczkę poskubać. Alenade wszystko, powiadam wam, jest Bóg. On jest Ojcem, a synowie Izraela pełni są mi-łosierdzia. Dlatego też stanowczo stwierdzam, że nie należy narzekać. Nie wolno grzeszyćnarzekaniem!”Na chwałę mieszkańców Tuniejadówki trzeba zapisać, iż zadowalają się tym, co PanBóg im zsyła. Nie przebierają w potrawach ani w strojach. Służę przykładem: kapotasobotnia może być podarta, postrzępiona, może się rozlatywać, może nawet być brudna.Nie przeszkadza to nikomu. Ważne, że z atłasu. Grunt, że błyszczy. Przypomina rzeszoto?Prześwieca przez nią nagie ciało? Nic strasznego! Kogo to może obchodzić? Kto na tobędzie patrzył? Weźmy, na przykład, pięty: wyłażą z butów. A czyż pięty — to nie ciało?Żywe, ludzkie ciało?Porcja chleba i trochę krupniku to bardzo dobry obiad. Cóż dopiero bułka z kawał-kiem rosołowego mięsa w piątkowy wieczór! Oczywiście, jeśli akurat jest. To ci dopiero⁷zer oniia.zaginione emiona— część narodu izraelskiego, która została przesiedlona przez Asy-ryjczyków po upadku Królestwa Izraela w końcu VIII w. p.n.e. Biblia ani inne źródła nie podają jednoznacznie,co się z nimi stało, dlatego w tradycji żydowskiej trwa nadzieja, że potomkowie zaginionych Żydów żyją gdzieśw ukryciu i kiedyś połączą się z narodem.⁸Trcz n(daw.) — Turek; tu: Turcy, Turcja, Imperium Otomańskie (w skład którego wchodziła Jerozolimaw latach –). Akcja opowieści rozgrywa się w czasie wojny krymskiej (–), toczonej przez Rosjęprzeciwko Turcji, którą wspierali Brytyjczycy, Francuzi i Sycylijczycy.⁹Peac— Pascha, Wielkanoc, Święto Wolności upamiętniające wyjście Żydów z Egiptu.PrawnikPolitykaBieda - Podróże Beniamina Trzeciegokrólewska potrawa, ale pycha! Chyba nie ma nic lepszego na świecie! Spróbuj opowie-dzieć mieszkańcom Tuniejadówki o tym, że istnieją inne potrawy poza zupą rybną, pie-czonym mięsem, cymesem z marchwi lub pasternaku, a twoja opowieść wyda im sięwręcz niewiarygodna. Mają na takie bajania wiele prześmiesznych określeń. Uważają, żeten, który mówi o zaletach fantastycznych potraw, zasługuje na miano durnia lub wa-riata. Gada, bo ma zamiar zrobić z nich wariata. Chce im wmówić chorobę. Chce ichprzekonać, że krowa uwała nad dachem i złożyła jajko. Chleb świętojański na Chami-sza Asar Biszwat to przepyszny specjał. Gdy patrzysz nań, przypominasz sobie ZiemięŚwiętą, Ziemię Izraela. Człowiek wytrzeszcza wtedy oczy i wzdycha: „I poprowadzisz nastriumfalnie i obyś nas zawiódł, Ojcze Serdeczny, z radością co się zowie, do kraju na-szego, ziemi naszych przodków. Kraju, w którym kozy zajadają się na co dzień chlebemświętojańskim”.Zdarzyło się, że ktoś przywiózł do miasta daktyl. Trzeba było widzieć, jak ludzie sięzbiegli, aby obejrzeć to cudo! OtwartoPi cio i gi sprawdzono, żeamar,czyli dak-tyl, jest w nim wymieniony. Zatem daktyl rośnie w Izraelu. Ludzie spoglądali na owocwyobrażając sobie, że oto mają przed sobą Ziemię Izraela. Właśnie przekraczasz, czło-wieku, rzekę Jordan. A tu masz przed sobą grobowiec Abrahama, grobowiec Racheli.Ścianę Płaczu. Zażywasz kąpieli w Jeziorze Tyberiadzkim. Wspinasz się na Górę Oliw-ną. Objadasz chlebem świętojańskim i daktylami. Napełniasz kieszenie ziemią Izraela.Towarzyszyły temu westchnienia, a nawet łzy kręciły się w oczach.W owym czasie — opowiada Beniamin — cała Tuniejadówka, od najmłodszych donajstarszych, przebywała w Izraelu. Z zapałem rozprawiano o Mesjaszu. Ani się spostrze-żono, że oto minęło już południe dnia piątego.Niedawno przybył do miasteczka nowy prystaw¹⁰ i zaczął twardą ręką sprawować rzą-dy. Zdążył już kilku Żydom zerwać jarmułki z głowy. Komuś obciął pejs. Paru przyła-panych nocą w ciemnym zaułku bez paszportu kazał aresztować. Innemu natomiast zająłkozę, bo zżarła nowy słomiany dach. Ze względu na niego obradujący za piecem komi-tet dobrał się do Turczyna. Jak długo, spekulowano, będzie się jeszcze panoszył? Debatyna ten temat przeplatano opowieściami o dziesięciu zaginionych plemionach¹¹ Izraela.Powiadano o nich, że pędzą szczęśliwy żywot w dalekich stronach. Zażywają chwały,zgromadziły bogactwa i otoczone są szacunkiem. Wspominano historię o CzerwonychŻydach, synach Mojżesza, zabarwiając ją fantastycznymi opowieściami o ich męstwiei odwadze.Eldod Hadani odegrał w tym, ma się rozumieć, niemałą rolę. Beniamin zawdzięczamu w dużym stopniu podróż, którą wkrótce potem przedsięwziął.Dotąd Beniamin żył jak kurczę w saku¹², niczym robak w chrzanie. Był przekonany,że za Tuniejadówką kończy się świat i nigdzie mu nie będzie lepiej.„Sądziłem — powiada Beniamin — że nie można i nawet nie wypada być bogat-szym od miejscowego arendarza. Niemały ma przecież majątek! Co za dom i jakie w nimrzeczy! Cztery pary mosiężnych lichtarzy, sześcioramienna lampa wisząca, zwieńczona or-łem. Dwa miedziane garnki. Do tego pięć miedzianych patelni. Półka talerzy cynowychi chyba z tuzin tombakowych¹³ łyżek. Dwa srebrne pucharki. Balzaminka¹⁴. Świecznikchanukowy¹⁵. Zegar jak cebula. Dwie koperty¹⁶ z grubym łańcuszkiem, z paciorków.Dwie krowy, jeden cielak oraz dwie kapoty sobotnie i jeszcze, jeszcze wiele dóbr. Sądzi-¹⁰r a(ros.пристав) — tu: komisarz policji w carskiej Rosji w XIX w.¹¹zaginioneemiona— część narodu izraelskiego, która została przesiedlona przez Asyryjczyków po upadkuKrólestwa Izraela w końcu VIII w. p.n.e. Biblia ani inne źródła nie podają jednoznacznie, co się z nimi stało,dlatego w tradycji żydowskiej trwa nadzieja, że potomkowie zaginionych Żydów żyją gdzieś w ukryciu i kiedyśpołączą się z narodem. Zaginione plemiona bywają też nazywane Czerwonymi Żydami (ie oi e idde ec).¹²a— tu: torba, worek, siatka.¹³om a o— imitujący złoto, zrobiony z mosiądzu czerwonego (stopu % miedzi z cynkiem).¹⁴a zamin a,dziś raczej:a amin a— niewielkie naczynie liturgiczne, w którym trzyma się kadzidełkaalbo pachnące zioła.¹⁵chanukowy — związany z Chanuką (Chanuke), świętem upamiętniającym wznowienie kultu religii moj-żeszowej w odrestaurowanej Świątyni Pańskiej ( r. p.n.e).¹⁶o er a z a c z iem— tu: zegarek kieszonkowy na łańcuszku a. samo blaszane pudełeczko, w którymmieści się taki zegarek. W XIX i na początku XX w. zegarek kieszonkowy uważano za oznakę elegancji i za-możności, dlatego biedni czasami nosili sam łańcuszek, wystający z kieszeni.Bogactwo - Podróże Beniamina Trzeciego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona początkowa
- McNeill Graham - Warhammer - Legenda Sigmara Tom 1 - Młotodzierżca, nowy katalog, Filmy, Ebooki PL, Ebooki, Ebooki, McNeillG-WarHammer-KS1-Mlotodzerzca
- McMahon Barbara - Wesołych Świąt, E-book PL, Romans, McMahon Barbara
- Meissner Janusz - Czerwone Krzyże, Janusz Meissner - Zbiór 16 Książek [PL] [ ]
- Meissner Janusz - Pióro ze skrzydeł, Janusz Meissner - Zbiór 16 Książek [PL] [ ]
- Meissner Janusz - Moje złego początki, Janusz Meissner - Zbiór 16 Książek [PL] [ ]
- Mirosław Babiuch autocad 2007 i 2007 pl. Ćwiczenia praktyczne cała książka, ebooki
- Mind Gym An Athlete-s Guide to Inner Excellence ebook3000, fitness, odżywianie - inne, ebooki - ang, pl, sport
- Mezczyzni do wziecia 03 - Bankier i artystka, E-book PL, Romans, Rose Emilie
- Mechaniczny-Anioł-01-Cassandra-Clare. 5fantastic.pl -1, Książki
- Miron Białoszewski - Pamiętnik z powstania warszawskiego [.Pdf] [PL.], książki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- duke08.opx.pl