McMann Lisa -02- Mgła, e-booki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LISA MCMANN
MGŁA
Przekład Karolina Post - Paśko
Nowy Rok
1 stycznia 2006, godzina 1.31
Janie przebiega przez zaśnieżone podwórka i dwie przecznice dalej wślizguje się cicho
frontowymi drzwiami do domu.
I nagle... Robi jej się czarno przed oczami.
Łapie się za głowę, przeklinając pod nosem matkę, a wirujące jak w kalejdoskopie
kolory sprawiają, że traci równowagę. Zatacza się na ścianę i przytrzymuje, a potem powoli
osuwa na podłogę, czując, jak drętwieją jej palce. Nie chce rozbić sobie głowy. Znowu.
Jest zbyt zmęczona, żeby teraz z tym walczyć. Zbyt zmęczona, żeby wyrwać się ze
snu. Przykłada policzek do zimnych kafelków posadzki. Zbiera siły, żeby spróbować później,
gdyby sen potrwał dłużej.
Oddycha. Patrzy.
Godzina 1.32
To ten sam stary sen, który śni często jej matka. Ten sam, w którym jako młodsza i bardziej
szczęśliwa osoba leci przez psychodeliczny tunel błyskających, wirujących, barwnych
świateł, trzymając się za ręce z hippisem o wyglądzie Jezusa Ich okulary przeciwsłoneczne
odbijają oślepiające paski, dlatego Janie jeszcze trudniej walczyć z zawrotami głowy. Ten sen
zawsze przyprawia Janie o mdłości.
I dlaczego w ogóle jej głupia matka śpi w salonie?
Janie jest jednak zaciekawiona. Próbuje się skupić. Patrzy na mężczyznę ze snu,
unosząc się obok nieświadomej niczego pary. Matka Janie mogłaby ją zauważyć, gdyby tylko
spojrzała. Ale nigdy tego nie robi.
Mężczyzna oczywiście nie może jej zobaczyć. To nie jego sen. Janie żałuje, że nie
może skłonić go do zdjęcia okularów. Chce zobaczyć jego twarz. Zastanawia się, czy ma
brązowe oczy, tak jak ona. Ale przez ten wielobarwny wir nigdy nie jest w stanie skupić na
dłużej uwagi na jednym punkcie.
Nagle sen się zmienia.
Staje się ponury.
Hippis rozpływa się, a matka Janie stoi w kolejce, która wydaje się ciągnąć
kilometrami. Garbi ze znużeniem ramiona, które przypominają cienkie kartki często czytanej
książki.
Twarz ma ponurą, zaciętą. Złą.
Trzyma...
kołysząc...
wrzeszczące niemowlę o czerwonej twarzy.
O nie, znowu. Janie nie chce dłużej patrzeć... nie znosi tej części. Nienawidzi jej.
Zbiera wszystkie siły i koncentruje się. Mocno. Stęka w duchu. I wyrywa się ze snu matki.
Jest wykończona.
Godzina 1.51
Janie powoli odzyskuje wzrok. Dygocze, zlana zimnym potem, i porusza obolałymi palcami,
ciesząc się, że nigdy nie zostaje wessana z powrotem w sen, z którego udało jej się uwolnić.
Jak dotąd, w każdym razie.
Wstaje, słysząc dolatujące z kanapy pochrapywanie matki, i idzie chwiejnym krokiem
do łazienki, targana mdłościami. Dławi się i wymiotuje, a potem próbuje bez przekonania
umyć zęby. Kiedy dociera do swojego pokoju, starannie zamyka za sobą drzwi.
Pada na łóżko jak kłoda.
Po akcji brygady antynarkotykowej w zeszłym miesiącu Janie wie, że musi się
wzmocnić, inaczej sny przejmą kontrolę nad jej życiem.
Tej nocy Janie śni o wzburzonych oceanach, huraganach i kamizelkach ratunkowych,
które toną jak kamienie.
Godzina 11.44
Janie budzi wpadające przez okno słońce. Umiera z głodu i marzy o jedzeniu. Czuje jego
zapach.
- Cabe? - mamrocze z zamkniętymi oczami.
- Hej. Sam sobie otworzyłem. - Cabel siedzi na łóżku, odgarniając jej z twarzy
splątane włosy. - Ciężka noc, Hannagan? Wciąż nadrabiasz zaległości?
- Mrr. - Janie przewraca się na łóżku. Widzi talerz z parującymi jajkami i tostami.
Uśmiecha się szeroko i rzuca na jedzenie. - Jesteś.. .jesteś najlepszym sekretnym chłopakiem
na świecie.
Zadania i sekrety
2 stycznia 2006, godzina 11.54
To ostatni dzień przerwy świątecznej.
Janie i Cabel siedzą w drugim pokoju Cabela - jego pracowni komputerowej -
sprawdzając na szkolnej stronie wyniki egzaminów.
Dobrze, że Cabel ma dwa laptopy, bo inaczej o dwunastej, kiedy zostaną podane
stopnie, mogłaby się rozpętać walka na całego. Ale kogo oni chcą oszukać? Możliwe, że i tak
będą musieli się mocować, turlając się po podłodze.
Janie się denerwuje.
Kilka tygodni temu, po akcji brygady antynarkotykowej, na egzaminie z matematyki
oddała czysty arkusz. Miała dobre wytłumaczenie - jej bluza wciąż była poplamiona krwią.
Nauczycielka pozwoliła jej na drugie podejście. Niestety, wypadło ono po ciężkiej nocy
skakania ze snu w sen na dorocznym szkolnym charytatywnym maratonie tanecznym. Na
czas imprezy zamknięto szkołę, nie można było uciec.
Janie i Cabe odpuściliby sobie tańce, gdyby tylko mogli, ale to było wykluczone.
Mieli zadanie do wykonania.
Tajne.
Rozkazy Kapitana.
- Szukamy osób, które śnią o nauczycielach, Janie - powiedziała. - I nauczycieli,
którzy śnią o uczniach.
Janie uznała, że brzmi to dziwnie i intrygująco.
- Jakieś konkrety? - zapytała.
- Nie tym razem - odparła Kapitan. - Powiem wam więcej po Nowym Roku, kiedy
załatwimy pewne sprawy. Na razie notuj wszystko, co ma związek ze stosunkami nauczyciele
- uczniowie.
Dla Janie niespanie przez całą noc nie stanowi problemu. To przeskakiwanie ze snu w
sen wysysa z niej energię. Po sześciu godzinach, które spędziła, tkwiąc w cudzych snach,
ukryta pod trybunami, była zupełnie wykończona.
Oczywiście Cabel też tam był i podsuwał jej kartoniki mleka oraz batoniki PowerBar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl