Medeiros Teresa - SÅ‚odka tajemnica[1], E-BOOKI, Nowe (h - 123)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Teresa Medeiros
S
Å‚
odka
tajemnica
Żaden rycerz w świetlistej zbroi, nawet najdzielniejszy, nie
dorówna mężowi, robiącemu zakupy w sklepie spożywczym, gdy jego
żona związana jest naglącymi terminami, i który zawsze potrafi wyjść z
propozycją: „zjedzmy dziś na mieście, kochanie ".
Jesteś wspaniały, Michael, a ta książka jest dla Ciebie.
Dobremu Bogu za przemianę w błogosławieństwa wszystkich
klątw ciążących nade mną.
- 1 -
- 2 -
PROLOG
Walia A.D. 518
Jego ciało trawił płomień gorętszy niż żądza zwycięstwa kierująca nim
jeszcze niedawno, gdy mierzył się ze śmiertelnym wrogiem na polu bitwy. Na
jego kolczudze wciąż było znać rdzawe plamy krwi, ale satysfakcja z walki i
zabitych nieprzyjaciół już go opuściła. Jego biodra poruszały się teraz w tym
samym głośnym rytmie, w jakim cwałowało zwierzę pod nim. Zwierzę, które
niosło go do domu, w jej ramiona.
Rhiannon
Piękna i słodka. Tajemnicza i uwodzicielska. Drwiąca, a jednocześnie
pociÄ…gajÄ…ca.
Odnalazł ją w starym lesie, podobnym do tego, przez który teraz jechał.
Baśniowa istota przemykająca jak strzała pomiędzy brzozami i wierzbami, jej
włosy lśniące niczym węzeł złotych nici. Prowokowała go, drażniła, wabiła, by
podążał za nią, aż myślał, że oszaleje z żądzy. Dopiero gdy potknął się i upadł
ciężko na kolana, i gdy w czarnej rozpaczy skrył twarz w dłoniach - przyszła do
niego.
Delikatnie wsunęła palce w jego włosy i przycisnęła brodatą twarz do
nagiej piersi, mrucząc śpiewnie jego imię, dzika i słodka. Nigdy nie ośmielił się
zapytać, jak je poznała. W jaki sposób przejrzała jego serce. Jak poznała samą
istotÄ™ jego duszy.
Zręcznymi palcami pozbawiła go odzienia i oddała mu się. Kiedy poczuł
spełnienie, wykrzyknął jej imię, aż odbiło się głośnym niczym grzmot echem w
całym lesie.
Rhiannon.
Zdecydowanie dźgnął wierzchowca ostrogami, nieczuły na opadające
ciężko boki zwierzęcia, grzywę mokrą od potu i kłęby pary buchające z
- 3 -
rozgrzanych nozdrzy. Był gotów pchnąć do granic wytrzymałości i siebie, i
konia, byle tylko jak najszybciej poczuć smak jej ust.
Kiedy dotarł wreszcie na szczyt porośniętego sosnami wzgórza, oczom
jego ukazały się strzechy wiejskich chat. Niewielka osada, gdzie przez dwa
tygodnie bawili się radośnie jak niegrzeczne dzieci; on i jego tajemnicza pani,
nadzy, zniewoleni zmysłowym czarem, zaspokajali każde bardziej lub mniej
naturalne pragnienie, aż do momentu, gdy kładli się w ciasnych objęciach swych
ramion, wyczerpani, choć nigdy nienasyceni.
Złoty błysk, który pochwycił przez ciężkie od szyszek gałęzie, wzmógł
jego pośpiech i żądzę. Żołnierzom, którymi dowodził, nie było nigdy dane
poznać rozjaśniającego teraz jego ciemne zazwyczaj oblicze szerokiego
uśmiechu. Uśmiechu, który zaczął blaknąć nagle, gdy las rozrzedził się,
ukazując mu w pełni scenę, jaka rozgrywała się na polanie.
Rhiannon w objęciach innego. Jej głowa odrzucona do tyłu, krystaliczne
dzwonki śmiechu niesione wiatrem. Niewinny obraz zniekształcał się w jego
umyśle. Widział ich nagich, rozciągniętych na trawie z twarzami
wykrzywionymi w spazmie grzesznej przyjemności, jej piękne ciało czerpiące
rozkosz z magicznie nabrzmiałej męskości kochanka; pamiętał, jak czarami
potrafiła uczynić podobne rzeczy z nim samym.
Nie zatrzymując się ani na chwilę, bez zastanowienia, nie myśląc o
ranach, jakie szaleństwo to zada jego duszy, wyciągnął z pochwy miecz i uniósł
go nad głowę. Przez krwawą mgłę przyćmiewającą zmysły ujrzał jedynie
rozszerzone ze strachu oczy mężczyzny i falę złotych włosów okalających
piękną kobiecą twarz, z której odpłynęła cała krew i wszelka nadzieja.
Młodzieniec uczynił gest, jakby chciał ją chronić, lecz powstrzymała go, i
rozłożywszy szeroko ramiona, jakby w geście błagalnym, rzuciła się, by
zasłonić jego.
Dziki ryk gniewu i bólu wstrząsał polaną, gdy opuszczał miecz, by
przebić jej niewierne serce i gdy jednym potężnym pchnięciem nadziewał na
- 4 -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl