Meg Alexander -Zauroczenie, romans

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Meg Alexander
ZAUROCZENIE
Rozdział pierwszy
Aurelia już miała dzwonić, by przyniesiono świece, gdy
nagle usłyszała turkot powozu. Zaskoczona uniosła wzrok.
Tylko wyjątkowy ryzykant odważyłby się wybrać na bagna
w zapadającym zmroku. Ktokolwiek to był, musiał mieć
naprawdÄ™ pilny interes. JakiÅ› wypadek we wsi? Nie, bo
posłaniec przybyłby na koniu lub pieszo. Z pewnością ktoś
zgubił drogę. Jacob się tym zajmie. Wahała się tylko przez
moment, potem z westchnieniem odkorkowała butelki w
kredensie. Układanie pasjansa musiało poczekać, bo uprzejmość
nakazywała okazać gościnę w tym odludnym miejscu. Opłukała
dłonie, przygładziła włosy i wyszła do holu.
Otwarła szeroko oczy na widok drobnej postaci biegnącej w jej
stronÄ™.
- Caro... moja droga! Kogo jak kogo, ale ciebie siÄ™ nie
spodziewałam.
Spojrzała w załzawione oczy siostrzenicy. Caroline rzuciła się w
ramiona ciotki.
- Uciekłam! - wyrzuciła z siebie pośród łkań. - Proszę, pozwól
mi tu zostać. Nie mam dokąd się udać.
Aurelia uspokajająco położyła dłoń na jasnych włosach kuzynki.
- Jesteś przemarznięta do kości, kochanie. - Podprowadziła
ją bliżej kominka. - No już, Caro, uspokój się. Powiedz mi,
co się stało.
- Nie zaciągną mnie tam z powrotem. Prędzej umrę! - Po tym
dramatycznym oświadczeniu nastąpił nowy wybuch płaczu.
- Niewiele jest rzeczy, za które warto umierać - stwierdziła
trochę cierpko Aurelia. - Najlepiej będzie, jak opowiesz mi
wszystko po kolei.
Caroline była zbyt wzburzona, by dotarła do niej rozsądna
rada ciotki.
- Nie wyjdę za niego! Nie wyjdę! Nie obchodzą mnie długi
Fredericka. Nie zmuszÄ… mnie...
- Ale za kogo nie zgadzasz się wyjść?
- Oczywiście za księcia Salterne'a. Jest stary i brzydki,
wprost nie mogę go znieść!
Aurelia próbowała ukryć zaskoczenie. Książę Salterne był
postaciÄ… powszechnie znanÄ…, przynajmniej ze swej reputacji.
Ponieważ przyjaźnił się z samym księciem regentem i uchodził
za jednego z najbogatszych arystokratów w Anglii, wydawało
się, mówiąc oględnie, mało prawdopodobne, by ubiegał
się o rękę biednej, prostolinijnej dziewczyny.
- Może się mylisz - zasugerowała ostrożnie. - Wyraził jasno
swoje intencje?
- Wszystko zostało ustalone - powiedziała Caroline z goryczą.
- Ojciec bardzo chętnie się zgodził.
- A twoja matka? - bez większych nadziei spytała Aurelia.
Jeśli Ransome ubił interes, jej siostra raczej niewiele miała do
powiedzenia.
- Mama mówi... mówi, że nie mam wyboru. Ojciec ma puste
kieszenie, a Frederick znalazł się w rękach wierzycieli, jeśli
nie poślubię Salterne'a, pójdzie do więzienia za długi. - Caroline
opadła na krzesło i zaczęła rozdzierająco szlochać.
Aurelia oblała się rumieńcem gniewu. Nigdy nie lubiła swego
siostrzeńca ani jego nic niewartego ojca. Nie mogła zrozumieć,
dlaczego jej wspaniała starsza siostra wyszła za takiego
nicponia. Ransome był przystojny jak sam Lucyfer, ale jego
żona musiała zapłacić wysoką cenę za swą słabość. Jej fortuna
stopniała do zera, nim syn skończył dziesięć lat.
Aurelia nieraz przychodziła siostrze z pomocą, aż wreszcie
przysięgła sobie, że musi położyć temu kres, nim z jej własnym
majątkiem stanie się to samo, co z pieniędzmi Cassie.
Spojrzała z troską na wiotką figurkę siostrzenicy.
- Jak tu dotarłaś, Caro? Chyba nie przyjechałaś sama z Surrey?
- Richard mnie przywiózł. - Wskazała młodego mężczyznę,
który wyłonił się z cienia.
Skłonił się uprzejmie, ale było widać, że jest skrępowany.
- Co to wszystko ma znaczyć? - rzuciła ostro Aurelia. - Ma
pan zwyczaj wozić młode damy po okolicy bez wiedzy ich
rodziców?
Poczerwieniał na twarzy, ale nie spuścił wzroku. Nim jednak
zdążył się odezwać, Caroline podbiegła do niego i wzięła
go za rękę.
- Richard mnie kocha! - wykrzyknęła. - Mieliśmy nadzieję
się pobrać, ale ojciec nie chce o tym nawet słyszeć. Richard
jest młodszym synem... a jego krewni...
- Cicho, Caro! - Słowa zabrzmiały łagodnie, ale posłusznie
zamilkła. - Nie miałem zamiaru przeszkadzać, Madame, ale
Caroline kazała mi zostać na wypadek, gdyby pani odmówiła
jej pomocy.
- A jeśli rzeczywiście odmówię?
- Nie wrócę tam! - Bliska histerii Caroline zarzuciła Richardowi
ręce na szyję. - Czemu mnie nie posłuchałeś? Prosiłam,
żebyśmy pojechali do Londynu. Moglibyśmy się tam
pobrać jeszcze dzisiaj.
Richard delikatnie wyswobodził się z jej objęć.
- To prawda, panno Carrington - zwrócił się do Aurelii.
- Kochamy się, ale pomyślałem, że lepiej zrobię, gdy przywiozę
Caroline do pani. Nie chciała zostać w domu, więc
wydało mi się to jedynym rozwiązaniem.
Aurelia przyjrzała mu się z szacunkiem.
- Być może - powiedziała spokojnie. - Jednak podjął pan
duże ryzyko, młody człowieku. Zdaje pan sobie sprawę, że
może być oskarżony o porwanie?
- Nie zostałam porwana. - Caroline sposępniała. - Uciekłabym
i tak, z Richardem czy bez niego. Powiedziałam mu to.
- Postąpiłaś bardzo nieroztropnie, moja droga. Przez ciebie
twój przyjaciel znalazł się w niebezpiecznym położeniu, choć
okazał zdrowy rozsądek, przywożąc cię tutaj. - Odwróciła się
do Richarda. - Proponuję, żeby pan natychmiast wracał do
domu, zanim pańska nieobecność zostanie zauważona.
- Nie, nie! Nie możesz mnie opus... - Rozpaczliwe wołanie
zamarło na ustach Caroline na widok miny Aurelii.
- Moja droga, nie uda ci się niczego na nas wymusić, więc
proszę cię, nie pogarszaj sprawy. Wolałabyś, żeby twój
przyjaciel
stanął przed sędzią?
- Nikt nie wie, że tu jesteśmy - odparła nadąsana panna.
- Ktoś chyba jednak wie... - powiedziała znaczącym tonem
Aurelia, usłyszawszy tętent galopującego konia, i podeszła
do okna. - Naszemu gościowi bardzo się śpieszy.
Caroline podbiegła do niej z piskiem przestrachu.
- To Salterne! Richardzie, musimy natychmiast stąd uciekać!
- Nie ma mowy! Porozmawiam z księciem, a wy idźcie na
górę, do mojej bawialni. Musicie tam pozostać, dopóki książę
nie odjedzie.
- Nie każesz... nie każesz mi się z nim spotkać? - upewniła
się Caroline. - Nie chcę go widzieć. Nie mogę go znieść.
- Nie będziesz musiała. A teraz proszę, róbcie, co wam
każę. - Aurelia szybko przeszła do drzwi. - Przyjmę jego
lordowską mość w bibliotece, Jacobie.
Richard Collinge zawahał się; na jego obliczu odmalował
siÄ™ bunt.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl