Miernicki Sebastian - PS 43 - Pan Samochodzik i Buzdygan Hetmana Mazepy, E-BOOKI, Nowe (h - 123)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Sebastian Miernicki
PAN SAMOCHODZIK I...
BUZDYGAN
HETMANA MAZEPY
OFICYNA WYDAWNICZA WARMIA
WSTĘP
Król Szwecji z nieodzownym rapierem przy pasie czytał list od cara Rosji, Piotra I.
Zza okna dochodził szum targowiska w Benderach.
- Mam odstąpić Inflanty i Karelię? - śmiał się Karol XII. - Uznać Augusta za polskiego
króla? Wydać Rosjanom Mazepę? Za kogo wy mnie macie?! - krzyknął na carskiego
posłańca. - Jestem żołnierzem, a nie zdrajcą.
Rosjanin w milczeniu przyjął odpowiedź. W duszy śmiał się, bo wiedział, że
wielkiemu mufdiemu Konstantynopola obiecano trzysta tysięcy talarów za wydanie Mazepy.
Któż mógłby oprzeć się tak kuszącej propozycji? Tylko taki szaleniec jak ten Szwed. Poseł
nie wiedział, że mufdi zgodnie z prawem koranicznym nie mógł wydać uciekiniera. Cel
ucieczki dwóch przyjaciół, Karola XII i hetmana Iwana Mazepy, nie był przypadkowy. Po
klęsce pod Postawą król szwedzki zebrał wokół siebie 500 najlepszych dragonów i garstkę
dworzan. Mazepie towarzyszyło kilkunastu Kozaków. Taka siła na Siczy znaczyła wiele,
nawet jeśli Szwedzi byli wygłodzeni i zmęczeni długim marszem, a potem przegraną bitwą
pod Połtawą. Kozaccy przewodnicy znali wszystkie ścieżki przez Dzikie Pola, każdy bród na
rzekach.
Oprócz tego Mazepa miał ze sobą niebotyczne skarby. Co prawda jeden ze szwedzkich
oficerów zwrócił uwagę monarchy na zniknięcie dwóch beczek i kilku ludzi Mazepy, ale
Szwed nie przywiązywał do tego wielkiej wagi. Na razie mieli za co żyć, a potem mógł nawet
zaciągnąć się do tureckiej armii. Jego żywiołem były wojna i sława, dwa upajające każdego
mężczyznę anioły.
To one i mazepińskie złoto sprawiły, że Wysoka Porta w listopadzie 1710 roku
wypowiedziała Rosji wojnę. W lipcu roku następnego Turcy otoczyli armię Piotra I na
mołdawskich stepach. Rosyjski poseł wynegocjował bardzo korzystne warunki odwrotu:
zburzenie kilku twierdz nad Donem, oddanie Turkom Azowa, zaprzestanie mieszania się w
sprawy Ukrainy i Rzeczypospolitej, pozwolenie Karolowi XII na powrót do ojczyzny.
Przekupny wezyr został ukarany przez sułtana w sposób niebywały: do gardła wlano mu
roztopione złoto. Być może to samo, które do podarunków dorzuciła Marta Skawrońska,
kochanka dworaków carskich i wreszcie żona samego cara, a po jego śmierci caryca
Katarzyna I.
Jesienią 1713 roku Karol XII opuścił Turcję po awanturze zakończonej pojedynkiem i
utratą czterech palców, kawałka nosa i ucha. Ostrze tureckiego jataganu niczego nie nauczyło
szwedzkiego monarchy i gdy pod norweską twierdzą Fredrikshald wyszedł na patrol z trzema
żołnierzami, uznał za konieczne wystawić głowę z okopu w najmniej odpowiednim
momencie. Żołnierze odnieśli do obozu trupa.
***
Nikt nie wie, co myślał umierający Iwan Mazepa, gdy Karol XII czytał list od cara.
Jego wielki plan nie powiódł się. Walczące wojska szwedzkie i rosyjskie niepotrzebnie
wkroczyły na Ukrainę. Zwłaszcza Rosjanie z lubością pustoszyli jego piękny i bogaty kraj,
spalili jego pałac. Miał nadzieję, że jego wysłannik dobrze ukrył złoto i bezpiecznie dotarł do
Stanisława Leszczyńskiego.
***
Kozacy ukryli złoto w bezpiecznym miejscu, zmyślnie maskując wejście. Niestety,
dowódca musiał zdradzić towarzyszy, by ci dotrzymali tajemnicy. Kozaka schwytali tureccy
janczarzy i zaprowadzili na chocimski zamek. Ozdobny buzdygan zrobił na nich wrażenie i
zamknęli jeńca w celi, postanawiając nie budzić w nocy komendanta. Po kilku dniach Kozak
zniknął. Nikt nie wiedział, jak to zrobił. Tydzień po jego zniknięciu na brzegu Dniestru
wyrosła tradycyjna kozacka mogiła z kupki kamieni. Miejscowy kowal uczciwie wykonał
swoją pracę i napis na grobie przetrwał do czasu, gdy pewien awanturnik z Polski zrozumiał
jego znaczenie.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
LOT „ANTKIEM” PRZEZ GRANICĘ • PAWEŁ ZBIERA KADRĘ
NA KOLONIĘ • WIZYTA DZIELNICOWEGO • SYMPOZJUM
NAUKOWE W PRZEMYŚLU • TAJEMNICZY LIST HENRYKA
SIENKIEWICZA • OFERTA SPRZEDAŻY
Po omacku przeszedłem do kabiny pilotów. Słabe światła urządzeń na pulpicie ledwo
rozpraszały mrok. W fotelu z lewej strony siedział wąsaty mężczyzna koło pięćdziesiątki.
Rzadkie siwe włosy zaczesywał do tyłu. Właśnie nalewał herbatę z termosu do metalowego
kubka. Gorący płyn w taką mroźną noc był zbawienny. Stery przejął młodzieniec z prawej
strony. Wysoki, szczupły blondyn o zamyślonej i lekko przestraszonej twarzy. Pierwszy raz
musiał lecieć między wierzchołkami niskich wzgórz i przekroczyć granicę dwóch państw.
- Ile jeszcze? - zapytałem kapitana.
Przez przednią szybę zalewaną deszczem nic nie widziałem prócz świetlistego kręgu
śmigła z jedynego silnika w tym samolocie.
Kapitan spojrzał na mnie przeciągle, nieco poirytowany moją niecierpliwością.
- Daniec, wam, ludziom z desantu, tylko jedno w głowie - pokręcił głową. - Czym
prędzej na ziemię! A tu misja delikatna, trzeba ostrożnie...
- Rozumiem, przepraszam - z pokorą przyjąłem krytykę i już chciałem wyjść.
- Daniec! Stój! - kapitan otworzył okienko i wystawił twarz na podmuchy wiatru z
deszczem.
Z tego co pamiętałem, An-2 „Kołchoźnik”, samolot takiego typu jakim lecieliśmy,
mógł z jednym silnikiem o mocy tysiąca koni mechanicznych lecieć z prędkością 250
kilometrów na godzinę. Jak znałem kapitana, wycisnął ze swojej „Żaby” troszkę więcej.
Po chwili ujrzałem jego zmoczoną twarz i ociekające wodą wąsy.
- Pół godziny i będziemy koło Lwowa - powiedział.
- Świetnie - odparłem zadowolony.
Wróciłem do szóstki pasażerów. Dwóch z nich, Maćka i Gustlika, znałem od dawna.
Obaj byli harcerzami z drużyny Jacka, krewniaka pana Tomasza, zwanego Panem
Samochodzikiem. Chłopcy interesowali się survivalem, militariami, historią wojen, a kierunki
studiów wybrali prozaiczne. Maciek, wysoki, smukły brunet o wiecznym uśmiechu na
pociągłej, gładko ogolonej twarzy ozdobionej błękitnymi oczami, w których utopiło się już
niejedno dziewczęce serce, wybrał ekonomię. Gustlik, o posturze „mięśniaka” z siłowni,
łobuza z piłkarskich stadionów, budził respekt u każdego i w każdych okolicznościach. Chciał
zostać prokuratorem i zdał na prawo.
Gustlik spał jak małe dziecko opierając głowę na swoim worku, a Maciek lustrował
spod brwi dwie dziewczyny, które leciały w naszym zespole. Mogły bez trudu zostać
królowymi każdej dyskoteki na świecie i niestety ze zgrozą spostrzegłem, że ubrały się nie jak
na daleką wyprawę, a na spacer do Morskiego Oka. Monika, blondynka o prostych włosach
opadających na ramiona, lekko pulchna, ale zgrabna, średniego wzrostu, próbowała swoimi
dłońmi ogrzać zmarznięte odkryte ramiona. Ewa, krótko obcięta brunetka, próbowała ogrzać
nogi w krótkich spodenkach, masując je rękoma.
- Proszę - powiedziałem do Ewy, wyjmując ze swojego plecaka bluzę z polaru.
Przezornie spakowałem ciepłe ubranie na wierzchu.
Maciek bez słowa podał Monice bluzę mundurową, którą tamta przyjęła z
wdzięcznością.
Kamil i Emil, dwaj pozostali pasażerowie, ponuro przyglądali się tej scenie. Włożyli
ręce głęboko w kieszenie spodni z krokiem na wysokości kolan i tylko poprawili kaptury
sportowych bluz. Nie byli braćmi, chociaż na takich wyglądali. Upodabniały ich stroje,
młodzieńcze figury i fryzury, a właściwie krótkie jeże na głowach.
Stałem oparty o metalową ścianę przedziału pasażerskiego i patrzyłem na moją
drużynę. Tylko sadysta mógł zaprojektować tak niefunkcjonalnie twarde krzesełka, jak te, na
których mieliśmy siedzieć. Pamiętam z kursu spadochronowego w Krośnie, jak dowódca
wyszkolenia stał przed kompanią i tłumaczył nam: „Wiecie, chłopcy, jak jest? Lecicie siedząc
w miękkich fotelach, to i nie chce wam się ruszyć... z tych siedzeń! A tak, myślicie tylko,
jakby tu wy... skoczyć z tego samolotu. I o to właśnie nam chodzi!”
Nagle maszyną zarzuciło, silnik zaczął się dusić. - Zawadził podwoziem o drzewo
-jęknął Kamil.
***
Spojrzałem na zegarek. Było na tyle późno, że miałem pewność, iż samolot z Pawłem
na pokładzie jest już nad Ukrainą. Całą tę eskapadę uważałem za szaleństwo, ale on uznał, że
tak będzie lepiej. Może miał rację. Otworzyłem okno w mojej kawalerce na warszawskiej
Starówce, głęboko nabrałem zimnego nocnego powietrza i popatrzyłem na panoramę
kamieniczek. Przypomniałem sobie scenę sprzed dwóch tygodni. Akurat pojechaliśmy do
Pawła do domu. Musieliśmy „na wczoraj” przygotować sprawozdanie z ostatniej akcji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona początkowa
- Meyer Stephenie - Przed Świtem by TeamTwilight, E-booki, POWIEŚCI, ~~Autorzy Zagraniczni~~, Meyer Stephenie, 'Zmierzch' - saga
- Miha Remec - Žar ptica, Słoweński, Słoweńskie e-booki
- Meg Cabot - Dziewczyna Ameryki 02 - Pierwszy krok (by MaxFILM), ★ e-booki, ★★ Młodzieżowe ebooki (MaxFILM 2015)
- Merton Crown Against Concubine The Untold Story Of The Recent Struggle Between The House Of Windsor And The Vatican (1994), poradniki, podręczniki i zakazane e-booki
- Meyer - Prawda i fikcja w fotografii, E-Booki Fotografia i Photoshop
- Meg Cabot - Idol nastolatek (by MaxFILM), ★ e-booki, ★★ Młodzieżowe ebooki (MaxFILM 2015)
- Mediacje rodzinne mgr Rafał Milewski, ^^^^^ KSIĄŻKI E BOOKI LITERATURA, Mediacje
- Mediacja w sprawach cywilnych w amerykańskim systemie prawnym - zastosowanie w Europie i w Polsce Gmurzyńska Ewa e-book, E-booki
- McFarland - United States Naval Aviation. 1919-1941. Aircraft, e-booki, ZZ - Lotnictwo
- Meritum Czas pracy w Zakładach Opieki Zdrowotnej Rycak Magdalena Barbara, E-booki, Poradniki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lemansa.htw.pl