Meg Cabot - Top Modelka 3. Ucieczka, EBOOKI OSTATNIO DODANE

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MegCabotTopModelka3UcieczkaPrzekład:MartaCzubAMBERWarszawa2010.WydanieIbyHazajawww.chomikuj.pl/Hazaja1NNNNNo więc z tego, co piszšbrukowce, uciekłam potajemnie z kochankiem (co prawda teraz jużnie tak potajemnie, za co muszępodziękowaćUs Weekly"!), Brandonem Starkiem -jedynympotomkiem i wyłšcznym spadkobiercšmultimilionera Roberta Starka. Tego samego, któryjest czwartym najbogatszym człowiekiem na wiecie, zaraz za Billem Gatesem, WarrenemBuffettem i Ingvarem Kampradem (założycielem IKEA, jakby ktonie wiedział).Posiadłoćnad oceanem, w której zaszyłam sięz Brandonem, jest oblężona przez paparazzi.Kryjšsiępo wydmach na całej plaży. Siedzšw rowach wzdłużdrogi i wtykajšteleobiektywywkępy nadmorskiej trawy w nadziei, że mnie przyłapištop-less na leżaku przy basenie.Jakby rzeczywicie mogło im sięto udać.Widziałam nawet jak jeden z nich wszedł na drzewo i próbował sfotografowaćmnie iBrandona, kiedy wyskoczylimy do miejscowej knajpki.Zdaje się, że jeli twarz Starka i spadkobierca fortuny Starka spędzajšrazem wakacje,wszyscy uznajšto za sensację. Moja współlokatorka Lulu napisała mi wczoraj, że podobno zanasze wspólne zdjęcie można dostaćdziesięćpatyków... Pod warunkiem żebędęstała twarzšdo obiektywu i sięumiechnę.Lulu twierdzi, że jak dotšd nie pojawiło sięani jedno zdjęcie, na którym jestem umiechniętai stojętwarzšdo obiektywu. W żadnym czasopimie ani na żadnej stronie internetowej.Wiem, że ludzie zastanawiajšsię, jak to w ogóle możliwe. W końcu mam wszystko, prawda?Małego białego pudelka, który ziewa, leżšc u moich stóp; gęste, wspaniałe blond włosy;idealnšfiguręi cudownego chłopaka z kartškredytowšbez limitu, który troszczy sięo mnietak bardzo, że potrafi wykupićw butiku cały asortyment w moim rozmiarze tylko dlatego, żepowiedziałam, że nie zejdęna kolację, bo nie mam co na siebie włożyć.Ten sam chłopak chodził teraz nerwowo po korytarzu przed moim pokojem, bo bardzo chciał,żebym jużwyszła. Nie mógł siędoczekać, kiedy będzie mnie mógł sprowadzićna doi, dozastawionego nowoczesnego stołu ze szkła i stali.Jak siętrzymasz? -zapytał i zastukał do drzwi po raz setny w cišgu ostatniej godziny.Nie za dobrze wychrypiałam. Spojrzałam na odbicie w lustrze nad toaletkš. -Chybamam goršczkę.-Naprawdę? -Brandon wydawał sięzaniepokojony. Jaki słodki! Najwspanialszy chłopak,jakiego można sobie wymarzyć. Może wezwaćlekarza?-Och -powiedziałam przez drzwi. -Chyba nie trzeba. Po prostu muszędużo pić. I położyćsiędo łóżka. Lepiej, żebym dzizostała w pokoju.Wiedziałam, że każdy, kto by nas w tej chwili obserwował -na przykład przez teleobiektyw pomylałbysobie: O co jej chodzi?" W końcu symulowałam chorobępo to, żeby wymigaćsięod kolacji z synem jednego z najbogatszych i najprzystojniejszych facetów w Ameryce.Kolacjęwyprawiano w icie królewskiej willi w stylu Franka Lloyda Wrighta z ogromnym,podgrzewanym basenem. Ten basen miał niewidoczne brzegi, przez co wydawało się, żewoda wylewa sięza horyzont. Wzdłużjednej ciany domu zbudowano akwarium,wystarczajšco duże, żeby pomiecićzwierzaki Brandona -ogończęi rekina. Bo w końcu towietny pomysł, żeby Brandon trzymał w domu rekina, prawda? W willi było teżdomowekino na dwadziecia osób oraz garażna cztery samochody, w którym stała kolekcjaeuropejskich aut sportowych Brandona, na czele z nowiutkim żółtym lamborghinimurciélago. To prezent gwiazdkowy od taty, z którego Brandon był niezwykle dumny.Każda dziewczyna bez namysłu zamieniłaby sięze mnšmiejscami.Ale żadna inna dziewczyna nie miała takich problemów jak ja.No... może oprócz jednej.-Tylko sobie nie myl, że cięlubię-poinformowała mnie Nikki, wpadajšc przez drzwiłšczšce jej pokój z moim. Miała na sobie jaskrawšdługšsukienkę, skórzanškurtkęmotocyklowš,buty na koturnie z frędzlami i ogromny naszyjnik z drogich kamieni, którywyglšdał tak, jakby jakipijany wieniak zwymiotował jej na bluzkę.-Bez obaw odpowiedziałam. Nikki dała mi wyranie do zrozumienia, że mnie nie lubi i żenie spędzi ze mnšani minuty, jeli nie będzie to absolutnie konieczne.-Twoje lustro jest po prostu większe -powiedziała i, stukajšc obcasami, przeszła przez mójpokój, żeby sięprzejrzeć. -Chcęzobaczyć, jak wyglšdam.-Ładnie ci w tym -powiedziałam. Kłamałam.Ale Nikki cała sięrozpromieniła, słyszšc komplement. Ulżyło mi. Umiechnęła siędo mniea przynajmniej w moim kierunku -po raz pierwszy od chwili, kiedy prywatny samolot,którym przylecielimy do tego subtropikalnego kurortu kilka dni temu, dotknšł ziemi.Ale czy ktomógł jšza to winić? Nie chodziło tylko o to, że jej sięnudziło, bo byłazamknięta w czterech cianach (nawet jeli dom był niezwykle okazały). Nie mogła nawetwyskoczyćdo miasta, bo jakipaparazzi mógł zrobićjej zdjęcie.Żaden z nich nie miałby zielonego pojęcia, kim ona jest. Ale gdyby jej zdjęcie pojawiło sięwjakimczasopimie, kto, kto jšznał za poprzedniego życia jej ciała, mógłby jšrozpoznać.Awtedy zaczšłby sięzastanawiać, jakim cudem dziewczyna, która powinna byćmartwa, chodziżywa i paraduje w paskudnych naszyjnikach.Bo podobnie jak ja, Nikki należała do grona Żywych Trupów.Ale w przeciwieństwie do mnie Nikki powinna byćmartwa i pogrzebana.-Tak sšdzisz? -Nikki przeglšdała sięw dużym lustrze wiszšcym na cianie w moim pokoju,naprzeciwko rzędu sięgajšcych od podłogi do sufitu okien, które wychodziły na ocean.Atlantyk -o tej porze dnia czarny i złowrogi -rozpocierał siękilkadziesišt metrów stšd.Nagle z roztargnieniem założyła kosmyk sięgajšcych ramion kasztanowych włosów za ucho isięskrzywiła.-Uch! -Jęknęła. -Po co to wszystko? Po co sięw ogóle staram?-O czym ty mówisz? wietnie wyglšdasz.No dobra, przesadziłam. Ale tylko trochę. Tak naprawdę, gdyby tylko zrobiła sobie makijaż,który pasowałby do jej nowej karnacji, gdyby przestała prostowaćwłosy tak mocno, żepozbawiła je całkowicie puszystoci, i gdyby założyła na siebie ubrania, które nie byłyniechcianymi przeze mnie resztkami z butiku, który splšdrował dla mnie Brandon i które czegonajwyraniej nie zauważała -były na nišstanowczo za ciasne i za długie, wyglšdałabynaprawdęuroczo.Ale nie miałam zamiaru mówićjej czego, co nie byłoby w stu procentach pozytywne.Zależało mi na tym, żeby miećNikki po swojej stronie, nawet bardziej niżBrandonowi.-Mylisz, że spodobam sięw tym Brandonowi? -spytała niespokojnie Nikki.Dochodziłymy do ródła problemu -prawdziwego powodu, dla którego symulowałamchorobę... Żeby ona mogła spędzićtrochęczasu sam na sam z Brandonem bez ryzyka, żewmojej obecnoci zostanie usunięta w cień.-Oczy wicie, że tak -skłamałam.Lepiej, żeby tak było. Wiedziałam, jak rozpaczliwie łaknęła zainteresowania Brandona.Nie mogłam jej za to winić. No bo naprawdę, jak tu sięnie kochaćw Brandonie Starku? Miałwszystko, czego większoćdziewczyn chce od faceta. Był powalajšco przystojny, miał godnšpozazdroszczenia kolekcjęsamochodów sportowych, kamienicęw Greenwich Village i domnad oceanem w tropikach, nie wspominajšc o możliwoci korzystania z prywatnegoodrzutowca.Brandon byłby dla niektórych dziewczyn naprawdęwymarzonym chłopakiem.Oczywicie jeli siępominie fakt, że był teżpodłym, dwu-licowym padalcem.Spojrzałam na tył głowy Nikki, kiedy odwróciła sięz powrotem do lustra. Bezwiedniepodniosłam rękęi pomacałam na mojej czaszce miejsce, w którym ponad trzy miesišce temuchirurdzy z Instytutu Neurologii i Neurochirurgii Starka otworzyli mi głowę, wyjęli mózgNikki i włożyli mój.Przypominało to jakitandetny film, przy którym cudownie byłoby sięzwinšćna kanapie wdeszczowe niedzielne popołudnie z dużšmiskšpopcornu.Tyle że to wszystko naprawdęwydarzyło sięw moim życiu.A ja nie miałam pojęcia, że wtedy, kiedy przekładano mój mózg do ciała Nikki, jeden zneurochirurgów potajemnie zabrał jej mózg i włożył go do głowy dziewczyny, która włanieprzede mnšstała.Bo Nikki miała zginšć. A w każdym razie miał umrzećjej mózg.A razem z nim tajemnica, któršodkryła.Na nieszczęcie dla Starka -a na szczęcie dla Nikki -dziewczyna wcišżbyła jak najbardziejżywa. Zarówno jej mózg, jak i jej ciało. Tyle że w dwóch różnych miejscach.A tajemnica, któršznała? Nadal była tajemnicš.Brandonowi nie udało siętak omotaćNikki, żeby zdradziła, co wie. Głównie dlatego, żeostatnio był zajęty mizdrzeniem siędo mnie.Bóg jeden wie, że Nikki tak mnie przez to znienawidziła, że ledwie udawało jej siękulturalniedo mnie odezwać. I to bez względu na to, jak bardzo sięstarałam, żeby mnie choćtrochępolubiła.Zastanawiałam się, czy nie chodziło przypadkiem o to, że jej blizna wcišżjšbolała, tak samojak moja.-Pewnie masz rację-stwierdziła Nikki z ważnšminš, wychodzšc z pokoju. -Brandonuwielbia niebieski.Naprawdę? To dla mnie nowoć.Chociażprzekonałam sięjużnie raz, że wiele rzeczy, których dowiadywałam sięo byłymchłopaku Nikki Howard, było dla mnie nowociš. Jego ulubiony kolor naprawdęnależał donajmniej ważnych.Co powiecie na przykład na to, że miał kryjówkęna plaży, gdzie lubił ukrywaćdziewczyny.Albo je porywał, jak to zrobił ze mnš, albo zamierzał uwieć, a potem zaszantażować, żebywydobyćz nich informacje, jak planował zrobićz Nikki.... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl