Miłość bez lęku - ks. Piotr Gąsior, religijne 1

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ks. Piotr G�siorMi�o�� bez l�kuSpotkania ze �wi�t� Joann� Berett� Moll�RAFAEL - Krak�w 2004Ksi�dzu Krzysztofowi Nowakowiwieloletniemu ojcu duchownemuWy�szego Seminarium Duchownego w KrakowieautorSpis tre�ciWst�pOd autoraWprowadzenie1. ModlitwaWyzna�am Mu mi�o��2. Pismo �wi�teM�j program �ycia3. Kierownictwo duchoweSamotnemu biada4. EucharystiaMa�y wieczernik5. Wsp�lnota rodzinnaDar z siebie6. Praca nad soB�U�miechnij si�7. Rozeznanie woli Bo�ejSzcz�cie na ziemi8. Mi�O�� NARZECZE�SKACzysto�� staje si� wolno�ci�9. Mi�O�� MA��E�SKATrwa�a a� po niebo10. Mi�O�� RODZICIELSKANajpi�kniejszy dzie� naszego �ycia11. Praca zawodowaB�d�my uczciwi12. ApostolstwoMi�y zapach Chrystusa13. OdpoczynekUwielbia� Boga pod b��kitem nieba14. ChorobaMi�o�� i ofiara7215. Bo�a Opatrzno��B�g si� zatroszczyZako�czenieModlitwyWst�pJoanna Molla, kt�rej kanonizacja b�dzie mie� miejsce 16 maja 2004 r. By�adobr� �on� i matk�. Zazwyczaj my�limy o jej heroicznym czynie, kiedyzachorowa�a, spodziewaj�c si� czwartego dziecka. Jej ofiara by�a owocempostawy w ca�ym �yciu, we wszystkich sprawach. �ycie traktowa�a jakopowo�anie. "Nie mo�na kocha� bez cierpienia i cierpie� bez mi�o�ci" - takrozumia�a tajemnic� krzy�a w swym �yciu.Ksi�dzu Piotrowi G�siorowi nale�� si� s�owa wdzi�czno�ci za przygotowaniepi�tnastodniowych rozwa�a� w oparciu o �ycie i zapiski b�ogos�awionejJoanny. W poszczeg�lnych refleksjach wydoby� istotne rysy jej duchowo�ci. Ztych rozwa�a� mo�e skorzysta� ka�dy, ale w szczeg�lno�ci ma��onkowie,rodzice i m�odzi, kt�rzy przygotowuj� si� - w dalszej, czy bli�szejperspektywie - do ma��e�stwa. Warto pracuj�c, ucz�c si� czy odpoczywaj�c -codziennie przez pi�tna�cie dni si�ga� do tych tekst�w, aby przemy�le� swe�ycie i pog��bi� spojrzenie na swoje powo�anie. Opiece Matki Bo�ej polecamAutora i wszystkich, kt�rzy si�gn� po te rozwa�ania.bp Jan Szkodo� Krak�w, 16 kwietnia 2004Od autoraKoncepcja ksi��ki jest przejrzysta. Sk�ada si� na ni� pi�tna�cie spotka� -refleksji prowadzonych przez �wi�t� Joann� Berett� Moll�. Pomys� zrodzi�si� z przekonania, �e skoro �wi�tego nie da si� "kalkowa�", to nic nie stoina przeszkodzie, aby zaprosi� go na spacer i postawi� pytania o styl �ycia,jaki warto prowadzi�, aby doj�� do nieba.W tym konkretnym przypadku staje obok nas pi�kna kobieta z ojczyzny �wi�tejKatarzyny Siene�skiej i ojca Pio, z kt�r� rozmawiamy o podstawowychsprawach naszej religijno�ci, mi�o�ci do Boga, m�a i dzieci, pracy ws�u�bie medycznej, zainteresowaniach, sposobie sp�dzania wolnego czasu, aletak�e o chorobie, �mierci i godzeniu si� na wol� Bo��, kt�ra nie zawszepokrywa si� z naszymi w�asnymi planami.Dlatego tak naprawd� ksi��ka ta ma dw�ch autor�w. Pierwszym jest w�a�nieJoanna. Z tego te� wzgl�du wszystkie zdania, kt�re s� jej dos�ownymiwypowiedziami, zosta�y wyr�nione w tek�cie kursyw�. Pami�tajmy jednak, �enawet te my�li, kt�re nie zosta�y w ten spos�b podkre�lone, s� niemal wpe�ni odzwierciedleniem jej przekona�.Rozmowy animowane przez �wi�t� mo�na potraktowa� jako pi�tnastodniowerekolekcje. �atwo r�wnie� poszczeg�lne tematy spotka� pogrupowa� w kilkablok�w tematycznych. Na przyk�ad: od pierwszego do pi�tego,sz�sty z si�dmym, od �smego do dziesi�tego, jedenasty i dwunasty razem ztrzynastym oraz czternasty z pi�tnastym. Tw�rcza inicjatywa nale�y do nas.Joanna na pewno nie b�dzie mia�a �adnych zastrze�e�.ks. Piotr G�siorWprowadzenieCiesz� si�, �e chcesz si� ze mn� spotka�. C� ja mam Ci do powiedzenia? Niejestem typow� nauczycielk� czy katechetk�. Nie zosta�am te� siostr�zakonn�, ani misjonark�. Chc� da� �wiadectwo, porozmawia� z Tob� o tym, jakdobry B�g prowadzi� mnie po �cie�kach �ycia ma��e�skiego i rodzinnego.Czasami odwo�am si� zatem do konkretnych wydarze� z mojej przesz�o�ci.Wiem, �e niekt�rzy ju� o mnie wiedz� z prasy, radia czy telewizji. S� itacy, kt�rzy czytali wypowiedzi mojego m�a in�yniera Piotra Molli, jakichudzieli� panu Elio Guerriero. Wiele os�b jednak mnie nie zna. Nigdy zreszt�nie zabiega�am o reklam� w�asnej osoby. Bo i po co? Nie chc� jednak, by�mypozostali dla siebie lud�mi anonimowymi. I dlatego chcia�abym na pocz�tkunaszej relacji co� o sobie opowiedzie�, oczywi�cie w telegraficznymskr�cie. Je�li natomiast uwa�asz, �e czytanie �yciorysu jakiej� tam W�oszkijest dla Ciebie nudne, proponuj� od razu przej�� do pierwszej refleksji natemat modlitwy.Przysz�am na �wiat w Magenta ko�o Mediolanu 4 pa�dziernika 1922 roku.Chrzest �wi�ty otrzyma�am w tydzie� po narodzinach, w ko�ciele parafialnympod wezwaniem �wi�tego Marcina. Nast�pnie moja rodzina przeprowadzi�a si�do Mediolanu. Tam sp�dzi�am pierwsze lata swego �ycia. W 1925 roku rodzinanasza przenios�a si� do Bergamo. Do Pierwszej Komunii �wi�tej przyst�pi�am4 kwietnia 1928 roku. Od tej pory codziennie rano, razem z mam�,uczestniczy�am we Mszy �wi�tej. W 1928 roku rozpocz�am nauk� w szkolepodstawowej. Nie by�am uczennic� bardzo b�yskotliw�. Dopiero p�niejzacz�am si� uczy� z wi�kszym zaanga�owaniem. Sakrament bierzmowaniaprzyj�am w 1930 roku. W 1933 roku rozpocz�am nauk� w gimnazjum przyliceum publicznym Paolo Sarpi. W roku 1936 podczas egzamin�wdopuszczaj�cych do czwartej klasy gimnazjum nie poradzi�am sobie z j�zykiemw�oskim i �acin�. Poprawk� wrze�niow� zda�am z wcale niema�ym trudem. Wnast�pnym roku rodzina przenios�a si� do Genui.Prze�om w moim �yciu nast�pi� wiosn� 1938 roku. Uczestniczy�am w�wczas wrekolekcjach ojca Michele di Avedano SJ. Przyznaj�, �e by�y to wyj�tkoweduchowe �wiczenia. Tak�e w szkole zacz�o i�� lepiej. Natomiast gorzej by�oze zdrowiem, wi�c rodzice postanowili pozostawi� mnie na jaki� czas w domu.Nie narzeka�am. Mia�am czas na swoje hobby. Przede wszystkim mia�am okazj�w��czy� si� w spotkania Akcji Katolickiej, z kt�r� zwi�za�am si� na d�u�ej.Wielk� �ask� tamtych lat okaza�o si� tak�e spotkanie ksi�dza MarioRighetti, kt�rego zami�owanie do modlitwy liturgicznej zachwyci�o mnie izarazi�o na zawsze.Matur� klasyczn� zda�am w styczniu 1942 roku, ju� w trakcie drugiej wojny�wiatowej. By� to dla nas bardzo trudny czas. Z powodu pogorszenia si�stanu zdrowia tatusia i nieustannych bombardowa� powr�cili�my do Bergamo. Wkwietniu niespodziewanie umar�a mamusia, a w pa�dzierniku tatu�.Odpowiedzialno�� za dom przej�� starszy brat Franciszek. Zamieszkali�my wMagenta, sk�d mia�am �atwy dojazd na uniwersytet w Mediolanie, gdziezacz�am studia medyczne. Zawsze chcia�am pomaga� tym, kt�rzy cierpi�. 30listopada 1949 roku uzyska�am upragniony dyplom. A ju� rok p�niejotworzy�am gabinet w Mesero. Wkr�tce zapisa�am si� na specjalizacj� zpediatrii. Ci�gle marzy�am o wyje�dzie do brata - ojca Alberta, kt�ry by�misjonarzem w Brazylii. Z pomoc� drugiego brata, in�yniera Franciszka,organizowali�my szpital w Grajau w regionie Maranhao. W tym celu zacz�amsi� nawet uczy� portugalskiego. Wszystko jednak potoczy�o si� inaczej.Przyznaj�, prze�y�am okres niepewno�ci, kt�ry trwa� do ko�ca 1954 roku.Wtedy to spotka�am in�yniera Piotra Moll�, kt�ry jako wicedyrektorzarz�dza� Staff� - zak�adem produkuj�cym zapa�ki i wyroby walcowane.Spotkali�my si� z okazji Mszy �wi�tej prymicyjnej ojca Lino Garavaglia. Popierwszym spotkaniu przysz�y nast�pne i do�� szybko zacz�li�my rozmawia� ozar�czynach i ma��e�stwie. Ju� pod koniec lutego Piotr zaproponowa� mi�lub. Zacz�o si� dla mnie nowe �ycie. Oficjalne zar�czyny wyznaczyli�my na11 kwietnia 1955 roku. Data zawarcia ma��e�stwa zosta�a ustalona na 24wrze�nia.Uroczysto�ciom �lubnym przewodniczy� m�j brat - ksi�dz J�zef. Potemwyjechali�my w podr� po�lubn�. Po powrocie zamieszkali�my w Ponte Nuovo naterenie ma�ego budynku, kt�ry Staffa odda�a do dyspozycji swojemukierownikowi. Wiosn� 1956 roku ucieszy�am si� bardzo, bo odkry�am, �espodziewam si� dziecka. Pierluigi urodzi� si� 19 listopada 1956 roku. W1957 roku rozpocz�am nowy okres stanu b�ogos�awionego. Po kilku miesi�cachprzenios�am si� do wynaj�tego mieszkania w Courmayeur. Sp�dzi�am tam ca�elato z Gigetto (tak pieszczotliwie nazywali�my synka) i innymi bliskimi namosobami. Piotr odwiedza� nas niemal ka�dego tygodnia. We wrze�niu sytuacjauleg�a odwr�ceniu. Piotr z Gigetto pozosta� w g�rach. Ja wr�ci�am doMagenta, aby podj�� praktyk� lekarsk�. Drugie nasze dziecko - Mariolinaprzysz�a na �wiat 11 grudnia 1957 roku.Pod koniec wiosny 1959 roku Piotr musia� wyjecha� do Ameryki, gdzieprzebywa� do 17 czerwca. Bardzo mi go w�wczas brakowa�o. 15 czerwca zpowodu bardzo silnych b�l�w odwieziono mnie do szpitala. Troch�spanikowa�am, �e mog� poroni� nasze trzecie dziecko. Gdy Piotr si� o tymdowiedzia�, natychmiast powr�ci� z delegacji. Laura szcz�liwie urodzi�asi� 15 lipca 1959 roku. By�y to wyj�tkowo pi�kne chwile. To, conajtrudniejsze mia�o dopiero nadej��.W drugim miesi�cu ostatniego stanu b�ogos�awionego na bocznej �cianiemacicy rozwin�� si� w��kniak, z powodu kt�rego we wrze�niu 1961 rokukonieczny sta� si� pierwszy pobyt w szpitalu Monza. Na �wczesnym poziomierozwoju medycyny mo�na by�o wyeliminowa� wszelkie ryzyko, wykonuj�caborcj�. Ja jednak o tym nie chcia�am nawet my�le�. Jako mama i lekarzzawsze wspiera�am �ycie, a nie u�mierca�am je. Doktor Vitali ograniczy� si�wy��cznie do usuni�cia w��kniaka i mog�am powr�ci� do domu.Wiedzia�am, �e w��kniak mo�e zn�w zaatakowa�. Dlatego by�am z Piotrem irodzin� ca�kowicie szczera. Zobowi�za�am ich, �eby w przypadku wyborupomi�dzy �yciem moim a �yciem pocz�tego dziecka, absolutne pierwsze�stwoodda� dziecku. Nadszed� wreszcie dzie� porodu. By� akurat Wielki Pi�tek. Wnast�pnym dniu mia�am operacj� cesarskiego ci�cia - urodzi�a si� �licznaGianna Emanuella. Niestety ju� w kilka g... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl